PRO-mile, PRO-kreacja, PRO-kurator i PRO...wizja

"Pro publico betono" - Teatr Powszechny w Radomiu

Gdy w latach rozkwitu PRL-u zaczęto wznosić budynki z wielkiej płyty, odległości między ludźmi zaczęły się zmniejszać szybciej niż działo się to do tej pory. Od pewnego czasu przeciętnego Kowalskiego zaczęto charakteryzować jako mieszkańca bloku o mentalności leniwca. Próby dokładnego opisu podjął się Kabaret Wzięty, "urodzony" niedawno na scenie Teatru Powszechnego w Radomiu. Premierą widowiska "Pro publico betono" w 50. Międzynarodowy Dzień Teatru zainaugurował swą działalność

Kakofonia dźwięków, której spodziewać się należy raczej odwiedzając znajomych w bloku, zaciekawia. Czekamy na rozpoczęcie spektaklu. Wreszcie aktorzy pojawiają się śpiewając razem z muzykami cover „The lion sleep tonight” Simona & Garfunkela. Następnie mamy okazję obejrzeć teleturniej „Jak oni umierają”, którego prowadzącym jest Krzysztof Bibisz (nie sposób tu uciec od analogii). Zwycięzca, prócz pokaźnej sumy pieniędzy, otrzymuje miejsce na cmentarzu, wyposażone w granitowy nagrobek i możliwość odejścia na wizji w wymarzony przez siebie sposób. Inne skecze dotyczą bardziej intymnej sfery „blokatora”: temperatury jego związku. Niekiedy próba przed nudą i stagnacją (nie zawsze udana) wiedzie przez cudzą alkowę i telewizor wprost do pokoju egzekutora długu. 

Zespół kabaretowy uformował się dzięki staraniom Jarosława Rabendy. Pragnąc kontynuować tradycję kabaretową Teatru Powszechnego w Radomiu i uzyskawszy błogosławieństwo dyrektora naczelnego Zbigniewa Rybki przystąpił do poszukiwania osób chętnych do pracy nad skeczami. W chwili obecnej zespół liczy czterech aktorów: wspomnianego Rabendę, Izabelę Brejtkop-Frączek, Karolinę Michalik i Marka Brauna. Towarzyszy im świetnie brzmiący zespół muzyczny, którego dyrektorem i zarazem autorem większości tekstów jest Grzegorz Molenda. Scenografia, przestawiająca wnętrze pokoju z kredensem i łóżkiem, zamkniętego obecnością dwóch przedmiotów, najczęściej używanych przez mieszkańców bloku, czyli telewizora i łóżka, dopasowuje przestrzeń praktycznie do każdego skeczu. 

Scenki kabaretowe, przeplatające się z piosenkami i wyświetlanymi krótkimi filmikami, ukazują w sposób groteskowy życie mieszkańców bloku. Ciągłe trwanie w erze disco i plastiku, zaakcentowane piękną kulą rodem z wieczorków tanecznych, piosenką różowego dresiarza i niebezpiecznie pięknej tancerki nocnego klubu, wpisuje nas w postawę bierną widza, przypadkowego konsumenta przypadkowego towaru. Choć jest to smutna prawda, najlepszym antidotum na to wydaje się być śmiech, serdeczny, szczery śmiech z nas samych. Czy to potrafimy? Polecam przekonać się o tym na własnej skórze.

Maria Anna Piękoś
Dziennik Teatralny
7 kwietnia 2011

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia