Premiera u Norwida

"Zagraj to jeszcze raz, Sam" - reż. Marcin Sosnowski - Teatr im. C.K. Norwida w Jeleniej Górze

Piątkowa (19 marca) premiera spektaklu "Zagraj to jeszcze raz, Sam" (tytuł oryginalny: Play It Again, Sam) w reżyserii Marcina Sosnowskiego, udowodniła na scenie jeleniogórskiego Teatru im. Cypriana Kamila Norwida, że leciwa sztuka Woody'ego Allena (w przekładzie Grażyny Dyksińskiej i Jerzego Siemasza) całkiem nieźle się trzyma i jest w stanie rozbawić widzów.

Marcin Sosnowski, który na jeleniogórskiej scenie wyreżyserował dwie farsy - "Szalone nożyczki" Paula Pörtnera i "Najdroższy" Francisa Vebera, tym razem sięgnął po sztukę Woody'ego Allena. W 1969 była grana na Broadwayu, a jego wersja filmowa powstała w1972 w reżyserii Herberta Rossa. Od tego czasu Allen zmienił się i dojrzał. Zmienił się także jego ulubiony bohater i alter ego – fajtłapowaty, gadatliwy i hipochondryczny intelektualistaz Nowego Jorku.

W jeleniogórskim spektaklu pojawia się finałowa scena z kultowego melodramatu Michaela Curtiza "Casablanka" (1942) i to właśnie kwestia wypowiedziana przez Ingrid Bergman z tego filmu dała tytuł sztuce Allena.

"Zagraj to jeszcze raz, Sam" opowiada o rozterkach 29-letniego Allana Felixa (rewelacyjna gra aktorska Roberta Mani), niefrasobliwego życiowo krytyka filmowego, porzuconego przez ukochaną żonę Nancy (znakomita rola Anny Ludwickiej-Mani). Allan może liczyć na wsparcie wieloletnich przyjaciół - zapracowanego biznesmena Dicka (Jacek Grondowy) i jego żony Lindy (Agata Darnowska). Umawiają go na prawdziwe randki, które kończą się fiaskiem. Allan zasięga też dobrych rad wyimaginowanego Humphreya Bogarta (Tadeusz Wnuk pod maską opanowania i spokoju, minimalnej mimiki i ograniczonego gestu ukrywa sugestię hamowanej emocjonalności), amanta filmowego, który w ciemnym prochowcu i kapeluszu stanowił kwintesencję kina noir. Jego obecność jest silna i ma wpływ na przebieg wydarzeń. Sprawy się komplikują jednak, kiedy Allan zakochuje się w Lindzie, uwodząc ją według wskazówek swojego filmowego idola.

Bogart nie jest jedynym widmem, które pojawia się w rozmyślaniach Allana. Bowiem Allanowi towarzyszą liczne kobiety - byłe, przyszłe bądź wyimaginowane - grane przekonująco przez Martę Kędziorę. Pojawiają się one w ramach wspomnień bohatera. W zasadzie w czasie całego spektaklu nie wychodzimy poza mieszkanie bohatera, a pozostałe sytuacje obserwujemy właśnie poprzez retrospekcje zaserwowane nam przez bohatera. Allan snując fantazje i monologi wewnętrzne, stara się znaleźć najlepszą receptę na dalsze, nowe życie. Próba znalezienia nowej partnerki okazuje się poszukiwaniem samego siebie, a dylematy z tym związane stają się walką o dominację pomiędzy sprzecznymi skłonnościami ludzkiej natury.

Reżyser Marcin Sosnowski postawił na umiejętności aktorów, prostą scenografię, którą przygotował Marek Chowaniec, no i tekst, którego słucha się z przyjemnością. Przede wszystkim jednak to popis aktorski Roberta Mani, który gra z wdziękiem mężczyznę trochę dziecinnego, bezradnego i zagubionego, ale strzelającego co chwila inteligentnymi kwestiami. W roli Allana udało się mu uchwycić autoironiczny dowcip, który został wpisany w jego postać. Powstało przedstawienie z łatwo przyswajalnym humorem, zgrabne, dowcipne, ironiczne, trochę złośliwe i trochę sentymentalna. A kto lubi Woody'ego Allena i jego przewodnie motywy pokroju – kina, seksu, miłości i niespełnienia, to powinien być usatysfakcjonowany.

Po prezentacji spektaklu dyrektor Teatru im. Norwida - Tadeusz Wnuk podziękował licznie zgromadzonym widzom za przybycie dzień wcześniej niż pierwotnie zaplanowano premierę oraz złożył życzenia z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru, który przypada 27 marca i obchodzony jest na całym świecie od 60 lat, w tym roku ze względu na ogłoszony lockdown bez udziału publiczności.

Merwan
portalik24.pl
15 marca 2021
Portrety
Marcin Sosnowski

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia