Pro i kontra: "Hipnoza" w Teatrze Polonia

"Krzysztof M. Hipnoza" - reż: Krzysztof Materna - Teatr Polonia

"Hipnoza" w warszawskim Teatrze Polonia to eksperyment Krzysztofa Materny, któremu co wieczór partneruje inny aktor. Dobra rozrywka czy wpadka? Recenzenci "Rz" nie są zgodni.

Pro: Jan Bończa-Szabłowsk

Mówi się, że publiczność lubi być zaskakiwana tym, czego najbardziej oczekuje. Ta recepta pasuje świetnie do najnowszej premiery Teatru Polonia. Szefowa sceny Krystyna Janda wie doskonale, że podczas wakacji spora część publiczności, idąc do teatru, chce miło spędzić czas, spotykając ludzi, których zna, lubi i ceni. I taką rozrywkę zapewnia właśnie "Hipnoza", autorski wakacyjny program Krzysztofa Materny. To eksperyment teatralny oparty w głównej mierze na improwizacji. Jego atutem jest możliwość przyjrzenia się znanym postaciom teatru i filmu z zupełnie innej strony. Podpatrywanie, jak radzą sobie z zupełnie nowymi zadaniami. Sprawdzenie ich poczucia humoru, zaradności, a czasem wręcz przebiegłości. Tu, jak w żadnym innym teatrze, mogą przekonać o niekonwencjonalnym myśleniu, a także zaprezentować swój stosunek do stereotypów Polaka. Najciekawiej jest oczywiście wtedy, gdy gwiazda wyłamie się ze wszelkich schematów. Choć trzeba przyznać, że Maternę przechytrzyć wcale nie jest łatwo.

Kontra: Monika Małkowska 

Krzysztof Materna w roli samego siebie – bez zarzutu. Materna dramaturg to pomyłka. Sceniczny eksperyment zatytułowany "Hipnoza" ma być miażdżącą krytyką polskich przywar. Uosabia je Andrzej, w którego wciela się co dzień inny aktor, improwizujący pod dyktando na żywo podpowiadanego tekstu. 

Niestety, autor nie trafia chama w czułe punkty, tylko w stereotypy. Okazuje się też, że zagranie ad hoc burakanarodowcaksenofoba z parciem na polityczny sukces nie przychodzi aktorom tak łatwo. Prostactwo to nie ich domena. Grają jak amatorzy, bo w kategorii polski ćwok – są amatorami. 

Nie wypadają wiarygodnie. Szarżują, więc nie bawią. Tym bardziej że w skeczach brak humoru: dialogi z grubej rury, sytuacje standardowe. Nie śmieszą też przytyki do naszej neofickiej demokracji oraz nowo kapitalistycznej rzeczywistości. To już było. Zręczniej, dowcipniej, trafniej. Wystarczy sięgnąć po archiwalne nagrania MdM.

Jan Bończa-Szabłowski/ Monika Małkowska
Rzeczpospolita
18 lipca 2009

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia