Podróże Guliwera po rumuńsku

"Podróże Guliwera" - 19. Międzynarodowy Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych

„Podróże Guliwera" autorstwa J. Swifta, zaliczane do klasyki literatury angielskiej, przypisywane są przez wiele osób do kręgu literatury dziecięcej. Silviu Purcarete, rumuński reżyser, postanowił pozbawić Swifta przypisywanego mu stroju bajkopisarza i przypomniał, że „Podróże Guliwera" są przede wszystkim satyrą na społeczeństwo i odgrywającego w nim najważniejszą rolę człowieka.

Purcarete pominął w swoim przedstawieniu trzy części powieści, w tym najbardziej znaną opowiadającą o wyprawie Guliwera do Krainy Liliputów, a skupił się na ostatniej partii książki, w której główny bohater przybywa do krainy rządzonej przez inteligentne konie Houyhnhnmi. Krainę zamieszkują także humanoidalne stworzenia, tępe i agresywne - Yahoo. Reżyser jako bazę spektaklu wykorzystał również słynny esej Swifta „Skromna propozycja". Pisarz, sięgając absurdu, zaproponował w nim hodowanie irlandzkich dzieci jako przysmaki dla londyńskich podniebień, aby nie były więcej ciężarem dla biednych rodziców.

Przedstawienie nie ma spójnej linii narracyjnej, składa się z następujących po sobie luźnych epizodów, które, ukazują upadek moralny człowieka. Matki bez wahania oddają za zapłatę swoje nowonarodzone dzieci rzeźnikowi, a prostytutki walczą ze sobą o klienta. Purcarete wyraża nieufność wobec ludzkiego rodzaju, pozornie ujarzmionego, który w każdej chwili może przerodzić się w zgraję dzikich bestii. Najdosadniej wyraża to jedna z ostatnich scen, gdy grupa eleganckich, wręcz przykładowych pracowników współczesnej korporacji, równo maszeruje przez scenę, aby w pewnym momencie zamienić się w walczących ze sobą brutalnych Yahoo.
Oglądając „Podróże Guliwera" trudno jest pogodzić anachroniczny styl spektaklu i jego ożywczą intelektualną warstwę. Na początku przedstawienia aktorki są dosłownie przebrane za konie Houyhnhnmi. Mają doczepione ogony, niektóre w rękach trzymają kule ortopedyczne, udając, że poruszają się na czterech nogach. Dwa razy na scenie pojawia się nawet koń. Żywe zwierzęta w mojej ocenie deprecjonują spektakl, zamieniając go przez chwilę w cyrk. Jednak wśród anachronicznych elementów „Podróży Guliwera" znalazły się także perełki – przede wszystkim fenomenalnie wykreowany teatr cieni.

Rumuński spektakl jest dosadnym portretem wielu twarzy ludzkiego upadku.  Trudno nazwać go adaptacją powieści Swifta. Książka posłużyła Purcarete raczej jako podstawa do stworzenia misternej, wypowiedzi o słabościach człowieka, który (błędnie?) uważa się za najdoskonalsze stworzenie.

„Podróże Guliwera" reż. Silviu Purcarete, Narodowy Teatr im. Rada Stancu w Sibiu, 19. Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych w Łodzi.

Agata Wiśniewska
Dziennik Teatralny Łódź
16 marca 2013

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia