Proroctwa na kilogramy

"Koniec świata wartości. The end of the world value" - aut. Krystian Lupa, Łukasz Maciejewski - Wydawnictwo PWSFTviT

Na tak osobisty tekst i prywatne wyrażenie opinii pozwalam sobie tylko dlatego, że moją lekturę najnowszej publikacji duetu: Maciejewski – Lupa poprzedziło trwające już prawie dwadzieścia lat uważne podążanie za teatrem tego artysty, śledzenie premier oraz nowych publikacji. Gdyby było inaczej, z pewnością nie pozwoliłabym sobie na taki ton.

Po długim oczekiwaniu - rozczarowanie. Pamiętam dawne zachwyty nad publikowanymi dziennikami Lupy, nad ich metaforyką, poetyckością i lotnością myśli. Opublikowane w tym tomie teksty nie mają już w sobie tej świeżości. Niby w opisie książki Koniec świata wartości znajduje się adnotacja, że to zbiór rozmów z Krystianem Lupą, które przeprowadzone przez Łukasza Maciejewskiego ukazały się już, m.in. w „Notatniku teatralnym", „Filmie" oraz „Machinie". Wydawcy obiecują również czytelnikowi zupełnie nowe, nie publikowane do tej pory teksty samego Lupy (i oczywiście Maciejewskiego). Jednak ich świeżość niknie na tle wtórności tekstów już znanych.

Wobec takiej sytuacji u czytelnika dość szybko wyrabia się brzydki nawyk, że zaczynając kolejny „rozdział" od razu sprawdza z czego to przedruk, czy istnieje możliwość, że już to czytał – można więc z czystym sumieniem przekartkować dalej. Jeszcze smutniejsze jest to, że takiej nieładnej podejrzliwości nabieramy wobec tekstów samego Lupy. Gdy widzimy tekst o pracy nad Personą od razu chce się sprawdzić, czy nie zostało to już opublikowane w Personie (seria Teatru Dramatycznego, 2010) ergo - używając skrótu myślowego - czy warto poświęcać czas na lekturę. Jak deprecjonujące jest to dla artysty tej rangi... Najsmutniejsze jest chyba jednak to, że część tych wywiadów możemy przeczytać już w trzecim wydaniu – najpierw czytało się je w oryginalnych numerach „Notatnika teatralnego", później Redakcja „Notatnika" zafundowała nam repetę pod postacią specjalnego numeru zbierającego dotychczasowego wywiady z Lupą („Notatnik Teatralny" 54-55 (2009) przypadek tym bardziej kuriozalny, że już ten numer ukazał się w wersji polsko-angielskiej (!)).

Możliwe jednak, że taka wielokrotna lektura jest konieczna. W moim przypadku (osoby, która rzetelnie odrabia lekcje czytania bieżącej prasy teatralnej), ponowne sięgnięcie po te teksty nie wyzwoliło żadnego echa pamięci. Hipokamp nie zachował ich, jako tych, które warto... nie wryły się te słowa skrzydlate głębokimi koleinami w humanistyczną wrażliwość. Obecnie panuje pewna bezrefleksyjna moda na przedruki, zbiory tekstów wydanych przed paru laty, odgrzewanie tego, co już się kiedyś napisało. Jakby wybuchła wojna i wszystkie archiwa bezpowrotnie spłonęły – łącznie z internetem. W dość trywialny sposób twórcy stracili zaufanie/zepsuli sobie czytelnika. Rzadko zdarza się takie poczucie zażenowania towarzyszące lekturze, bo czytelnik zaczyna się wstydzić za autorów, jakby to była jego wina - ta miałka jakość czytanych treści. Poczucie żalu do Lupy i autora wywiadów, że poszli na takie zagranie. Czy jest to przejaw megalomanii, czy totalnego braku szacunku wobec osób, które naprawdę chciałyby za nimi podążać. Może warto było jednak w natłoku zdarzeń - znaleźć czas, spotkać się jeszcze parę razy. Napisać coś nowego miast tłuc w ten sam egzystencjalny bęben. Trudno odgadnąć, co stoi za takim gestem. Nie czuję się na siłach, by go interpretować, a domysły rzucają bardzo niepochlebne światło na autorów, którzy kiedyś dużo mówili o uczciwości wobec wspólnej sprawy. Wyszła więc książka, w której nie liczy się treść, a „ładność". Książka jest elegancko wydana, dopracowana edytorsko. Nadaje się na prezent, który na półce będzie wyglądał bardzo efektownie. Jednak osobę aktywnie podążającą za twórczością tego reżysera czeka lektura pełna podświadomych pytajników o cel takiej publikacji. Poważne wątpliwości wzbudza również sensowność publikowania wersji anglojęzycznej w wydawnictwie tak małym, które raczej nie może sobie pozwolić na dotarcie do zagranicznego odbiorcy. Może sensowniej było te dwie wersje rozdzielić i wersję angielską zaproponować jakiemuś zagranicznemu wydawnictwu. Dla filologicznej rozrywki można by się pokusić o przeczytanie tych wywiadów w wersji angielskiej (w końcu jakaś odmiana), ale w stopce redakcyjnej nie ma adnotacji, by tłumaczenie zostało poddane korekcie native speaker'a...

Ergo, jeżeli ktoś bezrefleksyjnie spija proroctwa – proszę bardzo. Ale dla kogoś szczerze oddanego temu teatrowi, może to wymowny sygnał, że tutaj już nic nowego nie znajdzie.

Olga Śmiechowicz
Dziennik Teatralny Kraków
16 marca 2018
Portrety
Krystian Lup

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia