"Przyjaciel" w Teatrze Polskim

"Przyjaciel" - reż: Krzysztof Rekowski - Teatr Polski w Poznaniu

Pusta scena: wchodzi mężczyzna w marynarce. Z boku rząd magnetofonów i reflektorów. Z drugiej strony na podeście stoją krzesła, które na kogoś czekają. Śledczy odsłuchuje wcześniejsze przesłuchania, a kiedy pojawia się Jaco, wraca do zadawania tych samych pytań. Aha, w tle telebim. Czy tak wygląda pokój przesłuchań?

W miarę upływu akcji, moja wątpliwość się pogłębia: czy aby na pewno jesteśmy świadkami przesłuchania. A może to jakiś telewizyjny talk show, którego bohaterem jest młody mężczyzna podejrzany o współudział w morderstwie najbliższego przyjaciela. Nie ma jednak dowodów. Są poszlaki, domniemania, ale to za mało, by wydać wyrok. Na wspomnianych miejscach zasiadają członkowie rodziny: ojciec, matka i siostra ofiary. Ich emocjonalne wypowiedzi, to za dużo, by móc żyć spokojnie. 

Jaco (Łukasz Chrzuszcz) opowiada Śledczemu (Piotr Kaźmierczak) kolejny raz swoją wersję zdarzeń. Opowiada to w bardzo specyficzny sposób: pojedyncze słowa i równoważniki zdań, powtarza niczym mantre. 

Kolejne sceny są zbudowane na tym samym oryginalnym pomyśle dramaturgicznym. Ale trzeba bardzo uważnie słuchać, każde powtórzenie określonej sekwencji słów w kolejnej scenie ulega delikatnemu przekształceniu, swego rodzaju zapętleniu, które pozwala Jaco dotknąć następnej bolesnej rany pamięci, jest pretekstem do dalszych zwierzeń. 

Ta językowa konstrukcja postaci sprawia, że Śledczy wydaje się prawie niepotrzebny. Monolog Jaco obywa się w zasadzie bez pytań. I dlatego budzi się wątpliwość, czy aby Śledczy jest śledczym w procesie, czy może jest dziennikarzem w talk show, a może kimś jeszcze, bytem nierzeczywistym: sumieniem? Kimś, kto burzy spokój wewnętrzny bohatera? 

Monolog Jaco to nie tylko opowieść o okolicznościach tragicznego zdarzenia. To przede wszystkim rozrachunek z samym sobą. Czym była przyjaźń, kim byli dla siebie, kim są teraz... Jaco próbuje zrozumieć siebie, przyjaciela, który został bestialsko zamordowany, jego rodzinę, która go teraz odrzuciła i oskarża o współudział w porwaniu i zabójstwie...

Radosław Paczocha, autor "Przyjaciela", nie daje jednoznacznej odpowiedzi. Stawia bohaterom, a w konsekwencji realizatorom, zagadkę nie tyle kryminalną, ile transcendentną: czym jest przyjaźń. Czy z przyjaźni można się dopuścić najgorszego czynu? Łukasz Chrzuszcz - wyjąwszy cztery monologi-zeznania i lapidarne pytania Śledczego prawie półtorej godziny mówi. Jest na granicy rozchwiania emocjonalnego, ale próbuje grać twardziela, takiego, jakim byli razem ze zmarłym. 

W sztuce jest kapitalna scena, kiedy śledczy mówi, że Jaco to świetny aktor. Nie byłby nim, gdyby nie Chrzuszcz, który stworzył niezwykle sugestywną postać, pogłębił jej niejednoznaczność. Widać to na tle "przezroczystego" Śledczego, którego gra Piotr Kaźmierczak. To druga ważna a zarazem interesująca rola w tym przedstawieniu. Myślę, że w tak skomplikowanych historiach, nawet w rzeczywistości trudno śledczym zachować transparentność, a co dopiero na scenie. 

Aktorzy pod okiem reżysera Krzysztofa Rekowskiego nikogo nie naśladują, chociaż znane są im pierwowzory postaci. Podobnie jak części publiczności. I to jest siłą tego przedstawienia. 

Teatr Polski w Poznaniu, Radosław Paczocha, "Przyjaciel". Reżyseria Krzysztof Rekowski, scenografia Maciej Chojnacki, muzyka Marcin Mirowski, projekcje filmowe Emilia Sadowska. Premiera 12 grudnia 2009 r.

Stefan Drajewski
Głos Wielkopolski
15 grudnia 2009

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia