Ptasia menażeria

"Ptaki-Dziwaki" - reż. Daria Woszek - Teatr Nowy w Krakowie

Morały większości bajek są dobrze znane, permanentnie powracające i wtłoczone nam do głów niczym „oczywiste oczywistości". „Ptaki-Dziwaki" nie stanowią tutaj wyjątku. W opowieści o potrzebie wolności, tolerancji oraz indywidualizmie rozwój akcji można odgadnąć już po pierwszych minutach spektaklu. Jednak jak to z bajkami bywa – nie w puencie tkwi ich urok, a w tym, jak się je przedstawia.

Fabuła jest prosta: ptasia telewizja pod skrzydłem Orłosępa organizuje konkurs na najbardziej niezwykłego ptaka. Do finału dostaje się Kiwi, Mandarynka, Wrona, Albatros i Nandu. Producent – niesmacznie przypominając o tym, że złamanie kontraktu grozi zjedzeniem – chce, by ptaki wystąpiły w programie w jednakowych żółtych kombinezonach. Nawet najmłodsi widzowie nie mają problemu z odgadnięciem, kto będzie czarnym charakterem telewizyjnej farsy. Zwłaszcza że nawet mała scena Teatru Nowego tworzy wymowną przestrzeń – pomijając umieszczone na niej stelaże, sama przypomina klatkę. Ograniczenia stają się jednak nieważne – jakby chcieli powiedzieć twórcy przedstawienia – kiedy postacie pozostają wierne sobie.

W spektaklu uderza czasami zbyt dosłowna próba wychowania publiczności, jednak neutralizują ją barwni (nomen omen) bohaterowie. Każdy ptak jest wyraziście scharakteryzowany, ma swoje zalety i przywary, nawet porusza się czy mówi w specyficzny tylko dla siebie sposób. Przypomina wręcz człowieka. W tym tkwi chyba najprostsza, a najbardziej przekonująca lekcja, którą daje widzom spektakl – zamiast kolektywu żółtych kombinezonów trzeba pielęgnować swoją wyjątkowość, co nie oznacza bynajmniej egocentryzmu: dopiero akceptując to, że każdy z nich jest inny, ptaki stworzyły coś na kształt wspólnoty. I jak to bywa w spektaklach dla dzieci – przypieczętowane to zostało wspólnym tańcem. Jak to bywa jednak w spektaklach adresowanych również do starszych widzów – okraszone zostało to cytatem. Końcowy popis przypomina parodystyczne „The Mysterious Ticking Noise" z serii Potter Puppet Pals. Podobną grą z formą jest zaprezentowanie we wcześniejszej scenie kilku morałów – i żaden tak naprawdę nie oddaje bezpośrednio wymowy sztuki Patrycji Nowak.

Zderzenie chociażby dumnego Albatrosa, „brata Atosa i Portosa", z nadpobudliwym b-boyem Mandarynką tworzy komiczny efekt, potęgowany dodatkowo przez gry językowe i zabawne obserwacje. Przy czym śmiesznostki nie są wyśmiewane, a raczej ciepło przedstawiane. Ofiarą krytyki pada za to telewizja oraz współczesność pędząca w wyścigu szczurów. Satyra na media ma charakter bardzo aktualny – i przemówi do towarzyszących najmłodszym widzom rodzicom. W „Ptakach-Dziwakach" nie odnajdą oni bowiem „Szklanej menażerii" czy przywołanego zresztą przez Albatrosa Tomasza Manna; nie ma też zbyt wielu tropów rozumianych tylko przez dorosłych, co staje się obecnie częstą praktyką. Jednak spektakl deklasuje sztuczny podział na sztuki dla dorosłych i dla dzieci – w jego prostocie tkwi niezaprzeczalny urok. Niezależnie od wieku.

Premierowa propozycja Teatru Nowego oraz Fundacji Kultury i Sztuki „i Kropka" nie jest z pewnością dziełem przełomowym. Jednak jego dynamizm, barwność i galeria interesujących postaci chroni go przed nadmiernym dydaktyzmem, a zamiast infantylizacji oferuje bezpretensjonalną oraz mądrą rozrywkę. Jaki był więc morał? Jeśli będziesz płynął – czy raczej: frunął – pod prąd, dopiero znajdziesz szczęście. Poza tym telewizja kłamie. Lepiej czas wolny spędzić w teatrze.

Marta Stańczyk
Dziennik Teatralny Kraków
20 października 2014

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia