Rodem ze Strindberga

"Ptaszek" - reż. Robert Talarczyk -Teatr Kamienica w Warszawie

Tuż przed świętami w Teatrze Kamienica w Warszawie odbyła się premiera spektaklu "Ptaszek" w reżyserii Roberta Talarczyka na podstawie sztuki Katarzyny Lengren o tym samym tytule.

Słowo „Ptaszek” może być zapisane w cudzysłowie nie tylko dla podkreślenia tytułu. W trakcie spektaklu pojawiają się skojarzenia i ich konkretyzacje związane z tym właśnie słowem. Używany jest do określenia: narządów płciowych mężczyzny, pseudonimu głównego bohatera (Tomasz Bednarek), alegorii dorastania – pisklęcia, które po ukończeniu szkoły „odfruwa jak młody orzeł”, pozornej wolności („leć ptaszku, leć! Tylko sobie nie połam nóg”) oraz jako symbol zaniku męskości.

„Ptaszka” trudno jest jednoznacznie zinterpretować. Trudność ta wynika z pewnej wieloaspektowości sztuki, która zanurzona jest w trzech różnych rzeczywistościach. Płaszczyzny przedstawienia raz komplementarnie się uzupełniają, innym razem na podobieństwo praw fizyki i osmozy powoli rozprzestrzeniają się, wypełniając sobą brakujące miejsca.

Pierwszą kreowaną przestrzenią interpretacyjną jest „przeszłość”. Stanowi ona trzon spektaklu. Pojawia się zarówno retrospektywnie, przywołując motyw dorastania z Klarą i Laurą  (Olga Bończyk i Katarzyna Żak) w pierwszej części spektaklu, jak i w przeżywanych na co dzień zmaganiach ze „zmorami przeszłości”, rodem z dramatów Strindberga, w drugiej części. Tomasz Bednarek wciela się w postać chłopaka, któremu przez całe życie towarzyszą silne, kierujące jego życiem, kobiety. Początkowe niewinne, dziecięce figle, małe podpuszczanie siebie nawzajem, konkursy wygrywane przez małe uzurpatorki prowadzą do głęboko zakorzenionego w podświadomości bohatera przekonania o wyższości kobiet względem mężczyzn. Nawet liczbowo, kobiety zdają się dominować. Ponadto, matka z babcią karmiły „Ptaszka” ulubionymi prawidłami uwikłanymi w konwenanse, uzupełnionymi ich własnym postrzeganiem norm, określających właściwe zachowanie mężczyzny. W szkole pojawiała się nadużywająca seksualność chłopca nauczycielka, a właściwie dwie kobiety – Laura i Klara. Wołaniem o pomoc, wynikającym z uświadomienia sobie, że zmiana partnerki z Laury na Klarę, nie powoduje wyłamania się ze schematu służalczości względem kobiet, jest wizyta u psychoterapeutki, która okazuje się być feministką.

Wszystkie te postacie zdają się być do siebie podobne. Powtarzalność ich zachowań odbija się jak mantra w głowie „Ptaszka”. Podobieństwo osobowości płci pięknej akcentowane jest dodatkowo tym, że wszystkie role kobiet grane są przez dwie bohaterki. W samym bohaterze dostrzec można pewną dychotomię. Przejawia się ona uległością, podporządkowaniem swojego życia kobietom i jednoczesnym głębokim zafascynowaniem ich naturą – obraz ten psycholodzy z pewnością nazwaliby uzależnieniem. Zaburzona relacja damsko-męska i wtórujące temu odrzucenie ról narzuconych kobiecie i mężczyźnie przez naturę, powoduje, że bohaterowie są nieszczęśliwi. Walkę wewnętrzną toczą również Klara i Laura. Bohaterki od najmłodszych lat rywalizowały ze sobą o względy „Ptaszka”, jedynego mężczyznę w ich życiu. Laura, przyjęła postawę   żądania. Doprowadza to do sytuacji, że główny bohater nie potrafi jednoznacznie stwierdzić, z którą z nich chciałby być. To kobiety naprzemiennie dokonują za niego tego wyboru.

Drugim zagadnieniem jakie porusza sztuka jest sposób w jaki postacie postrzegają  siebie nawzajem. Najlepiej traktuje o tym jedna z przełomowych scen spektaklu, podczas której Klara, Laura i „Ptaszek” siedzą na podeście odwróceni do siebie plecami. Wraz z taktami muzyki, aktorzy zamieniają się miejscami. Interpretacji tej sceny można doszukiwać się w dziecięcych marzeniach i wyobrażeniach na temat związków i ich zderzeniem z dorosłością. Mimo pragnień dotyczących szczęśliwego partnerskiego związku, bezinteresownej miłości, pasji i namiętności, bohaterowie sztuki boją się żyć w taki sposób. Nie wierząc przez to, że mogą być w takim związku. Urzeczywistnia to misterny cykl zamiany ról, miejsc, aktorów w obrębie kręgu, nawiązujący do „zmór przeszłości”, piętna, od którego nie można się uwolnić. Uwieńczeniem lęku i wynikającej z niego bezradności jest samobójstwo głównego bohatera.

Sztukę dopełnia jej forma. Katarzynie Lengren udało się symultanicznie zaistnieć dwóm skrajnym emocjom, sytuacjom, zjawiskom. Forma zawierała w sobie elementy infantylności przeplatanej z dojrzałymi przemyśleniami, w której płacz naturalnie przechodzi w śmiech. Całość stanowi niepokojącą farsę o relacjach międzyludzkich. Spoiwem łączącym poszczególne sceny była piosenka – „Wstawaj ptaszku, otwórz oczka…”. Pełniła ona dwojaką funkcję. Przede wszystkim zapowiadała i wprowadzała w nastrój kolejnej odsłony sztuki, ale również wyznaczała jej rytm. Udało się to dzięki różnym aranżacjom tej samej piosenki. Forma ukryta w scenografii, która była bardzo schematyczna, konkretna, wręcz uproszczona stanowiła ciekawy kontrapunkt do często podniosłych treści. Dlatego też śmiech, który wywołany był przez sceny z codziennego życia, mógł wybrzmieć w pełni.

Szkoda, że napięcie, które udało się zbudować na scenie, dzięki bardzo dobrej grze aktorskiej, dzięki scenariuszowi, muzyce i scenografii zostało przełamane przez zbyt dosadnie wypowiedzianą pointę. Podczas wizyty u psychoterapeutki „Ptaszek” dokonuje publicznej spowiedzi z życia. Niestety zawiera ona wszystkie niewypowiedziane lęki, emocje, tak silnie ewokowane u odbiorców spektaklu, a odwołujące się do wrażliwości sumienia – czyli do tego wszystkiego, co stanowiło o nieprzeciętnej wartości sztuki. Określa się on „neutralnym zerem”, które nie potrafi samo podjąć jakiejkolwiek decyzji, przyznając tym samym, że jest niewolnikiem otaczających go kobiet. Gdyby nie ta tłumacząca cały spektakl fraza, można byłoby przyrównać napięcie wywołane przez sztukę Lengren do nastroju jednoaktówek Amelii Hertzówny, która, obok Antoine’a Artauda, uznawana jest za prekursorkę teatru okrucieństwa .

Agnieszka Turska
Dziennik Teatralny Warszawa
5 stycznia 2012

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia