Przerwane połączenie

"Głos ludzki" - reż. Michał Znaniecki - Teatr Wielki w Łodzi

Podczas, gdy koronawirus krzyżuje plany instytucją kultury, a teatralne widownie świecą pustkami, Teatr Wielki w Łodzi przenosi jedną z tegorocznych premier na ekrany telewizorów, wprowadzając niemały chaos na antenie TVP Łódź. Czy w tych niecodziennych okolicznościach miał szansę wybrzmieć "Głos ludzki"?

"Głos ludzki" to jedno z ostatnich dzieł Francisa Poulenca. Kompozytor, mając do dyspozycji monodram Jeana Cocteau, stworzył przygnębiający thriller muzyczny z telefonem w roli głównej. Opera stanowi nie lada wyzwanie dla wykonawczyni głównej i tym samym jedynej roli.

"Głos ludzki" to przede wszystkim pięćdziesiąt minut intensywnego śpiewania. Joanna Woś, wcielając się w postać porzuconej kochanki, po raz kolejny udowodniła, że posiada niezwykły warsztat wokalny, który w operze Poulenca został wzbogacony o emocjonującą interpretację. Śpiewaczka dysponuje pięknym i plastycznym głosem, dlatego w kreacji Joanny Woś nie brakuje zręcznego operowania decrescendo czy parlando. Artystka sprostała największym oczekiwaniom jakie stawia przed wykonawczyniami ten monumentalny recytatyw. Bohaterka nie pozostaje w swoich przeżyciach całkowicie odosobniona, ponieważ towarzyszy jej muzyka, która opowiada to, co niewypowiedziane. Orkiestra pod batutą Adama Banaszaka nie odstępowała Joanny Woś na krok i współgrała z panującymi na scenie nastrojami.

Niestety, zważając na warunki, w jakich przyszło nam oglądać ten spektakl, niemożliwa jest dogłębniejsza analiza warstwy muzycznej, która była uzależniona od jakości głośników w telewizorze. Sytuacja wygląda podobnie, jeśli chodzi o aspekt wizualny spektaklu. Możliwe, że obraz zarejestrowany przez kamery nie do końca oddał sceniczny potencjał inscenizacji Michała Znanieckiego.

Przedstawienie wydało się mało oryginalne i powielające pewne schematy. Scenografia składa się z ograniczonego materiałem sześcianu, który jest pokojem szpitalnym, oraz z otaczających go pomieszczeń- sypialni, salonu oraz centrali telefonistki. Całość sprawiała wrażenie wielkiego mętliku, co zapewne spowodowane było chaotycznie zmontowanymi ujęciami z kamer. Czarę goryczy dopełniło skrócenie emisji opery Poulenca o znaczącą finałową część.

Dalsze losy bohaterki pozostały dla widzów nierozstrzygnięte. Mam nadzieję, że niebawem "Głos ludzki" wybrzmi do końca w normalnej, niepandemicznej rzeczywistości.

Alicja Lijewska
Dziennik Teatralny Łódź
12 listopada 2020

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia