"Moniuszkowo", czyli wtopa

Barbara Dziekan przedstawieniem "Moniuszkowo" chciała przypomnieć "Śpiewnik domowy" Stanisława Moniuszki. Zrobiła więcej szkody niż pożytku
W reżyserowanym przez nią spektaklu muzycznym w Centralnym Basenie Artystycznym (dawnej Montowni) pojawia się Dziad (Stanisław Jaskułka) z pieśni Moniuszki "Dziad i baba". Jest stary, ubrany w spodnie od fraka i gors, a siwy szlachecki wąs zwisa mu smętnie nad wykrzywionymi goryczą ustami. W ręku trzyma pożółkłą partyturę i mówi: "Nie chcę pisać dla pieniędzy - ja do tego nie mam ucha". Rzecz wiadoma, kiedyś pisało się z natchnienia, dziś tylko dla zarobku. Moniuszko by nie potrafił. Ale inni potrafią za niego. Aktorka Barbara Dziekan i piosenkarka Danuta Błażejczyk założyły fundację Apetyt na Kulturę, znalazły sponsora i mecenasa oraz modną salę i postanowiły reanimować Moniuszkę, naszego muzycznego wieszcza, i jego zbiór pieśni do słów polskich poetów pt. "Śpiewnik domowy". Naturalną siłą rzeczy wyłączyły z tego projektu śpiewaków, bo po pierwsze - jak podkreśla Barbara Dziekan - operowego śpiewania młodzież nie chce słuchać, ergo i zarazem po drugie, jest to całkowicie nierentowne. Aby ratować Moniuszkę, lepiej sięgnąć po śpiew estradowy, ale nie najwyższych lotów. Poprosić znanego poetę - Ernesta Brylla - o napisanie wierszowanych dialogów, w których aktorzy będą się czuć ciasno jak w hiszpańskim bucie. Następnie, aby porządnie zgrzytnęło, trzeba zaprosić młodzież, koniecznie w dresach, udającą, że potrafi tańczyć i śpiewać (Sonic Dance i Tomasz Dworakowski). Wrzucić ją na scenę z namiastką scenografii (dwa podesty i dwie białe kule zwisające obojętnie z sufitu), niech robi tam swoje wzorowane na hip-hopie wygibasy. Sprawę ułatwi to, że od kiedy Teatr Montownia zmienił nazwę, nie trzeba się już przejmować takimi drobiazgami jak niesztampowe aktorstwo czy dobre podawanie tekstu. I proszę - oto Moniuszko na miarę naszych czasów gotowy. Jontek z "Halki" nie zaśpiewa więc już "Oj Halino, oj jedyno, dziewczyno moja" - bo młodzież słucha i nie wie, kim właściwie jest ta Halina. Trzeba zamienić "Halino" na "dolino" i od razu mamy temat Doliny Rospudy. Janusz Szrom, który śpiewa ten fragment arii Jontka przerobionej na piosenkę, krzyczy nawet ze źle udawanym patosem: "Rozdeptali nam przyrodę!". A Moniuszkę to nie? Jedynie muzyka w "Moniuszkowie" trzyma się mocno, tylko za sprawą przyjemnych dla ucha jazzowych aranżacji Moniuszkowskich pieśni (m.in. Włodzimierza Nahornego i Andrzeja Jagodzińskiego) i zespołu Jacka Piskorza. Gdyby zrobić tylko koncert, nie byłoby tak źle. A było "jakoś senno, jakoś nudno" - by zacytować fragment "Moniuszkowa". Po młodzieżowemu mówiąc: "wtopa".
Anna S. Dębowska
Gazeta Wyborcza Stołeczna
21 stycznia 2008

Książka tygodnia

Hasowski Appendix. Powroty. Przypomnienia. Powtórzenia…
Wydawnictwo Universitas w Krakowie
Iwona Grodź

Trailer tygodnia