Rewizor według Bobczyńskiego (i spółki)
"Według Bobczyńskiego" - Agata Duda-Gracz - Wrocławski Teatr WspółczesnyW swoim dialogu z Gogolem Agata Duda-Gracz postanowiła zmienić proporcje komizmu i tragizmu, występujące w tekście "Rewizora". O ile w utworach Gogola groza czai się między wierszami humoru, o tyle spektakl Dudy-Gracz eksponuje mroczną stronę historii opowiadanej przez rosyjskiego pisarza. Być może to właśnie naruszenie mistrzowskiej kompozycji tego, co śmieszne i tego, co straszne przesądziło o tym, że, pomimo oryginalności i świeżości zaproponowanej w nim interpretacji, przedstawienie sprawia wrażenie chaotycznego i przegadanego.
Innymi słowy, wydaje się, iż reżyserka nie poradziła sobie z zadaniem uporządkowania elementów komicznych i tragicznych na nowo. Takiego przepracowania struktury dramatu wymaga jego inspirujący sposób odczytania, zasugerowany w tytule spektaklu. Wybór Piotra Iwanowicza Bobczyńskiego na główną postać przedstawienia jest bardzo trafny, ponieważ to właśnie ten, pomiatany przez wszystkich i schizofrenicznie dialogujący ze swoim alter ego, Dobczyńskim, drobny szlachcic przynosi wieść o przybyciu zapowiadanego rewizora.
Tym samym staje się inicjatorem zbiorowej halucynacji, kreującej postać (lub raczej: wiele postaci) straszliwego kontrolera. Duda-Gracz postanowiła bowiem skupić się na procesie interpretacyjnym, który kazał obywatelom zaściankowej mieściny przypisać nadludzkie cechy przypadkowemu gościowi w gospodzie. Dlatego sam rewizor nie pojawia się na scenie, pozostając, stworzoną w atmosferze wzajemnej wrogości i rywalizacji, projekcją lęków i tęsknot bohaterów. Kontroler czai się gdzieś na widowni, ku której z uniżeniem spoglądają aktorzy, lub wstępuje w postaci, pozwalając im zyskać moc, jakiej nie mają na co dzień. Uosabia krytyczne spojrzenie i marzenie o tym, by, zamiast być jego przedmiotem, stać się patrzącym podmiotem.
To dążenie najsilniej występuje u prowodyra kreacji rewizora, Bobczyńskiego, którego przemianę z zahukanego popychadła we władczego Don Juana przekonująco odegrał Tomasz Schimscheiner. Niestety, ten ciekawy psychologiczny wątek ginie w nadmiarze obrazów, przesuwających się przed oczami widzów. Postanowiwszy dać pierwszeństwo ciemnej stronie Gogola, Duda-Gracz stara się zarówno wyeksponować tragiczność sytuacji dramatycznej, jak i zachować jej komiczność, zastępując jednak Gogolowską farsę gorzkim i absurdalnym humorem. W rezultacie przytłacza odbiorcę nadmiarem wprowadzonych środków wyrazu.
Kiedy więc urzędnicy zastanawiają się, w jaki sposób obłaskawić rewizora, obserwujemy długą sekwencję, parodiujących polsko-katolicki patriotyzm, skeczów, która szybko przestaje być porozumiewawczym mrugnięciem do widza i zaczyna nużyć nachalnym obrazoburstwem. Siła oddziaływania środków takich jak rozmazane makijaże, podarte stroje, szlochy i histeryczny śmiech kobiet pozostaje w stosunku odwrotnie proporcjonalnym do ich natężenia. W zakłopotanie wprawiają substytuty Gogolowskiego humoru w stylu przebrania mężczyzn w damskie stroje, uczynienia sędziego furiatem i wprowadzenia na scenę chińskiej służącej, dla których trudno znaleźć uzasadnienie.
Niewątpliwie uzasadniona jest za to podjęta przez Dudę-Gracz próba zaprezentowania autorskiej interpretacji „Rewizora”. Dzięki odwadze reżyserki powstał spektakl, który, w przeciwieństwie do wystawianego na deskach Teatru Współczesnego „Białego małżeństwa”, nie jest podręcznikową inscenizacją klasycznego tekstu. Jednak, pomimo oryginalności spojrzenia Dudy-Gracz, „Według Bobczyńskiego”, to przedstawienie pozbawione zostało wewnętrznej spójności. Reżyserka zbyt szczodrze posługuje się środkami wyrazu, by one same ów wyraz miały szansę zachować.