Pocałujcie mnie...

"Tuwim dla dorosłych" - reż. Jerzy Satanowski - Teatr Roma w Warszawie

...wszyscy w dupę" - taki miał być pierwotny tytuł spektaklu, ale stanęło w końcu na "Tuwimie dla dorosłych". Nie dorośliśmy widać do dupy... Siedząc - pomimo dyrekcyjnej protekcji - na dostawce w ostatnim rzędzie, pomyślałem w pewnej chwili: Strzępka z Demirskim, nasi czołowi teatralni kontestatorzy, dostaliby na widowni zawału

Wszystko tu jak przed wojną, może nawet pierwszą. Tuwimowski dowcip oczywiście przedwojenny. Sceneria takoż, choć pamiętam, że jeszcze w latach 6o. takie supermieszczańskie kabarety zdarzały się w warszawskiej Syrenie albo krakowskiej Jamie Michalikowej. Aktorzy, choć zdecydowanie powojenni, też w istocie przedwojenni. Brakowało tylko meloników, muszek, wąsików tudzież pieprzyków na policzkach naszych pięknych pań.

Wszystko fertyczne, błyskotliwe, inteligentne, miejscami melancholijne, miejscami owiane mgiełką nostalgii. Za czym? Za teatrem, który od ponad stu lat się nie starzeje, bo zestarzał się tak dawno, że właściwie nie ma co się w nim starzeć. Problem w tym tylko, żeby się tą nieśmiertelną starocia dobrze posługiwać. To znaczy, żeby teksty były w najlepszym gatunku, a tuwimowskie są. Żeby reżyseria nie przeszkadzała, ale podkreślała ich smaczki i walory, co Jerzy Satanowski zapewnił. Żeby artyści nie komikowali bez potrzeby i nie fałszowali, a ta szóstka, która w "Tuwimie dla dorosłych" wystąpiła, wykonała zadanie bezbłędnie. A nawet z pewnym naddatkiem. "Rasie radio" zaśpiewane przez Annę Srokę to cały koncert na jeden głos. Zaś słynny "Grandę Valse Brillante" w wykonaniu duetu tejże Anny Sroki i Jacka Bończyka wydał mi się (milcz, serce) równie przejmujący jak oryginał. Widownia była też przedwojenna, choć ubrana współcześnie.

Wszystko razem - zachwycające.

Tadeusz Nyczek
Przekrój
5 maja 2011

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia