Rapujący pan Tadeusz

"Pan Tadeusz" - reż: Irena Jun - Teatr im. Siemaszkowej w Rzeszowie

Do późnego wieczora rzeszowski teatr świętował w piątek swoje 65. urodziny. Były kosze kwiatów, gratulacje, okolicznościowe nagrody i urodzinowe prezenty. Podarunek otrzymała również publiczność, a był nim premierowy spektakl "Pana Tadeusza".

Epopeja Mickiewicza stoi na półce w każdym domu, a kto nie czytał, to zna przynajmniej jej filmową wersję w reżyserii Andrzeja Wajdy. Mimo to po ten literacki skarb narodowy śmiało sięgnęła "Siemaszka", wybierając go na pierwszą premierę sezonu, otwierającą 48. Rzeszowskie Spotkania Teatralne.

Na tę okazję życie w Mickiewiczowski trzynastozgłoskowiec tchnęła Irena Jun, wybitna postać polskiego teatru, nazywana aktorką Józefa Szajny. Myli się jednak widz, który po wygłoszonej na scenie przez Filomatów inwokacji z góry zakłada, że nic już go zaskoczyć nie może. Reżyserka, owszem, z należytą uwagą potraktowała wątki patriotyczne, osadziła jednak ten portret polskości w świecie prawdziwych ludzi, którzy kochają, spiskują, nie stronią od zwady, ale i dobrej zabawy. To wywijająca raz po raz spódnicą Telimena (fantastyczna Mariola Łabno-Flaumenhaft), pozujący na artystę Hrabia (Grzegorz Pawłowski), młody panicz Tadeusz (Łukasz Krzemiński), który wreszcie nie jest posągowym młodzieńcem, ale chłopakiem z krwi i kości z zadatkami na rapera. I wreszcie chowana wśród ptactwa Zosia, której dzięki żywiołowej Joannie Baran nie odważę się nazywać gąską. 

Jun oprócz perypetii miłosnych tej czwórki ocaliła też wątki, bez których "Pana Tadeusza" wyobrazić sobie nie można. Jest grzybobranie, ze sceny dolatuje zapach bigosu, Jankiel gra na cymbałach, a Wojski na rogu. Żywe dialogi i wplecione między nie piękne, lecz nie tak długie jak w oryginale, opisy nie pozwalają się nudzić, wręcz przeciwnie - chwilami bawią do łez. A braw, jakie otrzymali rapujący Tadeusz i Wojski, pozazdrościłby im niejeden ziomal aspirujący do polskiej sceny hip-hopowej. 

Całość dzieła wieńczą lekkie dekoracje, jedyne słuszne w danej scenie rekwizyty i kostiumy z epoki autorstwa Aleksandry Semenowicz. 

Przedstawienie w Teatrze im. W. Siemaszkowej miłośników Mickiewicza szczególnie zadziwić nie powinno - raczej rozbawić. Dla tych jednak, którzy "Pana Tadeusza" jeszcze nie znają, jest lekturą obowiązkową.

Lucyna Szura
Gazeta Wyborcza Rzeszów
10 listopada 2009

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...