Premiera w Teatrze Andersena

"Nieznośne słoniątko" - reż: J. Malinowski - Teatr im. Andersena w Lublinie

Świetne kostiumy-lalki zaprojektowane przez scenografkę Giedre Brazyte z Litwy i ciekawie ogrywane przez aktorów są atutem najnowszego spektaklu Teatru Andersena dla najmłodszych: o małym słoniu, który jako pierwszy miał... trąbę.

Historia jest banalna, ale i zaskakująca: mały słoń chce się dowiedzieć, co krokodyl jada na obiad. Ponieważ starsze zwierzęta ignorują jego ciekawość, co najwyżej w odpowiedzi dając małemu klapsy, "nieznośne słoniątko" udaje się w podróż nad rzekę Limpopo, by tak rzec - zapytać u źródła, czyli samego krokodyla. A ten uradowany, że los znowu zsyła mu smaczny obiad próbuje małego zjeść - i łapie słonika za nos. Sprytny zwierzak uwalnia się z paszczy krokodyla, jednakże słoni nos, dotychczas podobny do buta (tak było kiedyś!), na skutek tego makabrycznego zdarzenia zmienia się w długą trąbę. Zrozpaczony malec szybko przekonuje się jednak, że trąba to organ niezwykle użyteczny, można sięgnąć na drzewo po banany, oblać się chłodną wodą albo rykiem trąby odstraszyć natrętów. Tę historyjkę z Rudyarda Kiplinga autorka sztuki "Nieznośne słoniątko" Barbara Kościuszko opowiada, niestety, strasznie nudno, językiem ubogim i mało pobudzającym wyobraźnię. 

Mimo to spektakl "Nieznośne słoniątko", jaki premierowo Teatr im. Hansa Christiana Andersena wystawił w sobotę w reżyserii Jacka Malinowskiego, ma bardzo atrakcyjny walor przede wszystkim dzięki bajkowym i bajecznym kostiumom, a także scenografii Giedre Brazyte z Litwy. To świetna scenografka, realizująca spektakle m.in. w Opolskim Teatrze Lalki i Aktora, gdzie pamięta się m.in. bardzo ciekawie uplastyczniony przez nią spektakl Tankreda Dorsta i Ursuli Ehler "Amelka, bóbr i król na dachu". Teraz w Lublinie litewska artystka pokazała klasę, kostiumy-lalki zwierząt są kapitalne, Z jednej strony - oczywiste, z drugiej - oryginalne i urokliwe, a ich animowanie wydaje się naturalne. Aktor jest częścią kostiumu-lalki i odwrotnie. Wizualność spektaklu wzmacnia jego warstwa dźwiękowa, wyrazista składowa przedstawienia - onomatopeje grają wyśmienicie. Współkreująca postacie i intrygująca wyobraźnię dźwiękowość tego spektaklu jest chyba doprawdy wyjątkowa (w czym ma też udział muzyka Antanasa Jasenka). Miło patrzeć i słuchać kwilącego Ptaka Kolokolo (Ilona Zgiet) albo syczącego Węża Pytona (Marian Kłodnicki), kapitalnie rusza się i animuje lalkę kostium Strusia Piotr Gajos, mruczy Hipopotam w wydaniu Jacka Draguna, kiwa się Wioletta Tomica jako Żyrafa, swoje uważa Pawian czyli Bogusław Byrski i w końcu - Urszula Pietrzak jako Słoniątko, nieustannie skacząca i ruchliwa.

Bywa jednak, że nagminna ruchliwość niektórych postaci chyba jest przesadzona i wydaje się, że na malutkiej scenie Teatru Andersena dojdzie do jakiegoś karambolu. Giedre Brazyte, niezależnie, jak znakomite są jej kostiumy, także przedobrzyła gromadząc na scenie za dużo przedmiotów, rozwijając na raz kilka motywów scenograficznych. Obok tego, co symbolizuje dżunglę, scenę zagracają ruchome figury kolorowych liter różnej wielkości i o zaokrąglonych kształtach, bodaj tylko trzy razy użyte do ułożenia konkretnego wyrazu. Ten motyw nie został ograny, za to chaotyczna sterta barwnych liter w zestawieniu z barwnymi kostiumami tworzy niezłą sieczkę kształtów i kolorów. Do tego jeszcze Stado Małp ubrane zostało w innego typu kostiumy: czarno-białe linie oraz wzory geometryczne. Scena daje po oczach niczym wideoklip. I dzieciaki siedzą chyba jakby patrzyły w telewizor.

Czyżby reżyser "Nieznośnego słoniątka" Jacek Malinowski, dyrektor artystyczny Teatru Maska w Rzeszowie, który w Lublinie reżyserował w 2007 roku "Cud krasawicę", a rok wcześniej "Sarasafiksatę" Joanny Kulmowej, nie miał czasu wyczyścić inscenizacji tak, aby swą klarownością podniosła jej jakość?

Grzegorz Józefczuk
Gazeta Wyborcza Lublin
15 marca 2010

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia