Po drugiej stronie muru

"Ortsgespräche - Berlin ´79" - festiwa "Europa- sztuka bez granic“

Teatr Nowy spektaklem "Ortsgespräche - Berlin ´79" w reżyserii Constanzego Jungnickla zainicjował festiwal "Europa- sztuka bez granic“. Sam spektakl, mimo chęci poruszania ważkich kwestii, posiadał liczne granice. Nie tylko w tematyce przedstawienia, ale i samej materii teatralnej.

Akcja, która rozgrywa się w kilkanaście lat po ustawieniu muru berlińskiego, opowiada typową dla tego czasu historię. Oto narzeczony, który wyszedł z więzienia, a swoją ukochaną podejrzewa, że mogła mieć z jego aresztowaniem coś wspólnego, osiedlił się po drugiej stronie muru, wciąż tęskniąc za byłą miłością. Spektakl ten powstał z połączenia tych dwóch zagadnień tematycznych- politycznych i osobistych. Żaden z tych dwóch wątków nie został przedstawiony w jakiś innowacyjny sposób czy wprowadzający nowum w danej tematyce. To prosto i rzetelnie opowiedziana historia o systemie, dorastaniu do decyzji buntu, w którym wszystkie postaci kształtują się po którejś ze stron jednoznacznego podziału dobry-zły.

Zamierzeniem reżysera było pokazanie działania systemu, tego, że podejrzanym może się stać każdy, bez winy, powodu czy sensu. Wpleciony w to został wątek byłego narzeczonego bohaterki, więzionego prawdopodobnie za rozprowadzanie ulotek, choć nie mamy jego historii opowiedzianej wprost. I to jest chyba w spektaklu najciekawsze. Nie toczący się dramat Ote, która za kochanka ma oficera o „podwójnym zawodzie”, o czym nie wiem, a co prowadzi ją niechybnie ku upadkowi, ale indywidualne składanie sobie wcześniejszej historii, próba motywowania zaistniałej sytuacji. Choć była miłość narzeczeństwa i rodząca się w bohaterach nostalgia w sposób upiornie banalny, lecz jednocześnie komiczny (mam nadzieję, że to zabieg zamierzony) przedstawiona jest na czarno-białym filmie, przeszłość postaci czy ich domniemane uczucie budzi ciekawość. Gorzej z przedstawieniem fabularnie toczącej się historii. W głównej mierze poznajemy ją poprzez rozmowy telefoniczne bohaterów, w którym Ote informuje o rozwoju sytuacji. Nieco to monotonne i nużące, ale ograniczeniem dla reżysera była materia teatralna. Kochanek siedzący przy telefonie pokazywany poprzez rzutnik wpływa na statyczność akcji, pozbawia jej dramatyzmu. Podobnie jak wyhamowanie energii spektaklu wprowadzają wyciemnienia po każdej scenie. Bohaterowie zamierający na parę sekund w nienaturalnych pozach, czekając na wygaśnięcie świateł przypominają nam, że to nie życie, lecz teatr, co akurat w tym spektaklu działa na jego niekorzyść. Nie wprowadza żadnych inscenizacyjnych tropów, lecz wygląda na nieumiejętność poradzenia sobie ze spójnością tekstu.

Pomimo licznych niedociągnięć, należy docenić chęci tworzenia teatru, który mógłby uwierać. Takiego, który rozdrapuje rany, zajmuje się historią, wprowadza intelektualny zamęt w dotychczasowych podziałach. W "Ortsgespräche - Berlin ´79" odbywa się to jednak zbyt prosto. Nawet śmierć jest ładnym heroicznym aktem, a nie dramatyczną decyzją, przerażającym brakiem innego wyboru. Młoda dramaturgia niemiecka, z którą festiwal w Teatrze Nowym ma zaznajomiać, z pewnością pełna jest tekstów mniej jednoznacznych, sięgających o poziom głębiej. Niemniej jednak sam cel jest zdecydowanie właściwy i należy pozytywnie ocenić sam pomysł szerzenia takich inicjatyw.

Magdalena Urbańska
Dziennik Teatralny Kraków
13 maja 2009

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia