Premiery na budowie, czyli tęcza nad Muzycznym

"Na końcu tęczy" - reż: I. Janiszewski - Teatr Muzyczny

Judy Garland to ostatnia postać, z którą zmierzy się w łódzkim Teatrze Muzycznym prawdziwa ikona tej sceny, Anna Walczak. Tak zapowiedziała ze łzami w oczach artystka na wczorajszej konferencji prasowej. Pożegnalny spektakl będzie miał swoją premierę 31 stycznia i nosi tytuł "Na końcu tęczy".

Kameralna sztuka, autorstwa Petera Quiltera, rozgrywa się w hotelu Ritz w Londynie w 1968 roku, pół roku przed śmiercią Judy Garland, pamiętnej amerykańskiej aktorki i piosenkarki. Artystka, mająca już za sobą lata największej świetności, wyniszczona długoletnim uzależnieniem od leków, narkotyków i alkoholu, przyjeżdża do Londynu na serię koncertów. W trasie towarzyszy jej przyszły, piąty i ostatni mąż Mickey Deans (w tej roli Paweł Audykowski) oraz Anthony Chapman (Janusz Skoneczny), przyjaciel i akompaniator. W spektaklu usłyszymy piosenki z repertuaru Garland (m.in. słynną "Somewhere Over The Rainbow" z filmu "Czarodziej z Oz"). Reżyseruje Ireneusz Janiszewski. 

- Jestem zupełnie inna niż Judy Garland - opowiadała o swojej roli Anna Walczak. - Nie mam nałogów, na co dzień nie klnę siarczyście. Jest to więc dla mnie szczególne wyzwanie, także dlatego, że jest w tym przedstawieniu dużo trudnych scen dramatycznych, nigdy też nie śpiewałam piosenek. A wszystko to splata się z moją decyzją, iż po 25 latach kończę etatową współpracę z Teatrem Muzycznym. 

Smutne nieco jest to, że pożegnanie gwiazdy ze swoim teatrem odbędzie się nie na scenie Muzycznego, ale w Akademickim Ośrodku Inicjatyw Artystycznych przy ul. Zachodniej 54/56. Teatr przy Północnej od 2007 roku jest bowiem w ciągłym remoncie. Scena jest w budowie, w miejscu foteli stoją rusztowania.

- Prace budowlane powinny zakończyć się do końca tego roku - wyjaśnia Grażyna Posmykiewicz, dyrektor naczelna Teatru Muzycznego. - W przyszłym roku chcemy rozpocząć instalowanie wyposażenia, czyli między innymi nagłośnienia, oświetlenia, foteli. Cały remont będzie kosztował 55 milionów złotych. 

- Mam nadzieję, że za półtora roku zaprosimy widzów już na naszą scenę na premierę musicalu - dodaje Zbigniew Macias, szef artystyczny teatru.

Jak zapewnia dyrekcja Muzycznego, po remoncie scena teatru będzie dwukrotnie większa (choć samo "okno" sceny się nie zmieni), 0 1/3 powiększy się orkiestron. Nieco zmniejszy się widownia - po remoncie liczyć ma 960 miejsc. Zmieni się też wystrój, np. w foyer zjawi się efektowny żyrandol, a wejście do budynku "wysunie" się półkoliście na plac przed teatrem.

Oprócz spektaklu "Na końcu tęczy" teatr przygotowuje też kolejną premierę - będzie to wersja koncertowa operetki "Noc w Wenecji" Johanna Straussa, która zaprezentowana zostanie w Muzeum Miasta Łodzi 13 i 14 lutego. Reżyseruje Artur Żymełka, a kierownictwo muzyczne objął Lesław Sałacki. Teatr wrócił też z trzytygodniowego tournee po Niemczech i Belgii.

- Prezentowaliśmy tam "Zemstę nietoperza" i "Galę noworoczną" - opowiada Grażyn Posmykiewicz. - Graliśmy każdego dnia, w znakomitych salach, przy wypełnionej po brzegi widowni. Otrzymywaliśmy owacje na stojąco i dostaliśmy zaproszenie na kolejne tournee. 

- Warto podkreślić, że jesteśmy jedynym łódzkim zespołem teatralnym, który jeździ regularnie na tak duże tournee w dobrych salach - zapewnia Zbigniew Macias. 

Wygląda na to, że do końca remontu już bliżej niż dalej i że Muzyczny przetrwa trudny czas. To dobrze, bo miastu potrzebna jest radosna scena musicalowo-operetkowa. Teraz niczego jej bardziej nie potrzeba, niż spokoju artystycznych działań.

Dariusz Pawlowski
Polska Dziennik Łodzki
26 stycznia 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...