Pogrzeb Teatru Małego

czy jest jeszcze szansa uniknięcia skreślenia z mapy kulturalnej tej niezwykłej sceny?

Jakoś wiosną 1973 r. zadzwonił Adam Hanuszkiewicz, że trzeba obejrzeć piwnicę Domów Centrum przy Marszałkowskiej, bo być może nada się na teatr. Ze świecami w rękach, w towarzystwie pary architektów i Hanuszkiewicza, weszliśmy z mężem Mariuszem Chwedczukiem do pomieszczenia, które wkrótce miało stać się najpiękniejszym - w moim pojęciu - teatrem kameralnym w Europie.

W czasie rozmowy przy świecach przesądziliśmy w zasadzie rozwiązanie przestrzenne przyszłego teatru, do którego można było zaprosić 250 osób i przeżyć z nimi za każdym razem coś innego. W tej przestrzeni ganiały się po prawdziwej trawie psy w "Miesiącu na wsi" Iwana Turgieniewa, która to trawa, leżakując między przedstawieniami w malarni Teatru Narodowego, osiągała wysokość pół metra i w cieple reflektorów buchała zapachem siana, dodając do iluzji teatralnej szok spotkania lata w środku ściętej mrozem Warszawy. Albo na środku sceny, u stóp widzów, stały łóżka internowanych w czasie drugiej wojny w Szwajcarii w "Jeziorze Bodeńskim" Stanisława Dygata, a na tle kolejki jeżdżącej w pół-przestrzennym pejzażu alpejskim stał Andrzej Łapicki i mówił genialnie genialny monolog o Polsce. To był teatr Adama Hanuszkiewicza. Magdalena Raszewska pisze o nim w swojej niezwykle interesującej książce "Teatr Narodowy 1949-2004", że "to jeden z najbardziej udanych teatrów warszawskich, od razu zaakceptowany przez publiczność - nowoczesny, oryginalny, nietypowy". 

Teatr Mały potwierdził swym dorobkiem tę opinię. W tej samej książce Raszewska przypomina, że "na tej scenie odbyły się dwie premiery, z których każda była rekordem w swojej kategorii": "Białe małżeństwo" Tadeusza Różewicza w reżyserii Tadeusza Minca grano 562 razy, a wspomniany "Miesiąc na wsi" Turgieniewa w reżyserii Hanuszkiewicza zagrano 274 razy w ciągu przeszło pięciu lat. 

Mały był teatrem aktora. Trudno zliczyć, ilu wybitnych artystów zagrało w nim swoje pierwsze znaczące role, że wymienię tylko Annę Chodakowską, Halinę Rowicką, Wiktora Zborowskiego i Krystynę Jandę, która zagrała w "Portrecie Doriana Graya" w reżyserii Andrzeja Łapickiego. Łapickiemu zresztą Mały "leżał", że wymienię przykładowo jego "Tę Gabrielę", wykonywaną przez Irenę Eichlerównę i "Wygnańców" Jamesa Joyce\'a, w których zagrali Zofia Kucówna, Joanna Sobieska, Andrzej Łapicki i Zdzisław Wardejn. 

Tak pokierowano życiem teatralnym w Warszawie, że Hanuszkiewiczowi zabrano najpierw (w stanie wojennym) Teatr Narodowy i Teatr Mały (który był sceną Narodowego), a kilka lat temu Teatr Nowy, w którym dyrektorował i tworzył po 1989 r. W miejscu Nowego jest dziś supermarket. Supermarket będzie też tam, gdzie do niedawna był Teatr Mały. Proszek do prania i papier toaletowy górą! 

Przemijanie to naturalna kolej rzeczy, lecz sądzę, że w Polsce nic nie ma szans dojrzeć i zaowocować w pełni, a to że Hanuszkiewicz nie miał szans dać polskiej kulturze wszystkiego, czego dopracował się w swym życiu artystycznym, jest powodem do żalu i wstydu. 

Wracając do Teatru Małego - może jest jeszcze szansa uniknięcia skreślenia z mapy kulturalnej Warszawy tej niezwykłej sceny? 

Autorka, architekt i scenograf, była w latach 1960-1982 głównym scenografem Telewizji Polskiej. Przygotowywała oprawę plastyczną wielu spektakli reżyserowanych przez Adama Hanuszkiewicza, także w teatrze telewizji.

Xymena Zaniewska-Chwedczuk
Polityka
5 czerwca 2009

Książka tygodnia

Małe cnoty
Wydawnictwo Filtry w Warszawie
Natalia Ginzburg

Trailer tygodnia