Polak czy człowiek?

„Odlot" – reż. Anna Augustynowicz – Teatr Współczesny w Szczecinie

Obecnie prawdziwy renesans przeżywa wszystko co patriotyczne czy chociażby dotyczące ducha narodowego, polskości. Tematy te wzbudzają wśród ludzi spore zainteresowanie, ale i kontrowersje. Jeszcze większe emocje wzbudza jeden z najniebezpieczniejszych tematów ostatnich lat w Polsce – katastrofa smoleńska. Wszystko to znajdziemy w opisie spektaklu Anny Augustynowicz.

„Odlot" to opowieść o pasażerach  Sławnych Linii Lotniczych Dawne Bohatery, a więc o nas, Polakach i o stanie naszego ducha narodowego po katastrofie smoleńskiej. Tragiczne wydarzenia z 10 kwietnia 2010 roku z całą pewnością odmieniły nasz kraj, a przez to miały też wpływ na nas, ludzi w nim żyjących o już wcześniej niełatwej tożsamości narodowej. Tematyka spektaklu jest fascynująca – analiza 'polskości' jest bardzo trudna, ale i niezwykle potrzebna. Niestety, według mnie tym razem raczej nieudana.

Podstawowym minusem spektaklu jest, o zgrozo, jego intertekstualność. Nawiązań kulturowych jest bardzo wiele, właściwie mogłabym powiedzieć, że jest to większa część tekstu sztuki. Zwykle takie zabiegi bardzo przypadają mi do gustu, ale uważam też, że muszą mieć one sens i uzasadnienie. Niestety intertekstualność „Odlotu" przywodzi na myśl bardziej konkurs na znajomość literatury i kultury niż inteligentne mrugnięcie w stronę widza. Postacie odwołują się do dzieł zarówno polskich jak i zagranicznych co mogłoby być świetną klamrą dla poruszonego w spektaklu (niestety w dwóch zdaniach) pytania o bycie Polakiem czy człowiekiem.

Nawet jeśli był to celowy zabieg to nie wybrzmiał on w pełni swego potencjału. Moim zarzutem co do intertekstualności spektaklu jest też to, iż reżyserka odwołuje się bardzo często do postaci ze swoich innych spektakli (czego dowiedziałam się z panelu dyskusyjnego, bo z samego przedstawienia to nie wynika). O ile jeszcze osoby ze Szczecina mają jakąś szansę zrozumieć te nawiązania, to osoby, które nie znają wcześniejszej twórczości Anny Augustynowicz będą po prostu zagubione.

Oczywiście nie znaczy to, że spektakl nie ma mocnych stron. Widać było, że aktorki i aktorzy dali z siebie wszystko i wypadli naprawdę dobrze, chociaż według mnie na scenie było ich zdecydowanie za dużo przez co część z nich ginęła w tłumie. Szczególnie podobała mi się mała rola Wojciecha Brzezińskiego, który oprócz umiejętności aktorskich wykazał się także zdolnościami muzycznymi tworząc na żywo podkład muzyczny do poszczególnych scen. Właściwie pochwalić należy całość muzycznej aranżacji, za którą odpowiada Jacek Wierzchowski. Udało mu się osiągnąć niezwykłą harmonie dźwięków i głosów, za co pochwała należy się także aktorom śpiewającym w spektaklu. Warstwa muzyczna jest dla mnie zdecydowanie największą zaletą „Odlotu".

Spektakl podejmuje wiele ciekawych wątków, jak chociażby naturę historii, to czy jesteśmy bardziej Polakami czy ludźmi albo sprawę tajemniczej śmierci Sikorskiego i wypadku samolotowego Anny Jantar. Wszystkie one zostają jednak tylko zasygnalizowane, a następnie bardzo szybko porzucone. To chyba największy problem „Odlotu", że właściwie ma niewiele treści. Mało tu katastrofy smoleńskiej, mało o charakterze Polaków. Ze sztuki wyłania się co prawda myśl, że naród polski doznał wielu krzywd, których nie przepracował i które podzieliły go zamiast go solidaryzować, ale jednocześnie pojawia się w widzu poczucie niewykorzystanego potencjału. Nie mówię, że spektakl nie spodoba się nikomu.

Tematyka jest na tyle chwytna, że z całą pewnością znajdzie się wielu, dla których przedstawienie będzie co najmniej zabawne przez prostą zmianę słów popularnych dzieł kultury. Inni, podobnie jak ja, potrzebować będą pewnie czegoś więcej.

Paulina Kabzińska
Dziennik Teatralny Łódź
5 maja 2022

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia