Premiera wielkiej opery w Lublinie

Potwierdza się wiadomość, że w listopadzie lublinianie będą mogli obejrzeć na żywo jedną z najpiękniejszych oper Giuseppe Verdiego - "Traviatę". Spektakl wystawiony będzie w hali Globus.
Rozmowa z Waldemarem Zawodzińskim i Tomaszem Janczakiem Dorota Gonet: Wczoraj odwiedzili panowie halę Globus - miejsce, gdzie ma być wystawiona "Traviata". Jak wrażenia? Waldemar Zawodziński*: - Dobre. Obawiałem się, że może być różnie, bo w związku z realizacjami dużych widowisk plenerowych oglądałem wiele przestrzeni, w tym także ogromnych hal, kościołów i bardzo często byłem rozczarowany. Tutaj jest dobrze. Myślę, że to może być miejsce, gdzie "Traviata" zabrzmi w sposób szczególny. Ma pan spore doświadczenie w realizacjach superwidowisk poza sceną teatralną. Co pana w nich pociąga? - To zawsze jest ciekawe wyzwanie. Duże widowiska rządzą się swoimi prawami. Dla mnie jest to szerszy oddech po studyjnej pracy w dramacie. Lubię to. Oczywiście później bywa odwrotnie - po dużych realizacjach chętnie wracam do pracy kameralnej na małych scenach teatrów dramatycznych. Ale od czasu do czasu mam potrzebę zmierzenia się z ogromną przestrzenią, która nie jest obojętna, do której trzeba się odnieść, stworzyć teatr w miejscu nie przeznaczonym do tego, a jednak dającym spore możliwości. Jak to się stało, że po tylu sukcesach zdecydował się pan wybrać na kolejną realizację właśnie Lublin? - Ponieważ mam dobre wspomnienia z realizacji "Carmen" w lubelskim Teatrze Muzycznym. Nie jest tak, że tylko wielkie teatry gwarantują sensowną pracę. To gwarantują ludzie, a ci znajdują się wszędzie. Dyrektor Tomasz jest dla mnie gwarantem - jako artysta i jako człowiek, którego prywatnie lubię. To wystarczy, bo wiem, że nie zostanę sam w walce o jak najlepszy kształt spektaklu. W Lublinie spotkałem wielu ludzi młodych, pełnych zapału i pasji. To właśnie pasja i śmiałość podejmowania decyzji są najważniejsze. Dlaczego wybór padł akurat na "Traviatę"? - To jest tytuł, z którym noszę się od paru lat. Z jednej strony nie wymaga rekomendacji, z drugiej - przeznaczony jest dla dość szerokiego kręgu odbiorców. Piękna muzyka, wzruszające, mądre libretto, dające reżyserowi duże możliwości w budowaniu przejmujących postaci. Niezależnie od poetyki czy stylistyki jest to taki rodzaj teatru, który wymaga powiązania wielu dziedzin sztuki. Ale przede wszystkim opowiada się tu historię człowieka, miast słowa posługując się śpiewem, który w operze jest głównym nośnikiem tego, co najistotniejsze. "Traviata" to mądry pomysł repertuarowy. To będzie przejmujący spektakl. Czy może zdradzić pan nazwiska pozostałych realizatorów lubelskiej inscenizacji? - Na pewno mogę wymienić choreografa - Janinę Niesobską. Jest wybitną tancerką, pedagogiem, reżyserem, który poprzez ruch pomaga wyrażać myśl, emocje, czyli to, co wraz ze śpiewem tworzy postać. Ma ogromne umiejętności, a ja cenię ją przede wszystkim za wieloletnią współpracę z teatrami dramatycznymi . Doskonale odnajduje się w różnych estetykach. Umie myśleć kategoriami postaci, stwarzania dramatu. Jest mądrą choreografką, dla mnie wręcz wymarzonym partnerem. Współpracujemy od wielu lat, ale ciągle czymś się nawzajem zaskakujemy. Oboje traktujemy realizację opery jako próbę przekraczania własnych ograniczeń. Waldemar Zawodziński* - reżyser teatralny, scenograf, absolwent Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Łodzi i Wydziału Reżyserii Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie. Na scenie zadebiutował jeszcze w czasie studiów, w 1986 roku, widowiskiem GOLEM wg własnego scenariusza zrealizowanym w jeleniogórskim Teatrze im. Norwida. Reżyserował w Teatrze im. Stefana Jaracza, którego dyrekcję artystyczną objął w 1992 roku, a także na wielu dramatycznych, muzycznych i operowych scenach Polski. Jest dobrze znany wrocławianom. To on przygotował "Cyganerię" i "Falstaffa" oraz stworzył dekoracje do wielkich spektakli Ryszarda Wagnera: "Złota Renu" (2003), "Zygfryda" (2004), "Walkirii" (2005), "Zmierzchu bogów (2006) i superwidowiska operowego "Gioconda" Ponichielliego. Jest autorem głośnej realizacji "Raju utraconego", o której kompozytor Krzysztof Penderecki powiedział, że jest najlepsza ze wszystkich dotychczasowych. Rozmowa z Tomaszem Janczakiem Dorota Gonet: Wystawienie "Traviaty" w Lublinie jest pana pomysłem na promowanie miasta jako europejskiej stolicy kultury w 2016 roku. Tomasz Janczak*: - Od dzisiaj możemy mówić o tym coraz śmielej i być pewni, że dokonamy tego dzieła, bo nazwisko Waldemara Zawodzińskiego jest najlepszym dowodem na to, że będzie to wielkie wydarzenie. W całej Polsce dał świadectwo, że jest mistrzem w kreowaniu dzieł, za które się bierze. Mam nadzieję, że wkrótce podpiszemy umowę i od tego dnia będę szczęśliwszym człowiekiem. A zatem lublinianin z wyboru postanowił promować nasze miasto? - Wymarzyłem sobie, że wypromuję Lublin właśnie na miarę marzeń. Tak się ułożyło moje życie artystyczne, że od kilku dobrych lat, kiedy zaprosił mnie tu ówczesny dyrektor teatru, Jacek Boniecki, związałem się na stałe z Lublinem i jak do tej pory tego nie żałuję. Tomasz Janczak* jest solistą Teatru Muzycznego w Lublinie, pełnomocnikiem dyrektora naczelnego do spraw artystycznych. Traviata To opera w 3 aktach Giuseppe Verdiego, uważana przez dzisiejszą krytykę za najdoskonalsze i zupełnie nowatorskie dzieło kompozytora. Podkreśla się wartość literacką libretta oraz nastrojowość muzyki, która świetnie wyraża i podkreśla uczucia bohaterów. Libretto: Francesco Maria Piave, wg "Damy kameliowej" A. Dumasa syna Prapremiera: Wenecja, 6 III 1853. Premiera polska: Warszawa 1856. Premiera lubelska przewidziana na 29, 30 listopada 2008, hala Globus.
Dorota Gonet
Gazeta Wyborcza Lublin
16 czerwca 2008

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...