Przyjdę, jeśli się nie wystraszę

rozmowa z Andrzejem Poniedzielskim

W obszarze pieśni, jak ją nazywam długiej, ale za to smutnej, coś tam zrobiłem. Od 1977 roku plączę się w okolicach piosenki studenckiej, niepopowej, tak ją nazwijmy, choć i z popem miałem parę romansów - mówi Andrzej Poniedzielski przed koncertem jego piosenek "Wywar z przywar" w Operze Krakowskiej

Czujesz się klasykiem?

Ależ pan żartobliwie usposobiony, proszę pana. Naprawdę nie czuję, bym aż tyle zrobił...

Nie ilość - jakość się liczy.

Owszem, zdarzało mi się coś napisać odróżnialnym charakterem pisma, że tak powiem, ale żeby aż do klasyków - nie, nie.

Pytam, bo skoro doczekałeś się w Krakowie, w ramach Festiwalu Korowód, koncertu poświęconego Twojej twórczości...

To dlatego, że w obszarze pieśni, jak ją nazywam długiej, ale za to smutnej, coś tam zrobiłem. Jak pamiętasz, od 1977 roku plączę się w okolicach piosenki studenckiej, niepopowej, tak ją nazwijmy, choć i z popem miałem parę romansów. Ania Treter zaskoczyła mnie propozycją tego koncertu i tak odruchowo się zgodziłem, zatem teraz wypada mi się tylko cieszyć. To bez wątpienia powód do radości, że się nie zaspało całego życia.

"To zawsze było moje ulubione miasto" - mówiłeś mi o Krakowie trochę lat temu. Jako uczeń kieleckiego Technikum Elektronicznego bywałeś w krakowskim Telpodzie na praktyce, no a potem - 34 lata temu, już jako student Politechniki Świętokrzyskiej, zostałeś na Studenckim Festiwalu Piosenki nagrodzony. Podobnie rok później...

I dlatego miło, że ten koncert ma miejsce właśnie w Krakowie. To miasto dzięki ludziom tu poznanym dobrze mi się kojarzy, to miasto, w którym się inaczej oddycha - no może nie w sensie ścisłym, ale duchowym na pewno.

Tu także poznałeś przyszłą żonę, Elę Adamiak...

Ściślej - ona tu mnie zobaczyła na scenie, ja widziałem ją wcześniej.

Ale to w Krakowie coś się między Wami zaczęło.

Można to tak nazwać.

A teraz Wasza córka Katarzyna weźmie udział w tym koncercie...

Zaśpiewa solo i z porównywalnie młodym człowiekiem - Jakubem Blokeszem.

Jak się czujesz, stojąc koło córki na estradzie?

Boję się razem z nią. To ogromne obciążenie; ona nie śpiewa zawodowo, za dużo się napatrzyła, ile to kosztuje rodziców. Kasia jest skonstruowana podobnie do mnie; a tak naprawdę scena nigdy nie była moim żywiołem. Wolę pisać. W Kasi też czuję coś takiego, że występy to nie jest jej naturalny sposób bycia. A bardzo lubię jej barwę głosu i przekazywania słowa.

Ty mówisz, że scena nie jest Twoim żywiołem?! Przecież już nie tylko piszesz dla niej, ale i występujesz, choćby w Teatrze Ateneum, jako aktor.

Nawet mam wpisane w angażu aktor, choć, jak mówię, aktorem dramatycznym jestem jedynie z twarzy. No tak się ułożyło moje życie, że przyszło mi na tej scenie dość często bywać.

A kiedy narodził się Andrzej Poniedzielski - konferansjer liryczno-ironiczny?

W Krakowie; podczas któregoś z festiwali zaproponowano mi prowadzenie koncertu i okazało się, że całkiem jakoś mi to idzie. Mimo że nikt mnie tego nie uczył. Wiedziałem jedno, że podobnie jak w śpiewaniu niczego nie mogę udawać. Że muszę być sobą. I tak mnie to wciągało - aż nawet to polubiłem. Choć jest to wycieńczające.

Za to wciąż zachowujesz młodzieńczą sylwetkę.

Miejscami. Tak bym to nazwał.

W sobotnim koncercie Twoje piosenki zaśpiewają m.in.: Edyta Geppert, Anna Treter, której ofiarowałeś przed laty "Wywar z przywar", Grzegorz Turnau... Kogoś Ci szczególnie zabraknie, bo przecież piszesz i dla innych artystów estrady?

Trochę mi zabraknie Ani Jopek, która ma swoją trasę, na pewno ogromną atrakcją byłaby Maryla Rodowicz, dla której pisałem swego czasu. Ale cóż - wszystkiego mieć nie można.

Reszta za trzy lata, na Twe 60. urodziny.

Bóg ci zapłać. Nie wyobrażasz sobie, jakie to obciążenie. Zdecydowanie wolę prowadzić cudze koncerty. Teraz też poprosiłem Artura Andrusa o pomoc, spróbujemy we dwóch zrobić tak, by fakt, że autor żyje, jednak był trochę pomocny, a nie obciążający. Ale jak my to zrobimy - tego nie wiem.

Przyjdę, to zobaczę.

Ja też może przyjdę. Jeśli się za mocno nie wystraszę.

Wacław Krupiński
Dziennik Polski
21 listopada 2011

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia