Powrót do alternatywy

20. Międzynarodowy Festiwal "Konfrontacje Teatralne"

Lubelskie Konfrontacje Teatralne, które wyrosły na awangardzie, w swoje 20. urodziny do awangardy postanowiły powrócić. Tegoroczny festiwal rozpoczęły spektakle balansujące na pograniczu różnych dziecin sztuki. Nie zabrakło trudnych tematów ze świata polityki i psychologii, które wyraźnie spodobały się lubelskiej publiczności.

Jednym z pierwszych spektakli 20. Konfrontacji Teatralnych był ,,Big Mouth" Valentijna Dhaenensa. Aktor sam przez ponad godzinę performował przestrzeń, wcielał się w kolejnych, wielkich światowych przywódców i wygłaszał ich znane lub mniej znane polityczne wypowiedzi. A zaczynał od ,,Baranku Boży" i przemowy Jezusa do ludu. Po chwili wygłaszał orędzie jako pewny siebie prezydent Stanów Zjednoczonych. Zaraz zapinał marynarkę, zmieniał mikrofon i spokojnym głosem po niemiecku, bez zbędnej ekspresji zachęcał rodaków do ofiary za ojczyznę. W końcu siadał po turecku i łamanym angielskim mówił o ataku na World Trade Center. Nie zmieniał kostiumów, scenografii. Wystarczyło rozpięcie guzika marynarki, przejście do innego mikrofonu i powstawała inna postać, każdy wiedział, jaka. Dodatkowo z tyłu na tablicy wypisane były nazwiska poszczególnych przywódców, kiedy ich mowy kończyły się, napisy znikały.

Zaskakują i fascynują przede wszystkim efekty dźwiękowe użyte w spektaklu. Na długim stole ustawiono kilka mikrofonów. Każdy z nich to inny dźwięk, inny przywódca. Głosy nakładały się na siebie, powtarzały się, w pewnym momencie zmiksowane tworzyły melodię. Dhaenens wygenerował fragmenty mów, dopasował je do muzyki i nadał im formę refrenów. Grał przede wszystkim słowem, zmieniał akcent, mówił w trzech językach. Przedstawienie miało idealne proporcje i bardzo dobrze przemyślaną konstrukcję. Mieliśmy do czynienia z typowym teatrem alternatywnym - jak najwięcej treści w minimalistycznej formie.

Spektaklem ,,Big mouth" mocno wkroczyliśmy w świat polityki. Dhaenens wybrał mowy, które zmieniły oblicze historii, pokazał, że zwykłe słowa wypowiedziane z ,,wielkich ust" mogą decydować o milionach istnień. To one rozpoczynały i kończyły wojny, określały, kto jest wrogiem, a kto przyjacielem. Artysta pokazał, że w ciągu dwóch i pół tysiąca lat zasady gry w polityce nie zmieniły się. Deklaracje głów państw nieraz brzmiały patetycznie i górnolotnie, wywoływały śmiech na sali, ale wsłuchując się w nie wiedzieliśmy, że artysta odkrywał przed nami mechanizmy manipulacji.

Spektakl ,,Big mouth" chwilami kojarzył się z ,,Wielkimi przemówieniami" w reżyserii Radosława Rychcika, gdzie deklaracje charyzmatycznych postaci - filozofów, artystów i działaczy społecznych - również stały się treścią piosenek. W przedstawieniu belgijskiego performera politycy w swoich mowach ogłaszali wojny, konflikty, u polskiego reżysera oznajmiano pokój i wzywano do dobrego życia. Zestawienie tych spektakli daje pełny obraz złudnego świata polityki.

Pierwszego dnia festiwalu w podziemiach CK widzowie mogli zobaczyć także anty-operę ,,Transcryptum" Wojtka Blecharza. Opowieść o traumatycznym przeżyciu pewnej kobiety oglądamy fragmentami i próbujemy połączyć ją w spójną narrację. Wprowadzeni do pierwszego pomieszczenia sięgamy po segregatory rozłożone na podłodze. ,,Kiedy wracałam samochodem z zakupów, zauważyłam dym nad domem sąsiadów" - czytamy na pierwszej stronie. Z pourywanych zdań dowiadujemy się, że spalił się dom, spłonął w nim mężczyzna, który ratował syna, potem utopiło się dziecko. Przeżyła kobieta. Między kartkami są puste strony, na niektórych czytamy tylko krótkie zdania napisane jakby niewprawioną ręką dziecka. Jest też pukiel włosów, fragment zasłonki. Wszystkie te fragmenty tworzą opowieść o kobiecie, która przeżyła pożar. Postać ta nie pojawi się w spektaklu, a widz skazany jest na zbieranie i oglądanie śladów z nią związanych. Cały czas towarzyszy nam melodia grana na żywo przez dwóch akordeonistów. Muzyka nadaje rytm opowieści, co chwile załamuje się, podkreśla najbardziej dramatyczne chwile bez względu na to, w którym momencie historii jesteśmy.

Twórca ,,Transcryptum" w piwnicach lubelskiego Centrum Kultury stworzył pewnego rodzaju muzeum złożone ze skrawków tragicznych wspomnień. Swoją operę-instalację rozmieścił w kilku pomieszczeniach. W jednym stoi nadpalony fotel, w kolejnym ktoś przygotowuje śniadanie. Obok leży dokładnie złożona, biała koszula i buty. Zza jednej z kotar słychać krzyki. Poznajemy tu tylko części opowieści, bo tragiczne przeżycia nigdy nie wracają w całości. Pojawiają się raczej pod postacią koszmarów i halucynacji. Ułożone alinearnie fragmenty wydarzeń mają wywołać skojarzenia i pomóc w uwolnieniu pamięci, która broni się przed strasznymi przeżyciami. Blecharz próbuje dotrzeć do mechanizmów traumy i zabiera nas w niełatwą, psychologiczną podróż. Wybrał efekty, które działają na widza. Wywołują uczucie niepewności, czasem przerażają. Nawet jakbyśmy chcieli, nie możemy się cofnąć, musimy przejść przez wszystkie korytarze. Już po pierwszym zdaniu domyślamy się, że będzie to opowieść o jakiejś tragedii, a mimo to dalej przekładamy kolejne kartki, odsłaniamy kolejne kotary. Nie łatwo jest wciągnąć widza w spektakl, a Blecharzowi to się udało. Historia opowiedziana wprost nie porażałaby tak bardzo.

Spektakle, które zaproponowano na otwarcie tegorocznych, jubileuszowych Konfrontacji Teatralnych w Lublinie, angażowały widzów i zaspokajały potrzebę różnorodność. Twórcy przedstawień idealnie dopasowali formę do niełatwej tematyki i pokazali, że alternatywa we współczesnym teatrze wciąż jest możliwa.

„BigMouth" - SkaGeN
„Transcryptum" - Wojtek Blecharz

Aleksandra Pucułek
Dziennik Teatralny Lublin
3 listopada 2015

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia