Przedślubna gorączka

"Wieczór kawalerski" - reż: Janusz Szydłowski - Teatr Śląski w Katowicach

Cóż, skutki dobrych imprez nie zawsze są równie pozytywne... Doskonałym dowodem na to jest sztuka, o jakże wymownym tytule - "Wieczór kawalerski" w Teatrze Śląskim w Katowicach.

Kto pamięta co się stało tej przedziwnej nocy? Czy Bill (Artur Święs) aby na pewno kocha wybrankę swojego serca? Czy wystawiona na próbę miłość wytrzyma wszelkie nieporozumienia i targające nią wątpliwości? W końcu, jak wiele jest w stanie przetrwać męska przyjaźń, nawet jeśli na jej drodze stanie kobieta? Goście już czekają, a Para Młoda w wielkim zamieszaniu wyjaśnia przebieg wieczoru kawalerskiego…Co na ten temat może powiedzieć choćby właściciel hotelu (Antoni Gryzik)? 

Przyszły Pan Młody (Artur Święs) budzi się obok pewnej kobiety (Dorota Chaniecka), która bynajmniej (na początku całego matrymonialnego chaosu) nie zapowiada się być przyszłą Panną Młodą. Oczywiście w kłopotliwej sytuacji zawsze warto zasięgnąć rady przyjaciela (Paweł Okrasa), który szczególnie pomocny okazuje wtedy, gdy w łazience młodej pary zamknęła się owa tajemnicza kobieta. Kiedy na to wszystko przyjeżdża przyszła Panna Młoda (Monika Radziwon) i jej jakże opiekuńcza mama (Anna Wesołowska), i tatuś, sprawy zaczynają sięgać zenitu, tym bardziej, że w całą „nocną aferę” przypadkowo zostaje wciągnięta hotelowa pokojówka (Anna Kadulska). 

Powyższy nieco zawiły opis jest niczym w porównaniu z zamętem, jaki panuje na scenie w kulminacyjnym punkcie przedstawienia. Farsa Robina Hawdona w reżyserii Janusza Szydłowskiego, to prawdziwa bomba dobrego humoru. Świetnie dobrana obsada wytrzymała największe napięcia i emocje panujące na scenie, pokazując tym samym publiczności „kawał dobrego aktorstwa”. Jednak ewidentnie prym spośród nich wiodła Monika Radziwon, która jako „zielona”, charakterna Panna Młoda ubawiła publiczność do łez. Niewątpliwie wtórował jej – narzeczony (Artur Święs) oraz równie rewelacyjna pokojówka (Anna Kadulska). 

Nie bez komentarza należy zostawić scenografię i kostiumy wykonane przez Annę Sekułę. Począwszy od ciekawego podzielenia sceny umowną ścianą na dwa, sąsiadujące ze sobą pokoje, poprzez przestrzenne rozwiązania z „otwieraniem i zamykaniem” drzwi, a kończąc na kostiumach i ich jakże wyrazistych kolorach. Słowem, pod względem estetycznym absolutnie niczego tu nie zabrakło. 

Za to niemalże zabrakło wolnych miejsc. „Wieczór kawalerski” choć nie jest najnowszym przedstawieniem, wciąż cieszy się dużym powodzeniem. Erotyczna farsa obfitująca w liczne omyłki i niedomówienia okazuje się być jednym z lepszych pomysłów na spędzenie zimowych wieczorów.

Anna Broniszewska
Dziennik Teatralny Katowice
21 grudnia 2009

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia