Premiera w Teatrze Studio

"Przed odejściem w stan spoczynku" - reż: Michał Kotański

Teatr Studio zaprasza 4 września o godz. 19 na premierę spektaklu Michała Kotańskiego "Przed odejściem w stan spoczynku". Dodatkowe spektakle odbędą się 5, 7, 8 i 9 września, godz. 19.

„Komedia o duszy niemieckiej” – takim podtytułem opatrzył tę sztukę autor. Komedia? O upiorach nazizmu?... Zjadliwość i demaskatorska pasja pozwala Bernhardowi – bogowi austriackiego teatru – obnażyć przedziwne mechanizmy, w jakie wyposażona jest do dziś psychika uwikłanego w ponurą przeszłość mieszczucha.

Ta, być może najlepsza ze sztuk Bernharda, jest również „portretem rodzinnym we wnętrzu”. Relacje pomiędzy bohaterami nie pozbawione są komplikacji i perwersji. Mają również pewien wymiar symboliczny: ich modele i trwające latami współżycie to podskórny układ sił w społeczeństwie, jak je widzi i opisuje autor. To teatr, gdzie gra się role, zamienia kostiumy i maski. To komedia, która nie chce się zakończyć.

"Sztuki Bernharda wymagają wirtuozerii teatralnej, może dlatego ich autor nie darzy teatru wielkim zaufaniem, w pewnym momencie zakazał w Wiedniu wystawiania swoich tekstów. W wywiadzie powiedział, że niechętnie oddaje swoje postaci w ręce ludzi wymierzających po dyletancku ciosy poniżej pasa. Niechęć autora dramatycznego do teatru wydaje się paradoksalna, ale zdarza się – żeby wymienić tu przypadek Musseta czy Gombrowicza. Bernhard ma wykształcenie aktorskie i, pisząc, widzi dramat na scenie zapewne w takim kształcie, że żadna konkretyzacja temu nie dorówna. Wyobraźnia zawsze przeważa nad rzeczywistością i Bernhard zachowuje się tak, jak jego postaci, tworzy teatralną dyktaturę.(...)

Twórczość sceniczna tego austriackiego dramaturga wydaje się znacznie przystępniejsza niż jego proza. Naturalną koleją rzeczy znajdowała też większy rezonans społeczny. Sztuki Bernharda zawierają elementy satyry społecznej i politycznej, karmiącej się współczesnością, jak w Prezydencie, albo wskrzeszoną przeszłością, jak w Przed odejściem w stan spoczynku.
(...) Swym wyczuciem sceny, precyzją dramatycznej wizji, muzycznością języka, zaraził twórca wybitnych reżyserów i ludzi teatru. Kilku z nich stało się „ludźmi Bernharda”, wiernymi propagatorami jego dzieła.
(...) W sztukach Bernharda właściwie wszystko opiera się na sugestywnej mocy słów – to do nich, sprowadza się to, co dzieje się na scenie. Wielcy aktorzy przydali rolom wirtuozerii, ale zasadniczo jest to teatr długich tyrad, nader często sztuka żonglerki słownej."

Janusz Majcherek
„Thomas Bernhard: Powtórzenia tych samych powtórzeń”


"Sztuki Bernharda nie są osnute wokół historii czy zdarzeń w powszechnym znaczeniu tych terminów. Gdy kurtyna się unosi, przedstawia nam się sytuację, którą spetryfikowano i pozbawiono szans rozwoju już dawno temu. Od początku wiadomo, że nic się więcej nie wydarzy. Postacie, wręcz perfekcyjne w rozpaczy – nadal postępują zgodnie ze swym charakterem. Nie udają już dłużej nadziei, która mogłaby ich uwolnić przez nagłą zmianę wydarzeń. Miejsca akcji są ogołocone, opuszczone – w znacznym stopniu przypominają przestrzeń małych grodów zoologicznych, w których zwierzęta przędą wspomnienia o swoim życiu. Pomimo tych osobliwych i niezbyt pociągających cech, utwory dramatyczne Bernharda zyskały sobie szereg całkowicie oddanych zwolenników. (...) Zabawne, że widzowie wręcz pożerają to niezdrowe danie – wiedząc, że jest życiowo niestrawne. Na koniec, gdy porażona publiczność siedzi wokół sceny, gdy w przeciągu całego wieczoru zaszczepił jej już swój jad – Bernhard okazjonalnie zjawia się na scenie i składa głęboki ukłon wobec tych, którymi nieustannie pogardza . (...)

Być może centralnym paradygmatem tej twórczości jest problem zdrowia i choroby. W sztukach ci, którzy są sprawni cieleśnie i – jak się zdaje – cieszą się wiecznie trwałym zdrowiem, powszechnie ujawniają faszystowskie nastroje lub krypto-faszystowskie rysy. Z drugiej strony, moralna i intelektualna większość opiera swe postępowanie na własnych fizycznych handicapach. „Możliwe że paraliż wyzwolił ze mnie geniusza” mówi tytułowy bohater w Naprawiaczu świata, a w sztuce Przed odejściem  w stan spoczynku Rudolf mówi do swej sparaliżowanej siostry: „tylko kalectwo dało ci szansę przetrwania”. W sztukach Bernharda nieszczęście jest lepszą gwarancją, bowiem „zdrowie” jako stan istnienia nie jest wcale mniej chroniczne czy nieuleczalne niż najcięższe przypadki paraliżu. Gdziekolwiek się spojrzy, same patologiczne deformacje. Zaświadcza o tym wysoce napastliwy, ekstremistyczny styl Bernharda – o którym Ingeborg Bachman powiedziała: „Słowa Bernharda są pełne patosu – o ile jeszcze wiemy, co pierwotnie znaczyło to słowo – nabrzmiewają smutkiem i cierpieniem.” To prawda, w języku autora odnaleźć można olbrzymi ładunek autentycznego patosu, ale i sporo ekscentrycznego deklamatorstwa. Jego postacie całkiem dosłownie rozbierają rzeczywistość słowami. (...)

Bohaterowie Bernharda podtrzymują swe trwanie na przekór temu, że już dawno umarli wewnętrzną śmiercią. Ich słowa, zrodzone z dźwięczącej pustki wnętrza, są równie zbędne jak ich zanikające życie. W sztukach pojawia się także cisza innego rodzaju – milczenie tych, którym dano zrozumieć siebie i innych (według Nietzschego – to przerażające doświadczenie). Milczenie Klary w Przed odejściem w stan spoczynku jest środkiem zemsty. Poprzez prosty fakt niemówienia Klara ustanawia reguły gry, która nasuwa myśl o występnym uczuciu Rudolfa i Wery – jej brata i siostry. W rezultacie uporczywego milczenia Klary emocje gwałtownie wzrastają, doprowadzając w końcówce do śmierci Rudolfa. Wera reaguje krzycząc: „Ty jesteś winna/ z tym swoim wiecznym milczeniem/ ty z tym swoim wiecznym milczeniem”. (...)

To jedyna scena, w której Bernhard posunął się aż tak daleko, by postawić konkretne zarzuty. Zwykle zbrodnie protagonistów są nieznane. Oczywiście, ci – którzy byli (i są) faszystami, zasługują w jego mniemaniu na pogardę. Ale i te postacie, które pasywnie wstrzymywały się od przeciwdziałania a głoszą swego rodzaju wyższość moralną, nie są mniej podłe. Oni wszyscy przynależą do jednej rodziny. W sferze filozoficznej siła pesymizmu Bernharda zawdzięcza wiele Schopenhauerowi, z kolei na jego predylekcjach dramaturgicznych znacząco zaważyło przekonanie o tym, że najbardziej zniewalający wpływ na nasze życie wywierają związki rodzinne.

U Bernharda marzenie o miłości pomiędzy braćmi i siostrami – które kultura burżuazyjna zarówno odrzuca, jak i potajemnie hołubi – ostatecznie się spełnia. Tu i teraz wszyscy jesteśmy zjednoczeni – nie w naszej miłości, lecz w patetycznej ohydzie i zezwierzęceniu, które Bernhard uważa za znamiona ludzkiej kondycji w naszym wieku."

Ruediger Goerner, Ekscytacja nudą, w przeł. Grzegorz Jankowski „Teatr” 1993 nr 3

oprac. m.w.
Materiały Teatru
16 sierpnia 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...