Przegadany Chopin na orkiestrę kameralną

Chopin bez Fortepianu" - reż. Michał Zadara - Teatr Centrala w Warszawie

Widzowie Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego mieli niebywałą okazję uczestniczyć w niebanalnym wydarzeniu artystycznym, jakim okazał się spektakl/performance "Chopin bez fortepianu" skomponowany przez Barbarę Wysocką, Bassema Akikiego i Michała Zadarę. W atmosferze wyjątkowości licznie przybyła do GTSu publiczność, w skupieniu, przysłuchiwała się potokowi słów i dźwięków wokół i na temat naszego największego kompozytora narodowego.

Być może osobisty odbiór dzieła został nieco stłumiony przez okrzyki zachwytów recenzentów piszących o spektaklu, a być może sztuka duetu Wysocka&Zadara jest arcydziełem swoistym. Znakomity pomysł uczynienia Chopina bezdźwięcznym fortepianowo bohaterem przedstawienia oraz polemika z narodowymi mitami, w które "wkręcany" jest okazjonalnie oraz uroczyście autor etiudy c-moll zwanej "rewolucyjną", to koncepty warte uwagi i uważności. Pewnego rodzaju świeżość kontekstowa, jaką najczęściej proponuje Zadara, i tym razem odniosła zamierzony efekt skutecznego zamieszania. Pomysł, który wyjściowo może prowokować do zajmowania skrajnie odmiennych stanowisk, został w większości przyjęty przez gdańską publiczność entuzjastycznie, choć może również dlatego, że Orkiestra Polskiej Filharmonii Kameralnej Sopot zagrała bezbłędnie pod batutą Bassema Akikiego.

Na poziomie odkrywania Chopina sztuka Michała Zadary prezentuje się ciekawie, zmierzając wręcz do formy przypowieści o architekturze dwóch koncertów fortepianowych XIX-wiecznego artysty. Rozebranie fortepianu i warsztatu geniusza na czynniki pierwsze i bawienie się dekonstrukcją jako taką stały się punktem zaczepienia, aby wygłaszać pretensjonalnie prawdy ogólne, choć skoncentrowane na krajowych, wielopokoleniowych schizach i schizmach. Mamy zatem nie tylko krytykę zaściankowego myślenia narodu polskiego w odniesieniu do powołania i roli twórcy, ale również obnażenie cynizmu władzy. Nic tak na mnie nie działa, jak artystowskie podejście do Jaruzelskiego, któremu w tym spektaklu poświęcono dramatycznie dużo uwagi. Efektem taniego populizmu i cementowania w świadomości widzów przemówienia generała (tak zwane "oswajanie"), gdy ogłaszał stan wojenny w Polsce, nazwałabym ostatnią scenę tego słuchospektaklu.

W lawinie słów Barbary Wysockiej stale dopatrywałam się wielkich sensów, a udało mi się wyławiać tylko poszczególne prawdy. Nie umiałam łatwo przeskakiwać od krytyki wszystkiego, co mogło osłabić legendarny talent kompozytora do pyszałkowatej pewności na temat warsztatu pracy, koncentracji, podejścia do świata przez artystę. W takim rozumieniu również twórcy "Chopina bez fortepianu" posłużyli się mitem Chopina, aby wykreować swój świat własny. Raził mnie piskliwy głos Wysockiej, której krzyk i gniew na scenie, osłabiały przekaz. Aktorka nie dokonywała gradacji tonu i znaczeń, po prostu mówiła. Na happening wystarczy.

Ubogie Muzeum Chopina w Warszawie najdobitniej świadczy o tym, że nie znaleziono jeszcze w Polsce formatu dla tego wielkiego człowieka, a marka Chopin (nie mylić z wódką) lokowana jest nadal skuteczniej we Francji niż u nas. Nie wiem również, na ile pomysł Wysockiej&Zadary będzie utrwalaniem wielkości Chopina, a na ile "zadeptany" przysłowiowymi u tych twórców kartkami czy manifestacyjnym słowotokiem.

Katarzyna Wysocka
Gazeta Świętojańska
15 maja 2015

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...