Przerwana lekcja historii

"Kuroń. Pasja według św. Jacka" - reż. Paweł Łysak - Teatr Powszechny w Warszawie

Rankiem 17 czerwca 2004 roku świat obiegła tragiczna wiadomość o śmierci Jacka Kuronia. Wówczas całe środowisko polityczne ubolewało nad tą niepowetowaną dla Polski stratą. Były premier Tadeusz Mazowiecki podkreślił, że „Odszedł ktoś bardzo wielki, kto całe swoje życie oddał temu, w co wierzył i czemu służył".

Ówczesny Marszałek Sejmu Józef Oleksy przypomniał jego "intelektualną odwagę, konsekwencję postępowania i niezależność myślenia". Wieloletni przyjaciel Kuronia dr Marek Edelman wierzył w to, że „znajdą się ludzie, którzy będą próbowali wypełnić pozostałą po nim pustkę". Trudno było też nie zgodzić się ze słowami Jarosława Kaczyńskiego, który rozpatrywał śmierć Jacka Kuronia w kategorii końca pewnej epoki: „To był jeden z najwybitniejszych przedstawicieli polskiej opozycji, przywódca KOR-u, który w polskiej historii odegrał bardzo znaczącą, wybitną rolę".

Zaproszenie do dyskusji

Jak głęboko do serca polityczna elita naszego kraju wzięła sobie testament pozostawiony przez Jacka Kuronia? Co pozostało z tych obietnic i nadziei? Czy znaleźli się naśladowcy kontynuujący dzieło społecznika? W jakim kształcie idee głoszone przez tego czołowego działacza „Solidarności" dotrwały do naszych czasów? Z odpowiedziami na te dość problematyczne pytania postanowiła zmierzyć się dramatopisarka Małgorzata Sikorska-Miszczuk. Wyreżyserowany przez Pawła Łysaka spektakl Kuroń. Pasja według św. Jacka w warszawskim Teatrze Powszechnym to próba rozliczenia się z niewygodną przeszłością, której demony ze zdwojoną siłą pukają do bram naszej niespełna 28-letniej demokracji.

Opowieść o śmiertelniku, który stał się niewolnikiem swoich idei

Zanim wehikuł czasu przeniesie nas do ubiegłego stulecia, gdzie zanurzymy się w meandrach historycznych prawd i mitów o Kuroniu, stajemy się świadkami konfrontacji dwóch zwalczających się demonstracji. Obrazek doskonale nam znany ze stołecznych ulic, ostatnio nieodłączny element niemal wszystkich telewizyjnych relacji. Rozemocjonowani uczestnicy nic sobie nie robią z miejsca, w jakim się znaleźli. Swoje światopoglądowe spory bez żadnych skrupułów kontynuują w teatralnej przestrzeni. Konflikt pomiędzy trójką aktorów (Aleksandra Bożek, Kazimierz Wysota, Michał Jarmicki) o kierunek zmian po transformacji ustrojowej, wywołuje w końcu do tablicy jednego z jej współtwórców. Jednak mężczyzna wcielający się w postać Jacka Kuronia w niczym nie przypomina schorowanego starszego pana, który spogląda na nas ze zdjęcia. Obsadzenie w tej roli młodego Oskara Stoczyńskiego to pewnego rodzaju metafora, za pomocą której autorzy sztuki chcieli udowodnić, że ludzkie ideały nigdy się nie starzeją. Zgodnie z ich intencją ujrzeliśmy chłopaka w jeansowej koszuli, który bez względu na swój wiek zawsze z młodzieńczym zapałem walczył o godność człowieka i jego niezbywalne prawo do wolności.

Kuroń jako wytwór zbiorowej świadomości

Motywem przewodnim spektaklu jest nieistniejąca powieść Pasja według św. Jacka. Jej Autor (Grzegorz Artman) staje się częścią tej historii. To osoba, która pomaga nam zrozumieć wybory i rozterki tytułowego bohatera oraz odnaleźć się pośród wielu, często sprzecznych ze sobą wyobrażeń na jego temat. Jest też głosem w głowie samego Kuronia. Grzegorz Falkowski jako Funkcjonariusz wykreował postać, którą z łatwością można zidentyfikować nie tylko z oficerem służb bezpieczeństwa PRL, ale także z przedstawicielem współczesnej agencji PR-owej. Język epatujący nienawiścią dawniej zarezerwowany dla aparatu propagandy, teraz za przyzwoleniem władzy zaczyna dominować na płaszczyźnie politycznego dyskursu. A przecież Kuroń w każdej sytuacji apelował o pokojowy dialog. Nie potrafił odnaleźć się w czasach, w których rządzący zamiast wspierać budowanie pozytywnych relacji w społeczeństwie opartych na wzajemnym szacunku i miłości, kierują się zasadami populizmu i wyrachowanego marketingu politycznego. W zbiorowej świadomości Kuroń funkcjonuje nie tylko jako maż stanu, święty czy moralny autorytet, ale również jako zdrajca „Solidarności", wojujący socjalista i marksista. Epitetów określających jest wiele, ale tylko w naszej gestii leży sumienne odrobienie pracy domowej z tej przedwcześnie skończonej lekcji historii.

Ojczyzna jest kobietą o dwóch twarzach

Fenomen Jacka Kuronia tkwił w jego osobowości, typowo ludzkiej naturze. I takim go właśnie widzimy, ze wszystkimi słabościami, nałogami czy ideowymi wątpliwościami. Małgorzata Sikorska-Miszczuk obnażyła go ze wszystkich atrybutów nadzwyczajności. Przybliża nam sylwetkę człowieka z krwi i kości, który stał się zakładnikiem miłości do dwóch kobiet. Rzeczpospolita Gajka, czyli jego pierwsza żona Grażyna, w rzeczywistości stanowi projekcje abstrakcyjnego marzenia o empatycznej, wolnej, zdolnej do kompromisu i otwartej na zmiany Polski. Z kolej, Ukochana Ojczyzna to wymagająca kochanka o narcystycznej i egoistycznej naturze. To drugie nieznoszące krytyki, wymagające nieustannej adoracji oblicze Polski, zdaje się jednak nie odwzajemniać uczuć Jacka Kuronia. Obie wybranki jego serca zagrała znakomita Ewa Skibińska.

Bohater potrzebny od zaraz!

Kończący się spektakl potęguje tylko poczucie wewnętrznego niedosytu i pustki. Jak do tej pory, luki po legendarnym aktywiście nikomu nie udało się zapełnić. Uświadamiamy sobie, że społeczeństwo cierpi na chroniczny niedobór bohatera. Potrzebujemy lidera do bólu prawdziwego, który będzie rozumiał bolączki dnia codziennego i problemy zwykłych obywateli. Brakuje kogoś, kto tak jak Kuroń potrafiłby się przyznać do porażki czy popełnionych błędów. Jak mantra nasuwają się pytania o to, w jakich słowach skomentowałby aktualną sytuację polityczną w Polsce i na świecie albo co miałby do powiedzenia żyjącym kolegom z solidarnościowego podziemia?

Iwona Burzyńska
Kulturaonline
29 maja 2018
Portrety
Paweł Łysak

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia