Pobudzająca do refleksji, opowieść oniryczna

"Śniący chłopiec" - reż. Maciej Gorczyński - Teatr Miniatura w Gdańsku

Prapremiera "Śniącego Chłopca" w Teatrze Miniatura. Całe piękno świata, wszystkie jego uczucia, cały jego smak i zapach koncentrują się w śpiącym dziecku. - pisze Hanoch Levin. Nade wszystko - nie wolno budzić dziecka. Czy aby na pewno?

Akt pierwszy, scena pierwsza. Spektakl prowadzi klown przybierając rolę narratora, mówi na wdechu głosem wprawiającym widza w dyskomfort. Wchodzą rodzice: Ojciec i Matka. Na ich twarzach słodkie uśmiechy, a słowa tekstu recytują jeszcze słodziej. W oczy rzuca się kontrast sielanka - horror. Odnoszę wrażenie, że przyszłam do makabrycznego cyrku, gdzie rządzi banda klownów bawiących się naszym kosztem. Raz po raz aktorzy zwracają się bezpośrednio do widzów zamazując tym samym granicę między rzeczywistością a sztuką. Rozpoczyna się swoiste danse macabre przeplatane okrutnym śmiechem i ironicznym śpiewem.

Hanoch Levin, jeden z najwybitniejszych twórców drugiej połowy XX wieku, opowiada w sposób niezwykle uniwersalny historię rodziny uchodźców, Matki i Dziecka, bestialsko wyrzuconych z domu i skazanych na walkę o przetrwanie. Dramat jest wielowymiarowy i można go odczytywać na wiele sposobów. Obecnie ponad 25 milionów ludzi szuka azylu poza granicami swoich państw, z czego ponad połowa to dzieci. My, żyjący na Zachodzie, nie raz przybieramy postawę jak Ojciec i Matka: bezmyślnie ignorujemy świat pogrążony w wojnie, a swoim dzieciom wmawiamy, że życie to sama przyjemność. Levin ostrzega: błogi sen także naszych pociech może zostać przerwany.

Obudźcie go! Przebierańcy przyszli do miasta - krzyczy Komendant. Rozanielony Chłopiec z właściwym dzieciom przekonaniem mówi, że świat jest pięknym i wspaniałym miejscem. Nie ma pojęcia, że przebierańcy to bandyci, którzy zaraz zedrą z niego niewinność.

Autor zadaje pytania o sens procesu wychowawczego, w którym rodzice budują w dzieciach złudzenie utopii. W tekście dramatu często padają słowa, że dziecko jest esencją naszego życia, najgłębszą i najbardziej wrażliwą częścią każdego człowieka. Do tego pierwotnego pierwiastka odnosi się reżyser Maciej Gorczyński; odpowiednio adaptując tekst oryginału, skupia się na motywie dziecka, na wzruszeniu jakie ono powoduje i na dzieciństwie, które staje się mityczną krainą utraconej szczęśliwości.

Ostatnie dramaty Levina są określane mianem metafizycznych; to czysta poezja napisana na scenę. Gorczyński stworzył spektakl, w którym absurdalny oniryzm jest przepleciony delikatną liryką. Muzyka (Piotr Pawlak) płynnie ilustruje nastrój każdej sceny, podkreślając szereg zmiennych emocji. Jest obecna nie tylko w tle, ale również na żywo, w niektórych scenach aktorzy grają na rozmaitych instrumentach potęgując wrażenie cyrkowości. Są też piosenki. Wymuszony na Chłopcu śpiew brzmi upokarzająco, a pieśń Zazdrosnego o Życie jest wręcz fantastyczną interpretacją tej roli. Wszystkie postaci, poza uchodźcami, którzy nie mają już nic do ukrycia, noszą na twarzach maski (Iwona Bandzarewicz). Choć nieruchome, mają ogromną siłę wyrazu: koszmarne i prześmiewcze, czerpiące z tradycji teatru antycznego, ukazują wykrzywione twarze o pustych oczach i podłym uśmiechu. Zamaskowani aktorzy grają ludzi brutalnych i pozbawionych sumienia, a przy tym są nieprzyjemnie znajomi, tak jak Gubernator Wyspy, który przynosi na myśl niejednego polityka. W spektaklu występują też elementy teatru tańca, wykorzystane w kreacji postaci Matki. Po doznaniu pierwszej traumy, odbiera jej głos i aż do ostatniej sceny, w której następuje pewien rodzaj ulgi, aktorka milczy i wyraża się poprzez taniec; przypomina przy tym połamaną marionetkę, której wpływ na bieg zdarzeń jest znikomy.
Interesującym zabiegiem, podkreślającym poezję sztuki, jest wykorzystanie projekcji multimedialnych łączących obraz i dźwięk. Przepełnione liryzmem momenty wchodzą na pierwszy plan, dając głos i człowieczeństwo Matce. Wtedy akcja na scenie staje się szarym tłem, ponurą rzeczywistością, w którą zostali zepchnięci bohaterowie przedstawienia.

Zbalansowane połączenie wszystkich elementów muzyki, scenografii i gry aktorskiej dało efekt przestrzenności. Twórcom spektaklu udało się uniknąć dosłowności i podkreślić uniwersalny charakter dramatu, który jest dziełem wielopłaszczyznowym i dotykającym tematów trudnych, o których warto mówić.

Dorota Wierzbicka
Dziennik Teatralny Wrocław
30 kwietnia 2019

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...