Rewers i awers

"Pijacy" - reż: Barbara Wysocka - Stary Teatr w Krakowie

Przedstawienia Barbary Wysockiej i Michała Zadary próbują dać nowe życie sztukom Bohomolca i Reja.

"Pijacy" Barbary Wysockiej to pewne zwycięstwo reżyserki w starciu z Bohomolcem. Jedyne, czego przedstawieniu nie dostaje, to odrobina klęski... Taka, trochę przekorna, myśl towarzyszyła mi podczas spektaklu. Przekorna, bo przedstawieniu niewiele można zarzucić: to na piątkę z plusem odrobione zadanie z wystawienia XVIII-wiecznego tekstu przy umiejętnym zastosowaniu środków i strategii scenicznych dostępnych współczesnemu teatrowi. 

Wysocka szukając dzisiejszych pijaków, znajduje ich, zupełnie słusznie, na jakimś osiedlowym podwórku, zgodnie z prawdą, że Polacy jak pili, tak piją i pić zapewne nie przestaną. Reżyserce udało się gdzieś spomiędzy wersów Bohomolca wyprowadzić nadspodziewanie dziarskich bohaterów, posługujących się językiem zaskakująco komunikatywnym, wyznających zaskakująco uniwersalną filozofię życiową. Realistyczny obrazek wzięty jest w metateatralny nawias: aktorzy mówią do mikrofonu, podgrywają na gitarze, obrotówka wiruje, a na finałowej projekcji widzimy aktorów bawiących się na prywatnym pikniku. Wszystko to składa się na spójny, zbudowany z rozmachem sceniczny świat, w którym poczciwy ksiądz Franciszek Bohomolec łapczywie chwyta w płuca drugie życie. 

Oglądając Wysocką, zapominamy zupełnie o wrażeniu, jakie robią "Pijacy" w lekturze: że jest to ramotka, papierowa, moralizatorska. Te wątpliwości reżyserka wyrzuca poza nawias spektaklu. W jej rękach schematyczny, niezgrabny, poczciwy Bohomolec, poddany - niczym Kaspar Hauser - ostrej tresurze, nabiera ogłady, manier i inteligencji. Można to uczynić miarą reżyserskiego sukcesu... A jednak bardziej dla mnie przekonujący okazał się pokazany dwa tygodnie po premierze Wysockiej "Kupiec" Michała Zadary, gdzie trudno mówić o spektakularnym zwycięstwie. Ciężko porównywać spektakle, dwa teksty dyktują zupełnie inne warunki - ale przedstawienia są ciekawym przykładem, jak odmienne strategie inscenizacyjne kryją się za pokrewnym językiem teatralnym. 

Bazą projektu "Kupiec" jest seria performing lectures na temat utworu Mikołaja Reja, dawanych w tym sezonie przez Zadarę i Pawła Sztarbowskiego. Fragmenty nagranego wykładu, radiowego wywiadu, kilka scen z dramatu zainscenizowanych niefrasobliwie przez dwóch aktorów - oto projekt Zadary. Nie nazwałbym go eksperymentem: eksperymentem mogłaby okazać się dopiero próba inscenizacji monumentalnego utworu, której jednak - o czym skwapliwie informują nas aktorzy - Zadara się nie podejmuje. Jego projekt najsłuszniej chyba nazwać popisem. Popisem reżyserskiej swobody, sprawności i chyba także bezczelnej śmiałości budowania teatru z niczego - z paru pomysłów, które nie są ani "nowe", ani zaskakujące, ale też nie zgłaszają takich ambicji, składając się na całość migotliwą i zabawną. 

Kluczowym pomysłem było wyprowadzenie części inscenizacji na ulicę, przed przeszkloną ścianę teatralnego Muzeum, w którym rozgrywa się przedstawienie. Dialog apostoła i Chrystusa wrzucony w krajobraz krakowskiej ulicy, pomiędzy turystów, przejeżdżające samochody, pod szyld baru Rooster - mocą tego niewinnego teatralnego gestu nabiera zagadkowego wymiaru rozmowy ważnej, żywej, w jakiś sposób decydującej. Przeniesionej w rzeczywiście inny, niecodzienny wymiar... Strategia Zadary polega na prowokowaniu takich metateatralnych wydarzeń. Na stwarzaniu możliwości, że gdzieś na boku i bez wyraźnych intencji jakiś fragment tekstu uderzy w nas z zaskakującą siłą, z nieoczekiwanej strony. 

Dlatego trochę obcym ciałem w przedstawieniu wydają się puszczane z offu fragmenty wykładów, w których Rej staje się na przemian Wittgensteinem, Heideggerem, ojcem psychologicznego teatru... Wbrew tym pretensjonalnym rewelacjom, w obrębie projektu Zadary tekst Reja funkcjonuje niczym obcy obiekt, który z zainteresowaniem obracamy w rękach, szukając szczelin i znaków szczególnych, nieustannie komentując. Pokawałkowany, ukazany w serii zbliżeń "Kupiec" staje przed widzem jako temat ciekawy, otwarty i niewyczerpany - samo poszukiwanie i penetrowanie tekstu staje się tematem.

Marcin Kościelniak
Tygodnik Powszechny
4 czerwca 2009

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia