Rewolucja zaczyna się od rodziny

"Rozwód Figara" - reż. David Pountney - Teatr Wielki w Poznaniu

Czy w świecie niepokojów politycznych rodzina przez lata skrywająca liczne tajemnice jest w stanie ujść z życiem? Czy siła szczerości i pojednania uchroni kogokolwiek przed zewnętrznym wrogiem? David Pountney w "Rozwodzie Figara" stworzył gęstą, wielowątkową i pełną intryg fabułę. Stworzył świat pełen niepokoju i mroku. W takim świecie nietrudno wydobyć z ludzi zło.

Przed sobą, w oddali, widzimy góry i świecące okna zamku. Na scenie pojawia się sześcioro uchodźców, przerażonych swoim losem. To rodzina Almaviva, wśród nich jest także Figaro. Historia ta dzieje się w miejscu nieokreślonym, w latach 20. - czasach politycznych zamieszek i rewolucji, która jednych napawa siłą, innych przerażeniem. Sequel przygód Figara mocną kreską oddziela się od klasycznego stylu Mozarta, oferując dzieło na granicy thrillera i komedii. Z żadnego z tych gatunków nie czerpie jednak w sposób dosłowny.

Droga uchodźcy

Uciekająca rodzina na swojej drodze spotyka Majora. Ten czarny charakter, przypominający najgorsze postacie historyczne ze służb bezpieczeństwa, jest osobą bezwzględną, czerpiącą siłę tam, gdzie rodzi się strach i nieszczęście. Przewagą Majora jest to, że zna tajemnice arystokratycznej rodziny Almaviva. Rewolucja, której jest orędownikiem, pozwala mu poczuć wszechwładzę. Takie warunki sprzyjają, by czerpać korzyści ze swojej uprzywilejowanej pozycji. To jego postać nadaje bieg akcji. Knuje, rozsiewa plotki i szantażuje. Misternie skonstruowane libretto nie nudzi ani na chwilę, a wartką akcję podkreśla wielokrotnie i szybko zmieniająca się scenografia autorstwa Ralpha Koltai. Minimalistycznymi środkami udało mu się stworzyć duszny klimat przypominający filmy Pasoliniego lub książki Remarque'a. Przytłumione kolory i obdarte ściany kontrastują z jaskraworóżowymi światłami, podkreślającymi przerażająco brzydki i biedny świat. Walka o bezpieczeństwo głównych bohaterów wiąże się z kolejnymi ucieczkami, co w surrealistyczny i groteskowy sposób odzwierciedlone zostało na scenie. W pamięci utkwiła mi przejmująca scena, podczas której na ekranie widzimy ciąg krótkich scen: pędzący pociąg, wzburzone morze, rowery i pustynię, w których aktorzy odgrywają w przerysowany sposób swoją tułaczkę. Cały czas jesteśmy trzymani w niepewności, szczerze dopingując rodzinie Almaviva, która wcale nie należy do idealnych.

Różne odcienie draństwa

W świecie Pountneya nie ma miejsca na nieskazitelne osobowości. Ta głęboko ludzka opowieść ma tylko jednego oczywistego bohatera - Majora. Ta najbardziej wymagająca rola opery napisana została specjalnie dla Alana Oke. Na poznańskiej scenie wybijał się wśród skądinąd świetnych wykonawców. Oke mocno wszedł w psychologiczną warstwę swojej postaci i doskonale udźwignął zmienną stylistykę swojej partii. W momentach grozy trzymał w napięciu, pokazując nam twarz postaci "śliskiej", bezwzględnej i cynicznej. Równie interesująco wypadł w scenach o zabarwieniu komediowym. Oke jest nie tylko urodzonym aktorem. Jego brawurowo wykonana partia wokalna charakteryzowała się licznymi kontrastami stylistycznymi (jazz, tango, klasyczne arie), podkreślającymi przebiegły charakter postaci. Siła jego głosu, tajemnicza barwa, doskonała intonacja, nienachalna wirtuozeria, a przede wszystkim niezrównany smak artystyczny, sprawiły, że był najmocniejszym artystą na scenie. Bardzo spodobała mi się także, szczególnie w scenach komediowych, Joanna Freszel. Jej Zuzanna była postacią najbardziej ludzką i niejednoznaczną, targaną niepewnością, popełniająca błędy, lecz mimo wszystko głęboko wierzącą w siłę miłości. Jej aria "Każdy z nas chce spełnienia" doskonale oddaje przewrotne, często niezrozumiałe zachowania wszystkich bohaterów "Rozwodu Figara". Na duże uznanie zasługują także baryton Stanisław Kuflyuk (Hrabia) oraz sopranistka Magdalena Nowacka (Hrabina). Szczególnie w zaskakującym zakończeniu ich postacie nabrały silnie pozytywnego znaczenia. Ostatni duet "Żegnajcie dzieci" pozostawił we mnie uczucie ogromnego smutku. To nie był typowy happy end.

Eklektycznym dźwiękiem

Zawiła fabuła "Rozwodu Figara" rozwijała się wśród wspaniale teatralnej muzyki. Elena Langer nie bała się sięgnąć po środki proste i wpadające w ucho. Doskonała instrumentacja dzieła podkreślająca to, co dzieje się na scenie, zdecydowanie ułatwiła odbiór całości. Mocne brzmienia dętych blaszanych podkreślały grozę, akordeon wygrywający tanga przypisany był zaś do postaci Majora. Operowanie raczej mniejszymi zespołami instrumentów sugestywnie podkreśliło dramaturgię fabuły. Orkiestra pod batutą Tadeusza Kozłowskiego doskonale poradziła sobie z eklektycznym stylem partytury Langer. Z pazurem wykonali fragmenty jazzujące, lecz najbardziej urzekły mnie solowe frazy fortepianu i akordeonu. Wyrazy uznania dla solistów!

"Rozwód Figara" to opowieść w głównej mierze o zachowaniu człowieczeństwa w okrutnych czasach. To sztuka, którą polecam wszystkim zaniepokojonym stanem dzisiejszego świata - nie obiecuję jednak, że ktokolwiek znajdzie w niej pocieszenie.

Aleksandra Bliźniuk
kulturapoznan.pl
23 lutego 2017

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia