Prośba o współczucie i śmierć

"Pułapka" - reż: Gabriel Gietzky - Wrocławski Teatr Współczesny

"Pułapka", którą Gabriel Gietkzy stworzył na scenie Wrocławskiego Teatru Współczesnego, to wierna tekstowi Tadeusza Różewicza, poprawna i konsekwentnie zrealizowana opowieść o człowieku niezdolnym do życia w społeczeństwie

Nad młodym pisarzem Franzem (w tej roli Bartosz Woźniak), głównym bohaterem spektaklu, ciąży trauma trudnego dzieciństwa. Linię jego życia zdają się wyznaczać mieszczańscy rodzice: despotyczny, wiecznie niezadowolony ojciec, i ciepła, ale uległa mężowi matka. W konsekwencji Franz ani nie szanuje kobiet, ani szczególnie się nimi nie fascynuje. Uwodzi je, aby poprawić sobie humor. Niczym brechtowski Baal konsumuje kobiety i za chwilę się nimi brzydzi. W kontaktach z rodziną i przyjaciółmi jest oschły. Otoczenia potrzebuje jedynie do tego, by utwierdzało go w jego nieszczęściu i współczuło rzekomo śmiertelnej choroby. Śmierć to jedyna wartość, jaką Franz respektuje. Równocześnie boi się jej i na nią czeka. Jakby była jednocześnie pierwszym i ostatnim bodźcem, który sprawi, że cokolwiek poczuje.

Nastrojami Franza rządzą sny. Jedne są pełne strasznych wizji zwiastujących Holocaust, w innych ojciec składa z syna ofiarę. Codzienność wypełnia mu pisanie - akt twórczy jest dla niego absolutnie najważniejszy.

Gietzky nie odkrywa nowych sensów "Pułapki", ale podąża za myślą Różewicza. W konsekwencji powstaje spektakl oniryczny i odrealniony, złowróżbny i pełen niepokoju. Prosta, realistyczna scenografia zmienia się w każdej ze scen, Holocaust jest w spektaklu obecny jedynie jako daleka, nieskomentowana z pozycji współczesnego człowieka, wizja. Prawie niewyczuwalny jest motyw biograficzny - Franz to być może faktycznie Franz Kafka, jednak jego postać jest jedynie pretekstem do szerszej dyskusji o ludzkiej naturze. O tym, co ją kształtuje, w jakich okolicznościach człowiek może się zmienić, gdzie leży przyczyna cierpienia.

Są w tym poprawnym spektaklu trzy sceny, które do głębi poruszają. W dwóch z nich wytrychem jest Greta (olśniewająca Anna Błaut) - przyjaciółka Felice, dziewczyny, której Franz dwukrotnie się oświadczył, po czym odszedł. Kobieta ma w sobie zadrę, rodzaj tragizmu, na który nie są odporni ani Franz, ani jego przyjaciel Maks. Gdy pisarz próbuje uwieść Gretę (w trakcie swoich zaręczyn z Felice), ona wyciąga na światło dzienne jego lęki i nieczyste intencje. Podobnie dzieje się z Maksem, który przychodzi do niej bez celu na prośbę Franza. Odkrywa prawdziwą, niepokorną naturę zakutego w dyby społecznych oczekiwań mężczyzny. Jednak najintensywniejszym przeżyciem "Pułapki" jest finał, w którym ojciec upycha wszystkich bohaterów spektaklu do szafy, niczym do kolejowego wagonu, chcąc ochronić ich przed nadchodzącą zagładą.

Trudno w kreacji Bartosza Woźnego odnaleźć wielowymiarowość postaci Franza. W interpretacji aktora bohater spektaklu to niedojrzały emocjonalnie narcyz i egoista, u którego rzadko pojawia się autorefleksja, próba porozumienia ze światem i samym sobą. Świetnie wypadają natomiast Bolesław Abart jako Hermann Kafka i Piotr Łukaszczyk w roli Maksa. W pamięć zapada również epizod Krzysztofa Boczkowskiego - Józka. Równocześnie "Pułapka" jest drugą (po "Akropolis. Rekonstrukcja") po długiej przerwie produkcją Teatru Współczesnego, w której interesująco wypada cały zespół.

Brak interpretacyjnej rewolucji w inscenizacji Gietzky\'ego nie jest słabością spektaklu. Bez fajerwerków nie znaczy bowiem - bez pomysłu. To konsekwentnie poprowadzona spójna opowieść - widać nie zawsze w rekonstrukcji siła.

Katarzyna Kamińska
Gazeta Wyborcza Wrocław
16 marca 2010

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia