"Dama" jest pechowa, ale nie w Operze Nova
"Dama Pikowa" to opera, która przynosi wielkiego pecha wszystkim polskim teatrom muzycznym - zapowiedział gości prowadzący festiwal, Sławomir Pietras. - Maciej Figas postanowił pokazać u siebie tę operę, ale i przechytrzyć los, zapraszając zespół z Rosji. Nic nam nie grozi.Goście przywieźli do nas drugą, po "Eugeniuszu Onieginie" najpopularniejszą operę Piotra Czajkowskiego - uznaną za jedną z najświetniejszych w całej historii rosyjskiej muzyki. Choć premierę swoją miała już dziewięć lat temu, w Bydgoszczy "Dama Pikowa" rozkwitła. Od początku uderzyła wielkim rozmachem. Najpierw scenografia - surowe zielone schody zmieniały się kolejno w sypialnie, sale pełne ucztujących, miejsce śmierci, romansu, gry i zbrodni. W dekoracjach Zinowija Margolina zabrakło jednak plastycznej subtelności. Tę wniosły kostiumy autorstwa Swietłany Siemionowej. Dostojne suknie, męskie płaszcze, białe fartuszki pielęgniarek i wojskowe mundury wprowadziły widza w epokę i ubarwiły opowieść. Zresztą całkiem niebanalną. Od początku przepełniał ją fatalizm. Piękna muzyka Czajkowskiego przepełniona była emocjami. Nie zabrakło ich również na scenie. Tam miotał się Herman - targany tajemniczą miłością rosyjski oficer. W tej, wydawałoby się, poważnej osobie namiętną słowiańską duszę odnalazł Wiktor Alieszkow. Niedługo później poznaliśmy jego wybrankę - Lizę (w tej roli bardzo dobra Elena Resanina) - to młoda dziewczyna, którą babcia zeswatała z księciem Jeleckim (Aleksiej Pasziew). Ale na tym rola babci - Hrabiny (Jeliena Jeremiewa) się nie skończyła. To kobieta legenda, zwana Damą Pik, w której kochał się cały Paryż. Jej pasją były tylko karty - przegrała w nie cały majątek, a odegrała się dzięki pomocy hrabiego Saint-Germain. Trzy karty, dzięki którym się jej poszczęściło to wielka tajemnica, która doprowadzić ma do śmierci kobiety. Pierwszy akt świetnie zarysował fabułę i zbudował napięcie. Tego zdecydowanie zabrakło już w kolejnych częściach. Przez cały wieczór nad zespołem górował opętany chęcią wzbogacenia się Herman. I robił to doskonale. Nie odbiegała od niego również Liza. Ich partie kończyły się burzą oklasków. Dobra była również tragiczna postać Hrabiny. Jej rola mogłaby być jednak zaznaczona dużo mocniej. Rosjanie przywieźli do nas operę pełną emocji. Okazało się jednak, że nawet słowiańska namiętność ma swoje słabsze chwile. XV Bydgoski Festiwal Operowy, Opera Kameralna z Sankt Petersburga, Piotr Czajkowski, "Dama pikowa", reżyseria: Jurij Aleksandrow.