Produkt i milcząca aktorka

"Produkt" - reż: Wojciech Czarnota - Teatr im. Jaracza w Łodzi

Czy można poddawać się emocjom, np. bać się, być zaskoczonym i nie wypowiedzieć ani jednego słowa? Okazuje się, że można. Przekonuje o tym najnowsza premiera łódzkiego Teatru im. S. Jaracza - "Produkt" Marka Ravenhilla, w reż. Wojciecha Czarnoty.

Reżyser sięgnął po dzieło jednego z najpopularniejszych i najbardziej uznanych współczesnych brytyjskich dramatopisarzy, po to by pokazać mechanizm strachu, obnażyć zachodnie stereotypy na temat islamu. Śladem Ravenhilla, autora dramatu, któremu pozostał niemal do końca wierny, nie traktuje islamskiego terroryzmu wprost, ale przewrotnie czyni z niego kanwę hollywoodzkiego produktu. 

- Tytuł sztuki, "Produkt", to również film, o którego scenariuszu, fragment po fragmencie, opowiada główny bohater, James, producent filmowy, zaproszonej do siebie aktorce. Jeśli uda mu się ją przekonać, uzyska doskonały produkt - opowiada Wojciech Czarnota. - On sam jednak też jest produktem komercyjnej kultury.

"Produkt" opowiada historię o bezmyślnej seksualnej fascynacji (w jednej ze scen James mówi do blond amerykańskiej aktorki: "pożądam cię, nie daj się prosić"), ale też o terrorze. Ukochany Amy zginął w jednej z wież World Trade Center. Ona, choć początkowo zrozpaczona, godzi się z tym faktem, spotyka się z innymi mężczyznami, mieszka luksusowo, podróżuje. Jednym z poznanych mężczyzn jest arab Muhammed. Kobieta aczyna się domyślać, że należy on do siatki terrorystycznej Al-Kaida. On jednak nie chce pytań...

Tak ma być w filmie Jamesa. Ta wizja go ponosi. A założył sobie, że jego wybranka musi zagrać, bo jest najlepsza, niezwykle erotyzująca, płacze na zawołanie, seks też nie jest dla niej problemem. Więc ją "bajeruje".

- James jest specjalistą od kitu, jak najbardziej poważnie i to od każdego kitu - mówi o swoim bohaterze Mariusz Jakus, aktor Teatru im. Jaracza - On sam wierzy w tę bzdurę, którą opowiada.

Reżyser natomiast zastanawia się, na ile temat, który podjął, jest tematem, który dotyczy tylko tego świata?

- Mimo iż realia są określone i od tak zwanego zwykłego człowieka nieco odległe, to się okazuje, że ci ludzie podlegają podobnym regułom i zasadom - mówi twórca przedstawienia. 

Specyfika i trudność projektu, jak przyznaje reżyser, polegały przede wszystkim na tym, że należało znaleźć formę na to, iż aktorka przez blisko 80 minut... milczy.

- Musieliśmy stworzyć postać innymi środkami niż słowo, uzasadnić to. Nie było to łatwe, ale mam nadzieję, że jakoś z tego wybrnęliśmy - opowiada reżyser.

A jak grało się Kamili Sammler, odtwórczyni niemej roli kobiecej?

- Po raz pierwszy gram nic nie mówiąc. To zadanie jest inne, ale nie mniej interesujące. Zasada tej pracy jest podobna, jak przy normalnie prowadzonym dialogu. Tu sposobem na jego prowadzenie jest intensywna myśl, intensywne życie wewnętrzne. Wydaje mi się, że to zabieg formalny, że ta postać świadomie nie mówi. Dzięki temu pojawia się pewna tajemnica - mówi Kamila Sammler. 

Choć oglądając "Produkt" będzie można odnieść wrażenie, że to monodram - mówi przecież tylko James - to w rzeczywistości, według twórców spektaklu, wielkość zadania, które sobie postawili, przewyższyła niejeden monodramatyczny tekst. 

Realizacja Wojciecha Czarnoty przypomina dzieło autorstwa Ravenhilla, choć nie do końca je oddaje. - My to troszkę komentujemy. O ile nie zmieniliśmy założenia autora, że zaproszona przez producenta filmowego aktorka milczy podczas spotkania, to dołożyliśmy scenę, która trochę nam odkrywa naszego bohatera. Pozwoliliśmy sobie pokazać go jeszcze przed jej przybyciem. Wydawało się nam, że taka klamra kompozycyjna będzie miała dodatkowe znaczenie - dodaje Czarnota.

Katarzyna Zawadzka
Polska Dziennik Łodzki
13 lutego 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...