Przyczepy pełne fatamorgany

"Baby Doll" - reż. Barbara Wiśniewska - Teatr Studio im. Stanisława Ignacego Witkiewicza w Warszawie

"27 Wagons Full Of Cotton" nie są tak ograne, jak "Tramwaj zwany pożądaniem" czy "Kotka na gorącym blaszanym dachu". Jednak ze scenicznymi przebojami Tennessee Williamsa łączy je to, co jest w jego sztukach najcenniejsze - perfekcyjność ukazania trudnych relacji międzyludzkich związanych z dewiacjami seksualnymi. I podobnie, dzieje się w cieniu upalnego słońca Luizjany.

Sztuka "Baby Doll", która oparta jest na motywach jednoaktówki Williamsa, to debiut reżyserski Barbary Wiśniewskiej w teatrze repertuarowym. Jest ona laureatką pierwszej edycji konkursu "Debiut w Studio", który wyławia perły wśród studentów i absolwentów reżyserii teatralnej. Pomysł realizatorski Wiśniewskiej okazał się najlepszym, a sama zainteresowana ocenia go jako "pewność jakości tekstu przy jednoczesnej świeżości tematyki". Sam spektakl balansuje pomiędzy dramatem Williamsa, a jego głośną ekranizacją z 1956 roku zatytułowaną "Baby Doll". Z filmu zaczerpnięto zarówno tytuł, imiona bohaterów, jak i punkt ciężkości oparty nie na zemście plantatorów bawełny, a dojrzewaniu tytułowej laleczki. Z drugiej strony nie wywołuje seksualnych kontrowersji, a skupia się na przekazaniu Williamsowskich treści. Takie połączenie dało spektaklowi dobre przyjęcie.

Sytuacja głównej postaci jest wielopłaszczyznowa, a akcja obnaża paradoks, iż "laleczką" wcale nie jest. Jest tak nazywana, więc na taką się kreuje - z wygody, lenistwa, bezpieczeństwa i innych, w tym ekonomicznych względów. Cwaniara szybko zostaje zdemaskowana z niewinności, kiedy poznajemy jej obraz oczami mężczyzny. Dobrze dopracowana, komiczna i tragiczna rola Marty Juras jest dopełnieniem świetnego konceptu reżyserii. Co więcej, fenomen wszystkich bohaterów spektaklu polega na zachowaniu silnych, indywidualnych kreacji, typowych dla Williamsa "antyeverymenów", przy jednoczesnym posługiwaniem się symbolami. Są one barwne, wyraźne i czytelne, mieszczą się i w scenografii, i w ruchu scenicznym, a w momentach ciszy mówią więcej, niż słowa.

Niezwykle klimatycznym aspektem przedstawienia jest muzyka grana na żywo. Trio Alters wprowadza widzów w mroczny, nico psychodeliczny nastrój, momentami jednak zbyt głośny i przytłaczający. Bez zarzutu zostaje pomysłowa scenografia, gdzie podwieszone, napięte struny grają ściany i przejścia, oraz są uplastycznieniem niektórych partii tekstu. Odbijające się od nich światło imituje nastrój leniwego popołudnia na amerykańskim patio, otulonego eterycznością dziecięcych marzeń.

I choć pomimo specyficznego, krótkiego formatu, godzinna jednoaktówka zbiera w sobie pozorny banał ponadczasowości takich motywów jak: władza, zemsta, pożądanie, naiwność, niewinność. Jest kolorowym wachlarzem ludzkich instynktów, które od sześćdziesięciu lat pozostają takie same. Wiśniewska ciężki temat podaje lekko, z wiekową i kulturową przystępnością. Opowiada go dosłownie, ale i niebanalnie, z kryminalnym napięciem i nutą namiętności. Niejeden reżyser mógłby pozazdrościć takiego szykownego wejścia.

Izabela Lewkowicz
Teatralia
28 kwietnia 2015

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia