Pogodny i rozkołysany rytmami reggae

„Ślimak" - aut. Marta Guśniowska - reż. Jacek Malinowski - Białostocki Teatr Lalek

Warto żyć w zgodzie z własną naturą, a opinie innych odsunąć na bok – taki morał płynie z najnowszego spektaklu Białostockiego Teatru Lalek „Ślimak". Przedstawienie wyreżyserował Jacek Malinowski.

Białostocki Teatr Lalek rozpoczął sezon teatralny 2022/2023 spektaklem dla najmłodszych „Ślimak" na podstawie tekstu Marty Guśniowskiej. To pogodna historyjka, która gwarantuje dobrą zabawę zarówno dzieciom, jak i dorosłym.

Ślimak, który nie umie odmawiać

Główny bohater Żytomir Ślimak (Wiesław Czołpiński) to zafascynowany przyrodą radiowiec, który nie potrafi odmawiać innym. Dredy, bandamka, wytarte dżinsy. Wyluzowany osobnik sączy yerba mate i mieszka w swojej muszli. Na jego drodze staje apodyktyczna agentka nieruchomości Jagoda Bobrzyca (Sylwia Janowicz-Dobrowolska). „Dom to wizytówka. Mówi wszystko o swoim właścicielu" – oznajmia. Żytomir daje się namówić przez nachalną Bobrzycę do zmiany swego domu muszli na inny.

Na pierwszy ogień idzie dziupla dzięcioła z widokiem. „Takie lokalizacje schodzą na pniu" – zaznacza Bobrzyca. Ślimak nie jest jednak specjalnie zachwycony: „Nie dojdę (tam – przyp. aut.) prędzej niż w przyszły czwartek". Kolejna propozycja to krecia nora. Również nietrafiona. „Kto by polubił dom, w którym co dzień by się gubił" – stwierdza główny bohater. Może do gustu przypadnie więc mu sąsiedztwo towarzyskich mrówek? Te okazują się bardzo męczące, nieustannie pożyczając przeróżne wiktuały.

Ślimak ogląda jeszcze dom Bobrzycy – willę Żeremię (to w rzeczywistości rower z zamontowaną balią, z wiecznie spadającym łańcuchem). W końcu agentka proponuje, że zaprojektuje wymarzony dom Ślimakowi – „mały, lekki, by nosić go na plecach, spiralnie skręcony". Gdy pokazuje swój projekt, okazuje się, że to przecież muszla, w której na co dzień Żytomir mieszka.

„Ślimak, ślimak, pokaż rogi"

Wielkim atutem spektaklu jest tekst Marty Guśniowskiej – dramaturżki Białostockiego Teatru Lalek. Historyjka jest atrakcyjna dla dzieci, ale i u rodziców wywoła uśmiech na twarzy.

Marta Guśniowska w swoim tekście przygląda się problemowi nachalnego, często agresywnego marketingu serwowanego przez deweloperów. Apartamentem nazywane są 30-metrowe kawalerki, a apartamentowcem – bloki. Z kolei mieszkanie na peryferiach jest reklamowane jako te położone „tylko" 10 minut drogi od centrum.

Fani autorki przyzwyczaili się już zapewne do zabaw językiem polskim – znanymi powiedzeniami, związkami frazeologicznymi i wierszami dla dzieci. Tu dostają solidną porcję znakomitych tekstów. „Panie Ślimak, co się pan tak ślimaczysz?" – popędza radiowca agentka. Żytomir nie pozostaje dłużny. „Proszę nie łkać jak bóbr" – zwraca się do agentki, która ciągle przekręca jego imię np. na „Żytomiru". W finale widzowie dowiadują się, że Bobrzyca lubi pierogi z serem (nawiązanie do wierszyka „Ślimak" Jana Brzechwy), a Ślimak – pierogi z jagodami.

Nie wszystkie fragmenty bajki najmłodsze dzieci (spektakl adresowany jest już nawet do 5-latków) przyjmują z wystarczającym zrozumieniem. Dla niektórych małych widzów atrakcyjniejsze będą z pewnością spadające w pewnym momencie bańki mydlane. Nie brakuje też interakcji z widownią. Na początku Ślimak zwraca się do widzów: „A co tu robicie? Wy nie w domu? A, przyszliście z ciekawości."

Kołysani w rytmach reggae

Scenografia Michała Wyszkowskiego przenosi widzów w wakacyjne klimaty – leżak, rozkładany daszek, podświetlane, kolorowe parasole. Panuje intrygujący półmrok. Twórcy z powodzeniem wykorzystują również projekcje autorstwa Katarzyny Zabłockiej.

Ciekawie wykreowani zostali bohaterowie. Aktorzy wykorzystują do ich stworzenia swoje dłonie i drobne rekwizyty. Na Ślimaka Wiesław Czołpiński patrzy przez podświetlaną lupę. Z kolei Sylwia Janowicz-Dobrowolska tworzy Bobrzycę z wykorzystaniem torby, okularów przeciwsłonecznych i małej punktowej lampki.

Muzyka Marcina Nagnajewicza świetnie kołysze w rytmach reggae. Kompozytor korzysta z instrumentów charakterystycznych dla tego gatunku – gitary, basu, perkusji czy klawiszy Hammonda, pojawiają się też charakterystyczne chórki. Są też radosne piosenki wpadające w ucho, a w warstwie ilustracyjnej – dźwięki natury. Dodatkowo w spektaklu wykorzystano nagranie audio (scena z mrówkami), w którym wzięli udział: Łucja Grzeszczyk, Magdalena Ołdziejewska, Agata Stasiulewicz, Iwona Szczęsna i Błażej Piotrowski.

Ten pogodny spektakl przypomina, że warto wsłuchać się w siebie i znaleźć swoją własną, prywatną oazę spokoju. Często trzeba przy tym wykazać się asertywnością. Zawsze bowiem obok nas może pojawić się ktoś, kto namówi nas na zmiany, które nie będą współgrały z naszym wnętrzem. Po prostu warto być sobą. Twórcy spektaklu niosą też pacyfistyczne przesłanie. „Make art, not war" – taki napis pojawił na finał premierowego przedstawienia w Białostockim Teatrze Lalek.

Anna Dycha
Dziennik Teatralny Białystok
13 października 2022

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...