Prawo kobiet

"Blanche i Marie" - reż: Cezary Iber - Teatr Polski we Wrocławiu

"Blanche i Marie" to historia przyjaźni wielkiej uczonej Mari Skłodowskiej-Curie oraz jej asystentki Blanche. Obie nie potrafią odnaleźć się w świecie zdominowanym przez mężczyzn. Znamienne jest zdanie napisane przez bohaterki: "Nic takiego by się nie zdarzyło, gdym była mężczyzną"

Akcja rozgrywa się między Marie (Marta Zięba), Blanche (Anna Ilczuk), dr. Charcotem (Wiesław Cichy) oraz jego asystentem Freudem (Michał Opaliński). Freud jest nie tylko uczestnikiem zdarzeń, ale również narratorem spektaklu. Bohaterowie rozmawiają o tym, co wydarzyło się za ich życia, analizują i wspominają owe fakty na nowo. Czytają też dziennik Blanche. Patrzą na to, co się stało, z dystansem, ale nie zawszę są w stanie ukryć emocje (jak w scenie, gdzie Marie opowiada o śmierci męża). Całość rozgrywa się w ubogiej scenografii, w miejscu, który może nasuwać skojarzenia z czyśćcem. 

Tytuł spektaklu nie bez powodu nie zaczyna się imieniem noblistki, ale jej mniej znanej przyjaciółki - to Blanche jest tutaj główną bohaterką. Ona jest w centrum wydarzeń. Moment kulminacyjny to sesja uczonych związana z wprowadzeniem Blanche w trans, który ma pomóc w zrozumieniu jej choroby. W trakcie debaty bohaterka unosi się w powietrzu i wije w sposób przypominający orgazm, ku uciesze zebranych naukowców. Uczeni spierają się, czy jej przypadłość wynika z abstynencji, czy rozwiązłości seksualnej.

Anna Ilczuk gra w na scenie pierwsze skrzypce, pozostali aktorzy giną w cieniu jej kreacji. Śpiewa, szlocha, krzyczy, płacze - w ukazywaniu histerii nie ma sobie równych. Dodatkowo, w spektaklu epizodycznie pojawia się również Halina Rasiakówna w roli Jane. Choć jej występ trwa zaledwie chwilę, to jest ona jedyną osobą, która może stanąć w szranki z Ilczuk w walce o zachwyt widzów. Aktorzy przez większość czasu trzymają emocje na wodzy, beznamiętnie opowiadają o własnej śmierci czy aborcji, ale nie zawsze uda się zachować im spokój. Jest to klucz do zrozumienia spektaklu. 

Motyw przewodni w „Blanche i Marie” to marginalizacja kobiet w XIX i XX wieku. Blanche opowiada o seksualnym wykorzystywaniu pacjentek szpitala psychiatrycznego oraz uwłaczających metodach leczenia. Marie mówi o skandalu obyczajowym wywołanym jej romansem z żonatym mężczyzną. Żadna z tych kobiet nie zostałaby potraktowana w taki sposób, gdyby była mężczyzną. Obie musiały walczyć o swoje racje, chociaż o ile Marie się to w pewnym stopniu udało, o tyle Blanche nie miała tyle szczęścia, a może i siły. 

Blanche i Marie" w reżyserii Cezarego Ibera porusza ważne kwestie związane z kontaktami damsko-męskimi, ale mówi również o przyjaźni. Mimo że nie zostało nigdy potwierdzone, czy Maria Skłodowska-Curie i Blanche Wittman kiedykolwiek rzeczywiście się spotkały, jest to spektakl, który warto obejrzeć po to, by spojrzeć na czasy, w których żyły z innej strony, a także, by przemyśleć współczesne nam problemy. Nie bez znaczenia pozostaje świetna gra aktorska na czele z Anną Ilczuk.

Agata Matkowska
Dziennik Teatralny Wrocław
20 marca 2012

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...