Przyjdzie mordor ?

Przyjdzie Mordor i nas zje..." - reż. Remigiusz Brzyk - Teatr im. Osterwy w Lublinie

Teatralna adaptacja powieści Ziemowita Szczerka jest rodzajem rewii, spektakl formalnie przypomina przedstawienia duetu Strzępka-Demirski: w kolejnych mnożonych, wydawałoby się w nieskończoność, scenach mieszają się perspektywybczasowe, postacie rzeczywiste i fikcyjne, a łatwa ironia i publicystyczne tezy sąsiadują z głębszą (auto)analizą, powagą i prawdziwym bólem.

 Marszałek Piłsudski przeprasza Ukraińców za traktat ryski. Wycieczki z Polski fotografują się przy grobie "najmłodszego lwowskiego orlątka". Wampiry kresowej arystokracji żywią się krwią poszukiwaczy szlacheckich korzeni z Warszawy czy Lublina. Ukraińskie punki hodują na grobach polskich arystokratów marihuanę, którą wymieniają z plecakowcami z Polski na majonez kielecki. Studentki polonistyki palą znicze w miejscu, w którym zginął Bruno Schulz. I nikt nie pominie okazji, żeby podkreślić polską przewagę cywilizacyjną i skomentować ukraińską rozpierduchę,ten "Meksyk Europy".

Powieść "Przyjdzie Mordor i nas zje, czyli tajna historia Słowian", która przyniosła jej autorowi Paszport POLITYKI, ukazała się tuż przed ukraińskim Majdanem, premiera jej teatralnej adaptacji odbywa się w czasie wojny na Ukrainie, co nie pozostaje bez wpływu na nastrój spektaklu i jego wymowę. Stawiane przez Szczerka pytania o nasz stosunek do Ukrainy brzmią w świetle jej walki o niepodległość i przynależność do Zachodu ostrzej i brutalniej. A punktowane przez autora podobieństwa między Ukrainą i Polską w nowym, zimnowojennym kontekście, stają się złowieszcze.

Aneta Kyzioł
Polityka
26 marca 2015

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia