Poetycki komentarz do monologu
Brać czy nie brać? Pytanie o narkomanię padło na scenie w Sosnowcu.W czasach, kiedy wraz z rówieśnikami śpiewałam songi Stachury, narkotyki stanowiły jeszcze w dużym stopniu temat tabu. Czy dla współczesnych nastolatków jest już za późno na Stachurę, tego nie wiem, jednak nigdy nie jest za późno na rozmowy o jednym z najgroźniejszych nałogów naszej cywilizacji. Pretekst daje Teatr Zagłębia, który wystawił właśnie 'Pamiętnik narkomanki' na podstawie zapisków Barbary Rosiek. Młodym widzom teatry proponują najczęściej repertuar lekturowy. Najnowszy spektakl w sosnowieckim teatrze nie przystaje do szkolnego kanonu, czasami warto jednak z równym zainteresowaniem, co nad 'strukturą romantycznego dramatu na przykładzie 'Dziadów, sprowokować dyskusję o problemach dnia dzisiejszego. Dlatego nie chcę rozpatrywać najnowszego spektaklu 'Pamiętnik narkomanki' w kategoriach artystycznego wyrafinowania, ale przede wszystkim traktować je jako teatralny projekt edukacyjny. W minimalistycznej scenografii, między kolejnymi ciemnościami reżyser Henryk Rozen żongluje osobistymi wyznaniami Basi, która nieustannie balansuje między narkotykowym ciągiem a depresyjnym głodem. Basia (gra ją Beata Ciołkowska), kiedyś normalna nastolatka, dość naiwnie i przypadkowo przechodzi narkotykową inicjację, by ubrana w symboliczną czerwoną suknię zatruwać własny krwiobieg przez następnych kilka lat. Atutem przedstawienia jest poetycki komentarz do monologu narkomanki - piosenki Stachury (w wykonaniu Krzysztofa Korzeniowskiego), których słowa brzmią tu wyjątkowo trafnie - jego tango smutnych myśli, jego głową przebijanie przez obłędu los, jego słynne wahanie, czy jest już za późno, czy nie jest za późno. Czy dla współczesnych nastolatków jest już za późno na Stachurę, nie wiem, jednak nigdy nie jest za późno na rozmowy o nałogach naszej cywilizacji. 'Pamiętnik narkomanki' w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu