Poczłapmy po Krupówkach

"Człapówki-Zakopane" - reż: Andrzej Dziuk - Teatr Witkiewicza w Zakopanem

Wyobraźcie sobie: najmodniejszy kurort wypoczynkowy, pełnia sezonu, wkoło wycieczkowicze, zwiedzający, obcy przybysze. Tłoczno. Można zaobserwować wielu ciekawych ludzi. Przeważają osobnicy dobrze odziani, weseli. Pannice opalone, rozwydrzone, w sukienkach prześwitujących, ciągną za sobą gromady chłopców. Są i "zagraniczni": Amerykanie, Francuzi, a także gwiazdy filmowe, same sławy. Rzec by się chciało - elita. Nie mielibyście ochoty pobyć w takim miejscu? Jeśli tak, to zapraszam na wspólny spacer po Człapówkach!

W ramach wyjaśnienia: Człapówki to nic innego jak przewrotna nazwa samych Krupówek, reprezentacyjnej ulicy położonej w samym centrum Zakopanego – to serce tej miejscowości, od lat napędzane przez turystykę nadaje rytm życiu pod Tatrami. 

„Człapówki - Zakopane” to spektakl zrealizowany w głównej mierze na podstawie powieści Andrzeja Struga „Wielki dzień. Kronika niedoszłych wydarzeń”, wydanej w 1957 roku (a wcześniej publikowanej na ramach „Kuriera Porannego”). To groteskowa, pełna błyskotliwego humoru sytuacyjnego diagnoza obyczajowości ludzkiej, rozgrywająca się w międzywojennych realiach zakopiańskich. To także satyra na władzę i poszczególne typy ludzkie. Jest tu sporo karykaturalności, komediowego przerysowania. Chociaż na widowni przez cały czas słyszymy głośny śmiech, śmiech aż do łez, to pod koniec na języku pozostaje nam delikatny posmak goryczy.

 Andrzej Dziuk – twórca Teatru Witkacego, należy z pewnością do reżyserów tworzących spektakle „znaczące” dla widza, ale też drażniące go – bawiąc się z nim poprzez skojarzenia i nawiązania, podejmują z nim nieustający dialog. Jego sztuki w dużej mierze dotykają problemów ludzi współczesnych, ale pozostają w głębokiej opozycji do owej dosłowności, bo zawsze pojawia się ta warstwa ochronna, warstwa metafizyki, subiektywnych, artystycznych wyobrażeń o świecie. 

W związku z tym, że jestem rodowitą zakopianką, znam tutejszą mentalność, a także stereotypowe postrzeganie turysty. A przecież to nie chodzi o jakąś naszą małomiasteczkową zaściankowość. Jeszcze raz spróbujcie wyobrazić sobie ową zatłoczoną ulicę. Zastanówcie się, kim wy bylibyście w tym tłumie? Ja poczułam się samotna, przytłoczona, tak jakbym stała na ruchliwej ulicy i nie wiedziała czy to ludzie, samochody, czy wiatr. Głośno, szum ciał, gdzie ty, gdzie ja?

Zakopiański teatr często oskarżany bywa o jednokierunkowość w tworzeniu (zawsze w pełnym oddaniu Witkacemu i jego „czystej formie”), sądzę jednak, że to cały urok i specyfika tego miejsca. Jeżeli macie ochotę skosztować troszkę absurdu, wypróbować zasięg własnego dystansu do samego siebie, to zdecydowanie warto wybrać się na ten spektakl.

Czy „Człapówki” to reklama czy swoista antyreklama Zakopanego? I czy to tak naprawdę dotyczy tylko tego miejsca, czy raczej jest to analiza społeczeństwa polskiego dawniej i dziś? Przekonajcie się sami, a ja tylko na koniec powtórzę za jedną z bohaterek: „Zakopane is very interesting!”.

Karolina Kiszela
Dziennik Teatralny Kraków
7 stycznia 2011

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia