Polski film, czyli jak z nas żartują
felieton Romana Pawłowskiego z cyklu "Kocham Teatr"Felieton Romana Pawłowskiego z cyklu "Kocham Teatr".
O czym rozmawia się na festiwalach teatralnych? O złych i dobrych spektaklach, o nowych dramatach, o innych festiwalach? Tak, ale nie w czeskim Cieszynie na Międzynarodowym Festiwalu "Bez Granic". Tu głównym tematem rozmów i żartów są ekscesy polskich polityków. - Czy to prawda, że królem Polski jest Jezus Chrystus? - wita mnie z ironicznym uśmiechem czeska organizatorka. Zanim zdołam złożyć jakąś zabawną odpowiedź, znajomy dyrektor teatru z Koszyc atakuje z drugiej strony: - Podobno wasz rząd ma sprawdzić, co łączyło Puchatka z Prosiaczkiem. I podsuwa "Lidove Noviny" z wielkim artykułem na temat naszej rzecznik praw dziecka i jej homoseksualnej fobii. Kiedy tłumaczę, że chodzi o niezręczną wypowiedź, z której pani rzecznik zresztą się wycofała, podchodzi krytyk z Pragi i z uśmiechem triumfu na twarzy opowiada dowcip: - Wiecie, dlaczego polski premier nie ma konta w banku? Bo się boi, że ktoś mu wpłaci pieniądze. Rozlega się chóralny śmiech. - Nie ma konta, ale ma kota! - zaśmiewa się dyrektor z Koszyc. A mnie ręce opadają, bo, niestety, to nie jest żart, ale prawda.
W tych dniach w Czechach kiedy ktoś chce powiedzieć, że coś jest absurdalnie komiczne, mówi: "Śmieszne jak polski rząd". Po latach wyśmiewania się z "czeskiego filmu" i języka bracia Czesi biorą odwet. Ukrywam się w przerwach między spektaklami, aby nie słuchać komentarzy na temat bliźniaków ("łatwiej ich przeskoczyć, niż obejść"), premiera ("słyszeliście, on wciąż mieszka z mamą"), ministra edukacji ("no nie, pomylił Arystotelesa z Platonem"). Śmieją się Czesi, śmieją Słowacy, chociaż ci ostatni jeszcze parę lat temu mieli swoją własną dyktaturę. Dyrektor z Koszyc przypomina, jak jeden z nacjonalistów słowackich chciał wysłać czołgi na Budapeszt (w prasie ukazały się później fotomontaże przedstawiające polityka w hełmofonie czołgisty). Ale zaraz zmienia temat i dopytuje się, czy minister Giertych skreśli z listy lektur Haszka, bo to przecież dezerter.
Próbuję odeprzeć frontalny atak, brakuje mi jednak amunicji. Wreszcie wypalam: - A wy, wy.... wy nie macie dostępu do morza! - Ale mamy święty spokój - opowiada dyrektor. - A nad morze jeździmy do Grecji, nie nad ten wasz zimny Bałtyk.
I jak tu być Polakiem?