Przystępnie, niegłupio i... erotycznie

rusza Lato w Malarni w Teatrze Śląskim w Katowicach

Co jakiś czas jak bumerang powraca pytanie: dlaczego latem nie można pójść do teatru? Naprzeciw oczekiwaniom mieszkańców aglomeracji śląskiej postanowił wyjść Teatr Śląski, tworząc projekt "Lato w Malarni". 3 lipca pomysłodawca przedsięwzięcia - Grzegorz Kempinsky - a także aktorzy Bogumiła Murzyńska, Ewa Kubiak, Bogusław Kudłek i Hubert Bronicki spotkali się z dziennikarzami.

Przedstawienia grane są na profesjonalnej scenie, a repertuar – zupełnie odmienny od tego, co proponuje Letni Ogród Teatralny – spełnia dwa kryteria: ma być „przystępnie i niegłupio”. Bilety kosztują jedynie 10 złotych, widzom udostępniona zostanie część bufetowa, a przedstawienia zostały ułożone „turnusowo” (jeśli ktoś nie zobaczy któregoś z tytułów w lipcu, będzie mógł obejrzeć spektakl w następnym miesiącu).

Hubert Bronicki – współzałożyciel Stowarzyszenia „Teatr Rawa” – opowiedział co nieco na temat tej instytucji. Jest to twór stosunkowo młody (istnieje od września ubiegłego roku) i zrzesza plastyków, absolwentów szkół teatralnych, a także adeptów aktorstwa. Na chwilę obecną w dorobku posiadają dwa przedstawienia („Zima pod stołem”, „Kryzysy albo historia miłosna) – oba zostaną zaprezentowane w ramach „Lata w Malarni” – a 6 lipca światło dzienne ujrzy ich kolejna produkcja – „Kochanek” Harolda Pintera.

Reżyserująca przedstawienie Bogumiła Murzyńska wspominała, że kiedyś w Teatrze Śląskim pojawił się pomysł, by zagrała w „Kochanku” razem ze swoim mężem, Jerzym Głybinem, ale ostatecznie z przyczyn natury technicznej do premiery nie doszło. Jej zdaniem w sztuce Pintera istotniejszy niż wiek aktorów jest poruszony przez autora problem. Mimo, iż dramat opublikowano w „Dialogu” w roku 1966, tematyka nie straciła nic ze swej aktualności. Mało tego – wydaje się, że sztuka ta dzisiaj jest bardziej na czasie niż kiedykolwiek wcześniej. Grzegorz Kempinsky dodał, że o ile na przykład „Tango” Mrożka obecnie można grać już tylko jako dramat dokumentalny, o tyle sztuki Pintera i Ionesco wciąż są tekstami uniwersalnymi. 

Pomysłodawca projektu i etatowy reżyser Teatru Śląskiego zażartował, że – mimo, iż nie było takiego zamysłu – repertuar „Lata w Malarni” można śmiało określić mianem „erotycznego”. Trudno się z tym nie zgodzić – prologiem był „Diabelski młyn” Teatru Bez Sceny, kolejne tytuły to – oprócz wspomnianego „Kochanka” - m.in. „Zima pod stołem”, „Kryzysy albo historia miłosna”, „Oskar i Ruth”, „Dialogi penisa” i „Halo penis”. Nie obyło się również bez niewesołej diagnozy rzeczywistości teatralnej, w której wielkie pieniądze marnotrawi się na wątpliwej jakości produkcje, a twórcy, mający do powiedzenia coś naprawdę istotnego, muszą sobie radzić bez jakichkolwiek funduszy. Obecni na konferencji artyści odnieśli się również do krzywdzących zarzutów, że w Katowicach trudno o widownię – przeczą temu konkretne dane (tak licznej publiczności nie ma nawet Teatr Stary). Hubert Bronicki, zapytany przez Urszulę Makselon o plany Stowarzyszenia „Teatr Rawa”, opowiedział co nieco na temat kolejnej premiery - w ramach projektu Interdyscyplinarny Kabaret Ponurego Żartu w październiku zostanie zaprezentowana jednoaktówka „Elżbieta Bam”, okraszona pełnymi czarnego humoru skeczami i muzyką na żywo. Być może Stowarzyszenie będzie prezentować swoje spektakle również na festiwalach teatralnych. 

Na koniec twórcy podziękowali Teatrowi Nowemu w Zabrzu, Towarzystwu Bellmer, Grupie Bibu i Katowickiemu Holdingowi Węglowemu, a także wyrazili nadzieję, że „Lato w Malarni” na stałe wpisze się w letni pejzaż Katowic.

Tomasz Klauza
Dziennik Teatralny Katowice
5 lipca 2012

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia