Polityczny statek głupców

"Jak nie teraz to kiedy...?" - Teatr Ludowy i Teatr Łaźnia Nowa w Krakowie

Zamysł Małgorzaty Głuchowskiej był tyleż interesujący, co niezwykle ambitny: przyjrzeć się współczesnej historii polski "z zewnątrz" - z kobiecej perspektywy, i zrozumieć "fenomen polskości". Próba stworzenia teatru politycznego osiągnęła jednak poziom politycznych salonów - dużo słów, dobre chęci, żadnych ważnych rezultatów

Próba wprowadzenia feministycznego punktu widzenia prezentacji historycznych zdarzeń w „Jak nie teraz to kiedy, jak nie my to kto?” nie posiada jasno określonego sensu interpretacyjnego. Ciekawym jest pokazanie kobiet walczących, dzielnych i wykraczających poza ramy konformistycznej postawy i zmaskulinizowej perspektywy historycznej, jednak niewiele wnosi to do samego spektaklu. Fakt, że większość zaprezentowanych opowieści dotyczy przede wszystkim kobiet nie wnosi dodatkowego aspektu poznawczego. Przyjęta przez reżyserkę linia fabularnych narracji ma rodzaj żeński – ot, jedyna jej wyrazistość. Panie są z resztą heroizowane na wzór „męski”, a przedstawiając patetyczną walkę dla narodu polskiego, budują wizerunek, na bazie którego tworzy się zazwyczaj paternalistyczną wersję historii.

Abstrahując od feministycznej perspektywy, blado wypada także wymiar polityczny. Owszem, opowieści mają zaczepienie w konkretnej sytuacji historyczno-politycznej, ale nie przełamują znanych na ich temat stereotypów. To raczej próba pokazania widzowi heroizmu walki o polskość, z której niewiele wynika. Nie pogłębia tego także toporna, nachalna metaforyka statku. Ojczyzna jako okręt, niosący publiczność-naród nie poszerza wymowy spektaklu. Wrażenie robi natomiast scenografia – monstrualna maszyneria statku oddana jest z pieczołowitością, lecz pozostaje dekoracją „pustą”. Aktorzy biegają po pokładzie, występują w różnych jego częściach, by „ożywić” historię, pokazać jej dynamizm i ewolucję. Widzimy jednak „statek głupców”, który nie ukazuje różnorodności postaw pasażerów, kierujących się w stronę ziemi obiecanej. Co bowiem miało by stanowić „krainę wiecznych obfitości”? Polska heroiczna, jednolita, zwycięska? Brzmi to górnolotnie i patetycznie, podobnie jak historie opowiadane przez aktorów-załogę.

Problem stanowi tu także rodzaj narracji. Ciekawym zamysłem było połączenie różnorodnych tekstów publicystycznych i poetyckich. Wszak niejednolite źródła inspiracji świetnie oddałyby heterogeniczność metaforycznie przedstawianego narodu. Cytaty z dzieł literackich wygłaszane są nieraz niczym recytacje z konkursów poezji patriotycznej. Nie brak w spektaklu elementów interesujących, ale całość przedstawienia dryfuje w stronę patetycznej opowiastki, zamiast – co, jak mniemam, było celem inscenizacji – łamać jej stereotypy. Potrzebujemy teatru politycznego – podważającego mity, przełamującego historyczne szablony i łamiącego, zdawałoby się, niepodważalne toposy, jednak po „Jak nie teraz to kiedy, jak nie my to kto” można tylko poczuć, że najnowsza historia jest jednotorowa i płaska.

Magdalena Urbańska
Dziennik Teatralny Kraków
22 lutego 2012

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...