"Kajajcie się..."

Objawienie nowego proroka "maluczkim" jest głównym motywem najnowszego przedstawienia Teatru Wierszalin "Wierszalin. Reportaż o końcu świata", które śląska publiczność miała okazję zobaczyć w Bytomskim Centrum Kultury w ramach cyklicznej akcji "Hartowania teatrem".
Spektakl został zrealizowany na podstawie słynnej książki Włodzimierza Pawluczuka - znanego antropologa i socjologa. Pawluczuk opisuje dzieje samozwańczego proroka Ilji, który działał w latach 30 XX wieku na ziemiach białostocczyzny. Minęły lata i obecnie na pobliskich ziemiach (Supraśl) swoją siedzibę ma właśnie Teatr Wierszalin. Nie przypadkowo więc po tekst Pawluczuka sięgnął współzałożyciel teatru - Piotr Tomaszuk. Dziwna to opowieść, bo też i dziwny jest jej główny bohater - prorok Ilja Klimowicz, który uważał się za następne wcielenie Chrystusa. On i jego wyznawcy uważali, że są predysponowani do spisania na nowo Trzeciego, Nowego Testamentu. Każdy z "maluczkich" doświadcza licznych cudów, wizji i objawień, które są potwierdzeniem wielkich mocy proroka. Jedna z kobiet przez 40 dni jadła tylko 3 razy, pewien mężczyzna, gdy kopał ziemniaki został wzięty do czwartego nieba i zobaczył "bramy raja", a inny znowu doświadczył, że Bóg przemówił do niego z ikony, zawieszonej w stodole - takie to cuda się działy. Wiara i religijność ukazane zostały w sposób bardzo emocjonalny. Nie ma tutaj miejsca na racjonalne myślenie, chwilę zadumy nad tym, czy aby na pewno "prawda objawiona" jest prawdą realną. Każdy z sekciarzy mocno wierzy w słowo objawione, które jest w ich mniemaniu słowem bożym. Spektakl prezentuje bardzo emocjonalną, ekstatyczną, wręcz zbliżoną do obłędu religijność. Najbardziej widoczne jest to w scenach procesyjnych, z krzyżami, w których dominuje modlitwa oraz śpiew stylizowany na starocerkiewne zaśpiewy. Istotna w tym przedstawieniu jest także ascetyczna scenografia, na którą składa się głównie duża ilość krzyży zarówno katolickich jak i prawosławnych. Są one nieustannie wykorzystywane przez postacie, co jeszcze bardziej ma podkreślać ową ekstatyczną religijność. Wielkie brawa należą się całemu zespołowi Teatru Wierszalin. Całość jest jedną wielką zbiorową sceną. Nie jest to jedynie opowieść o pojedynczych bohaterach, lecz przede wszystkim jest to przedstawienie losów zbiorowości sekciarskiej, ale też i zbiorowości okolicznych mieszkańców wsi. Mimo to, aktorzy potrafili zbudować wyraziste postacie otumanionych jednostek, które zostały zderzone z ludem, mającym w sobie podobny obłęd. Charakterystyczną cechą gry aktorskiej, w przypadku tego przedstawienia, jest duża dawka dystansu i ironii. Z tego powodu odbiorca nie jest w stanie utożsamić się z poszczególnymi bohaterami, lecz może być jedynie ich krytycznym obserwatorem. Pozwala to także jeszcze bardziej uchwycić szaleństwo tych osób, które poddały się prorokowi i jego objawieniom. Jest w trakcie spektaklu parę scen, zapadających w pamięć. Nadal w uszach słyszę głos dziewki, wołającej do ludu: "kajajcie się...". Nie było to zwykłe wołanie, było w nim coś przerażającego, aż ciarki przechodziły po plecach. Czy też scena egzorcyzmów, kiedy to ksiądz krzyżem uderza w "chore serca" sprzeniewierzeńców i w ten sposób ratuje ich dusze od zagłady wieczystej. Tylko, że ksiądz (świetny Piotr Gąsowski) w tej scenie wydaje się być równie mocno opętany jak oni - innowiercy. W pamięci, samoistnie, pojawiają się obrazy Wielkiej Inkwizycji... Postawić należy w tym miejscu pytanie, gdzie kończy się granica dobrej religijności i wiary, a gdzie zaczyna się fanatyzm religijny. Niejeden widz przeżył szok zobaczywszy np. sceny powoływania nowych Maryi w poszczególnych wsiach, czy też kontrowersyjną scenę, zapładniania jednej z Maryi, by urodził się nowy zbawca. Nie wiadomo, co bardziej szokuje - obrazoburcze sceny, czy naiwność i łatwowierność ludzi, którzy dali się w ten sposób zmanipulować. Nie jest to tylko przedstawienie, opowiadające o procesie tworzenia się mitu tamtego regionu, lecz jest to także opowieść o sektach, które są jednym z problemów współczesności. Warto jeszcze zwrócić uwagę na fakt, że w człowieku od zawsze tkwiła olbrzymia potrzeba transcendencji, czy też poszukiwania Absolutu w jakiejkolwiek bądź formie, byleby możliwe było zbawienie i odkupienie siebie. Spektakl dzięki świetnej zespołowej grze aktorskiej, minimalistycznej, ale bardzo sugestywnej scenografii, tworzy swoistego rodzaju misterium. Rytuał jednak, który miał być największym sacrum, stał się największym profanum i nie pozostaje nic innego oprócz kajania się... Teatr Wierszalin Włodzimierz Pawluczuk "Wierszalin. Reportaż o końcu świata" autor adaptacji i reżyseria: Piotr Tomaszuk scenografia: Ewelina Pietrowiak muzyka: Piotr Nazaruk Obsada: Piotr Gąsowski, Katarzyna Siergiej, Ewa Gajewska, Edyta Łukaszewicz-Lisowska, Dariusz Matys, Karol Smaczny Premiera 12 maja 2007r.
Łukasz Karkoszka
Dziennik Teatralny Katowice
18 grudnia 2007

Książka tygodnia

Hasowski Appendix. Powroty. Przypomnienia. Powtórzenia…
Wydawnictwo Universitas w Krakowie
Iwona Grodź

Trailer tygodnia