Pozytywiści walczą na Pradze

Stowarzyszenie Teatralne Remus od lat wykonuje pracę u podstaw

Stalowa, Inżynierska, 11 Listopada. Mimo życia klubowego o tej części Pragi ciągle krążą czarne legendy. To właśnie tutaj Stowarzyszenie Teatralne Remus od lat wykonuje pozytywistyczną pracę u podstaw.

Od dziewięciu lat w lecie można zobaczyć ich na ulicy, wśród dzieciaków z najgorszych ulic Pragi. Na podwórkach między starymi kamienicami uczą ich chodzenia na szczudłach, capoeiry, wspólnie tworzą murale czy układają różnobarwne kobierce z papierów. 

– Na początku nie było łatwo – przyznaje Katarzyna Kazimierczuk, założycielka Remusa i reżyserka. – Pojawiali się 13- i 14-letni chłopcy, którzy pytali nas: „A ile pani za to wyciąga?”. Kiedy podawałam kwotę, słyszałam: „Za takie pieniądze to ja nawet nie wychodzę z domu”. Efekty pracy zaczęły być widoczne w ubiegłym roku.

– Przyszli do mnie uczestnicy warsztatów capoeiry, którzy chcieli pracować jako wolontariusze przy kolejnej akcji. To może nie wydawać się niczym szczególnym, ale w praskiej społeczności od nich właśnie należy zacząć.

Poza działaniami społecznymi i współpracą z mieszkańcami Remus realizuje też spektakle teatralne. Bardzo różniące się od tego, co zazwyczaj oglądamy na warszawskich scenach. W najbliższy piątek pokażą najnowszy spektakl-koncert „Echo”.

Bez historii

Drugie piętro starej kamienicy, nad klubem Sen Pszczoły. I sześcioro młodych ludzi rozśpiewanych i roztańczonych w wielkiej przestrzeni, typowej dla mieszkań na Pradze. Od tradycyjnej pieśni polskiej płynnie przechodzą do włoskiej, potem rozbrzmiewa syrenia kołysanka znana z filmu braci Coen „Bracie, gdzie jesteś?”. To tylko fragment wielokulturowej mikstury, którą usłyszymy w spektaklu.

– W warstwie lirycznej większość pieśni jest dla polskiego odbiorcy niezrozumiała – mówi Kazimierczuk. – Zamiast tłumaczyć teksty, zespół wykorzystuje więc fakt, że treść słów najczęściej nie stanowi podstawowego nośnika znaczenia ani środka ekspresji. Przez grę stara się nadać im nową wymowę. Wynika ona ze spotkania ich właściwości muzycznych z niekonwencjonalną przestrzenią i akustyką, które mogą prowadzić do określonych skojarzeń.

Świadomi warsztatu

Katarzyna Kazimierczuk od ponad dziesięciu lat pracuje w międzynarodowym zespole projektu „The Bridge of Winds”, prowadzonym przez Iben Nagel Rasmussen z Odin Teatret. Być może dlatego nie interesuje ją w teatrze opowiadanie historii.

– Tę rolę z powodzeniem przejął film – tłumaczy. – Jako reżyser zadaję sobie pytanie, jak zrobić spektakl, by nie dało się go zastąpić filmem, nagraniem czy tekstem literackim. Żeby aktor nie odtwarzał postaci, a tworzył postać za pomocą środków wyrazu należących do teatru: działań w realnej przestrzeni, w której realnie znajdują się również widzowie.

Teatr Remus nie ma stałego zespołu. Nawet trzyletnia dotacja z Biura Kultury nie wystarcza na jego utrzymanie. Ale Kazimierczuk nie wyobraża sobie działania poza nurtem teatru niezależnego. – Na naszej scenie teatralnej jest ciekawa sytuacja – podkreśla. – Pojawia się coraz więcej aktorów wykształconych w inny sposób niż na uczelniach artystycznych. To są fantastyczni, świadomi swojego warsztatu ludzie, pracujący wcześniej np. ze Studium Teatralnym, Gardzienicami czy Choreą. Dla nich i z nimi warto pracować poza głównym nurtem.

„Echo”, reż. Katarzyna Kazimierczuk, wyk. Gwidon Cybulski, Dominika Jarosz, Monika Mariotti, Sean Palmer, Monika Sadkowska, Łukasz Wójcicki, teatr Remus, ul. Inżynierska 3, wstęp wolny, premiera: piątek (21.05.), godz. 20.30, spektakle: sobota (22.05.), czwartek (27.05.), godz. 20.30.

Agnieszka Rataj
Zycie Warszawy
20 maja 2010

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia