Program cyklu poświęconego nowej dramaturgii

Dramaty Nowe. Edycja 01

Program Festiwalu Dramaty Nowe. Edycja 01, który odbędzie się w Teatrze Nowym w Poznaniu

Dzień pierwszy - ŻYCIE JEST NOWELĄ?

4 listopada 2011

Trzecia Scena
godz.19:00 
Stephan Seidel
Miłosć, śmierć i namiętność. Nadchodzi nowy dzień

przeł. Iwona Nowacka
Opieka reżyserska - Piotr Kruszczyński  

Obsada:
Daniela Popławska, Oksana Pryjmak, Janusz Andrzejewski, Paweł Hadyński, Łukasz Mazurek, Mariusz Puchalski 

Inspicjent - Dorota Standełło

Osiemnaście stopni dwadzieścia stopni piętnaście stopni dwanaście stopni dwadzieścia trzy stopnie osiemnaście stopni dwadzieścia dziewięć stopni pięć stopni sześć stopni siedem stopni trzynaście stopni dwanaście stopni czternaście stopni dziewięćdziesiąt dziewięć stopni trzydzieści osiem stopni

Głosy milkną wokół
W myślach słyszę operę
Cała redakcja postawiona na głowie, usta szeroko otwarte jak w filmie, z dłoni wypadają papiery, piękne nowiny z całego świata, polityka gospodarka kultura sport - POGODA
16 par oczu wlepionych we mnie 
A jednak to nie był film: 
Królowa śniegu zapomniała mnie wyłączyć 


(fragment tekstu)

„Pogodynek” zwariował. Zamiast wdzięcząc się i uśmiechając zapowiadać wyże i niże, słońce i deszcz, zaskakuje wszystkich obłąkanym przemówieniem bez ładu i składu. Cięcie.

Klaps. Perfekcyjna pogoda. Perfekcyjna rezydencja. Perfekcyjni mieszkańcy. Perfekcyjny banał.

Życie w telenoweli przebiega monotonnie zaplanowanym trybem. Plastikowi bohaterowie przeżywają swoje drobiazgowo zaplanowane życie.

W ich wspaniały świat jednak wkracza „Pogodynek”. Czy zdoła zmienić bieg wydarzeń?

Sztuka Stephena Seidla wciąga nas w surrealistyczny świat telenoweli. Raz po raz przeżywamy ten sam odcinek serialu obserwując jak złudna rzeczywistość stopniowo rozpada się w zetknięciu z prawdziwym życiem.

Wstaje nowy dzień, słońce świeci. 25 stopni Celsjusza, na niebie ani jednej chmurki. Dym z kominów fabryki papieru. Syk lokomotywy w oddali, w fabryce piłują drewno.

Na skraju miasta las, chatka, młody mężczyzna karmi trzodę. Stara kobieta na balkonie podlewa czerwone kwiaty i uśmiecha się czule. To Linda, moja żona, do której macham ręką na pożegnanie, a ona odwzajemnia ten gest, na szczęście.

W tym kraju znajdziesz wszystko, co oferuje prospekt..


(fragment tekstu) 

Trzecia Scena
godz. 20.30 
Roland Schimmelpfennig
Tu i teraz

przeł. Mateusz Borowski, Małgorzata Sugiera 
Opieka reżyserska - Agnieszka Korytkowska-Mazur.  

Obsada:
Irena Dudzińska /gość./, Małgorzata Łodej-Stachowiak, Anna Mierzwa, Maria Rybarczyk, Marta Szumieł, Michał Grudziński, Mirosław Kropielnicki, Mateusz Ławrynowicz /gość./, Aleksander Machalica, Ildefons Stachowiak, Waldemar Szczepaniak 

Inspicjent – Hanna Kujawiak

Kobieta między czterdzieści a pięćdziesiąt lat.
Bardzo wcześnie rano. Właśnie się obudziła.
Stoi w łazience, czyści zęby.
Ma na sobie stary, o wiele za duży podkoszulek z nadrukiem,
którego używa jako koszuli nocnej. 
Po chwili przychodzi jej mąż.
Jest mniej więcej w jej wieku.
W spodniach od pidżamy.
Są ze sobą ponad dziesięć lat.
Ona nie chciała dzieci.


(fragment tekstu)

Tu i teraz różni się znacząco od modelowego życia w telenoweli. Nadgryziony pomidor plami sukienkę, wujek się upija, a sąsiad opowiada nędzne dowcipy. Piękna uroczystość z każdą chwilą zmierza ku upadkowi, trywializuje się i rozpada. Każdy uczestnik bierze w niej udział na własny, daleki od ideału sposób.

Życie nie jest serialem. Życie przynosi smutek i rozczarowania. Chociaż bohaterowie „Tu i teraz” siedzą przy weselnym stole, to jednak przeżywają przy nim w samotności własne dramaty, dramaty które zupełnie nie przypominają tych z telenoweli. Szare, codzienne, zwykłe dramaty.

Przychodzi jesień,
a z jesienią
przychodzi
deszcz.
Późne popołudnie
a może to
już wczesny wieczór:
dzień
prawie
się kończy 
o szóstej
deszczem.
Teraz pada. I pada.


Dzień drugi - IMIGRANCI  

5 listopada 2011

Scena Nowa
godz. 18.00 
Roland Schimmelpfennig
Złoty Smok 

przeł. Elżbieta Ogrodowska–Jesionek  
Opieka reżyserska - Magdalena Miklasz  

Obsada:
Dorota Abeb, Sława Kwaśniewska, Tadeusz Drzewiecki, Radosław Elis, Nikodem Kasprowicz, Michał Kocurek 

Inspicjent – Krzysztofa Przybyłowicz

W kuchni czteropokojowego mieszkania, kilka pięter nad restauracją Złoty Smok. Mężczyzna w koszuli w prążki, który pochlapał sobie spodnie piwem, i kobieta w czerwonej sukience. W rogu srebrzysta lodówka, którą kupili razem. Większość z tego, co się tu znajduje, to wspólne zakupy, nabytki na wspólną przyszłość. Weekendowe wyprawy do domów towarowych, do działów meblowych, do działów z naczyniami kuchennymi, na początku, wtedy nie mieli jeszcze za wiele, jeszcze wszystkiego brakowało, potrzebny nam będzie otwieracz do butelek, potrzebny młynek do pieprzu, przydałaby się nowa patelnia, jak to, a co ze starą, stara patelnia nadaje się do wyrzucenia, potrzebujemy parę szklanek, jak ci się podoba ta lampa, przydałaby się nam jeszcze jedna salaterka.

(fragment tekstu)

”Złoty Smok” to bar serwujący azjatyckie dania. W ciasnych nędznych pomieszczeniach toczy się życie imigrantów. tych nielegalnych, wyjętych spod prawa, którzy nie mogą iść ani do lekarza, gdy dokucza im ból zęba ani na policję, gdy są zmuszani do prostytucji, maltretowani przez sutenera lub też kochani dosłownie „na zabój”.

”Złoty Smok” to ponure miejsce, wstydliwy margines bogatego świata, skrzenie ukrywany poprzez przemilczenie.

„Wyjęci spod prawa” imigranci wyrwali się z piekła swojej ojczyzny tylko po to, by trafić do piekła zachodniego świata.


Ciasnota, parę metrów kwadratowych wyłożonych kafelkami, najwyżej cztery lub pięć, kuchenki gazowe, frytkownica, stoły do pracy, lodówki, obok dodatkowo małe pomieszczenie na zapasy, na ścianie zegar i kalendarz ze zdjęciami z Wietnamu, od wietnamskiego hurtownika, chętnie bym się kiedyś wybrał do Wietnamu, wybrzeże jest ponoć przepiękne.


(fragment tekstu) 

Scena Nowa
godz. 19:30  
Elfriede Jelinek 
Rechnitz. Anioł Zagłady  
przeł. Monika Muskała  

Opieka reżyserska - Katarzyna Kalwat  

Obsada:
Irena Grzonka /gość./, Julia Rybakowska / gość./, Paweł Binkowski, Grzegorz Gołaszewski, Janusz Grenda 

Inspicjent – Iga Figiel-Idziak

No dobrze. W takim razie pani hrabina milczy. Wszyscy śpią, ona samotnie czuwa, ale milczy. Milczy w Szwajcarii, milczy w Niemczech, milczy w Anglii, milczy na Węgrzech, milczy i opływa w dostatki.

(fragment tekstu)

Język jest jak zwierzę, które się wymyka albo jest ufne. Język turla się, rozstawia nogi, jest łasy na pieszczoty, krzyczy, wie, czego chce, skacze, biega, obserwuje jak kamera każdy ruch, podchodzi do kogoś za blisko, teraz mnie kąsa”. - napisała w swoim przemówieniu Elfriede Jelinek po otrzymaniu nagrody Nobla.

W „Reichnitz” kąsa nasze samopoczucie wywlekając na światło dzienne zbrodnię ludobójstwa i zarazem zbrodnie przemilczenia. Opowiada o przybyszach, którzy swą obecność w małej miejscowości upamiętnili specyficzną „rozrywką”: ludobójstwem. 

Pani hrabina dzisiaj nie śpi, nie zatapia się w drzemce, spoczywając na ziemi z głową na dębowych liściach, odciąga kurek, wykrzykuje z radości, coraz głośniej, celuje i strzela. I strzela. Zwracam jej uwagę, by się nie zraniła. Później powie się, że sama nie strzelała, bez obaw! My, posłańcy, zatroszczymy się o to, co się później powie! Będziemy sobie zaprzeczać, niektórzy nic nie powiedzą, a jednak bez nas w ogóle nic by państwo nie wiedzieli, bez innych wiedzieliby państwo więcej, proszę się więc cieszyć, że nic państwo nie wiedzą, przynajmniej nie od nas, ale od innych, że pani hrabina w ogóle tutaj była, bo niedługo jej nie będzie. I przetnie się starannie wszystkie nici życia. Strąciła sen z powiek, bez wahania, zrezygnowała całkiem ze snu, nie zważając na przymus, konieczność, cel, wolę, dobro i zło, wypiła do dna, zatańczyła, no i strzeliła pani hrabina, strzelała i strzelała, a może sama nie strzelała? Strzelała tylko z zamku? Bujne włosy rozpuściła na ramiona i strzelała z okna czy skądś tam, ludzie padali. Ta kobieta poprawia sarnie futro, zabezpiecza konie wyścigowe, zabezpiecza kochanka, ale dopiero później, tego drugiego też, nie, dopiero później, dopiero potem, teraz tymczasem niech się poczuje niepewnie ten jej kochaś, czy go jeszcze kocha, i strzeli dopiero wtedy, gdy go o tym zapewni, niech róg zabrzmi wesoło, nie, obejdzie się bez rogu, rogi nosi pan hrabia, obejdziemy się bez rogów i niech się wali i pali, do dzieła teraz!


(fragment tekstu)

(-)
Materiały Organizatorów
22 października 2011

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...