Poezja maski jest dla mnie poezją konfesyjną

Rozmowa z Anną Mochalską

Poezja pozwala mi powiedzieć dokładnie to, co chcę. Na razie nie udało mi się osiągnąć takiego poziomu komunikacyjnej swobody w żadnym innym obszarze mojego życia.

Z Anną Mochalską - poetką i krytyczką literacką, o tomiku "Nie mam pytań", o granicy pomiędzy fikcją a rzeczywistością oraz o poetyckich inspiracjach - rozmawia Ilona Słojewska z Dziennika Teatralnego. 

Ilona Słojewska: Jest pani autorką kilku tomików wierszy. Jak wyraża się świat oraz emocje w poezji? Dlaczego wybrała pani tę formę?

Anna Mochalska - Nie ma chyba jednego sposobu mówienia o świecie i emocjach poprzez poezję, ale z pewnością jest to taki rodzaj patrzenia, który daje się wyrazić tylko wierszem. Każda sztuka czemu innemu sprzyja albo na inne rzeczy pozwala; nie inaczej jest z poezją. Najbezpieczniej chyba powiedzieć, że relacja - mnie i wiersza - była i jest niezmiennie budowana z dwóch stron. Sięgnęłam po taką właśnie formę z czystego lenistwa, bo wydawało mi się, że to możliwie najmniej czaso- i pracochłonna czynność twórcza, co oczywiście nijak ma się do rzeczywistości. Ale kiedy już poezja w moim pisaniu się pojawiła - bo wcale nie od niej zaczynałam - okazało się, że właśnie takie mówienie o rzeczach ważnych i bliskich jest dla mnie najbardziej naturalne. Poezja pozwala mi powiedzieć dokładnie to, co chcę. Na razie nie udało mi się osiągnąć takiego poziomu komunikacyjnej swobody w żadnym innym obszarze mojego życia.

Najnowszy tomik - „Nie mam pytań" został nominowany do Bydgoskiej Nagrody Literackiej „Strzała Łuczniczki" roku 2020 w kategorii „poezja". Z czego się zrodził?

- Z tego, co działo się w czasie pisania w moim życiu, z moich zainteresowań, wrodzonej ciekawości, z inspirujących biografii, aktualnych lektur i mnóstwa innych rzeczy. Jest trochę tak, że pisanie wyczula na to, co dzieje się dookoła - wszystko jest potencjalnym tematem wiersza i może być materiałem twórczym. Pewnie nie o wszystkim warto pisać, ale o wszystkim pisać można, choćby po to, żeby ćwiczyć i rozwijać warsztat.

Podmiot liryczny jest w pani wierszach powiązany z realnymi osobami, na przykład z Adolfem Poświatowskim, Anną Boleyn czy też trzeba tu mówić raczej o specyficznej roli podmiotu stojącego wewnątrz tekstu, a może na zewnątrz. Anna Mochalska jest bardzo aktywna w twórczym procesie powstawania wiersza, przemawia do znanych postaci, wchodzi z nimi w relacje. Jest to bardzo interesujący zabieg twórczy.

- Granica między rzeczywistością a fikcją w każdej dziedzinie sztuki jest dosyć cienka. Poezja ma z tym chyba największy problem, bo utożsamianie podmiotu z autorem jest właściwie nagminne, ale jednak te dwie przestrzenie należy wyraźnie oddzielić. Stoję za tym, co piszę - sygnuję książki własnym imieniem i nazwiskiem, więc biorę za nie pełną odpowiedzialność - co nie zmienia faktu, że Mochalska w wierszu nie jest Mochalską, która ten wiersz pisze. Tekst pozwala także i na siebie samego spojrzeć z pewnego dystansu, co wydaje mi się cennym doświadczeniem.

Co kryje się pod wyborem wspomnianych powyżej postaci?

- Przybieranie masek czy wcielanie się w różne role zawsze było dla mnie bardzo ciekawe i inspirujące. Staram się to robić możliwie rzetelnie, żeby nie było to symulowanie wypowiedzi, a raczej oddawanie głosu - na tyle, na ile oczywiście da się to osiągnąć. Z drugiej strony mówienie z użyciem cudzego głosu bardzo często ułatwia mi prowadzenie narracji i paradoksalnie odkrywa dużo więcej o mnie, niż mogłoby się wydawać. Poezja maski jest dla mnie poezją konfesyjną.

Co panią inspiruje? W jakim otoczeniu czuje się pani najlepiej, swobodnie, skierowana na odbiór zewnętrznych bodźców?

- Chyba trudno byłoby mi wskazać jakieś określone źródła inspiracji, bo bodźcem twórczym może być naprawdę wszystko. Z pewnością jednak jest tak, że pisanie nie istnieje bez czytania. Sięgam oczywiście po poezję, ale równie często po fantastykę, science fiction, kryminały. Poezja jest czymś, co wcale nie powstaje w izolacji. Trzeba rozmawiać, słuchać, angażować się w rzeczywistość. Wiersz rodzi się w miejscu jakiegoś zgrzytu czy pęknięcia, pojawia się na styku różnych opinii, wszędzie tam, gdzie jest jakiś rodzaj napięcia. Trzeba być zawsze czujnym i gotowym.

Który z wierszy z tomiku „Nie mam pytań" chciałaby pani przedstawić odbiorcom „Dziennika Teatralnego"?

- Może „nikomu nieznana suflerka zamyka się w muszli"? Jest to chyba najbardziej teatralny wiersz tej książki.

nikomu nieznana suflerka zamyka się w muszli

kiedyś nasz głos był jak szum morza –
ucho przykładało się do muszli, z której dobiegał szept
przywodzący na myśl zagubiony tekst.

w naszych rękach były losy spektakli – chwila nieuwagi
i świat tracił rytm, gubił wątek, nie miał słów.
cały stawał się oczekiwaniem.

wtedy niepostrzeżenie wprawialiśmy rzeczywistość
w ruch. wystarczało małe drganie.
kolejne, coraz większe fale
przywracały zagubioną płynność.

kiedyś nasz głos był jak szum morza. później roztrzaskali muszle.
ja swoją ocaliłam. chronię się w niej jak krab pustelnik,
ale w przeciwieństwie do niego nie dam się eksmitować.

znam własną skorupę. stale będę emitować szum.

- Dziękuję za rozmowę i życzę dalszych literackich sukcesów!

__

Anna Mochalska – rocznik 1992, bydgoszczanka. Autorka tomów: syndrom obcej ręki, same głosy i nie mam pytań. Dwukrotnie wyróżniona w projekcie Biura Literackiego „Pracownia po debiucie", nominowana do Nagrody Poetyckiej im. K. I. Gałczyńskiego za tom same głosy, nominowana do Bydgoskiej Literackiej Nagrody Roku „Strzała Łuczniczki" za tom nie mam pytań. Nagradzana w konkursach poetyckich i krytycznoliterackich. Wiersze i/lub recenzje publikowała m.in. w „Wakacie", „Arteriach", „Twórczości", „Stonerze Polskim", „biBLiotece".

Ilona Słojewska
Dziennik Teatralny Bydgoszcz
2 października 2021
Portrety
Anna Mochalska

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...