Romantyczne szlagiery i agitacja weteranów alternatywy
XVII Międzynarodowy Festiwal Teatralny "Malta"Grupa Beirut oraz The Living Theatre wystąpili na Malcie. Największą muzyczną sensacją tegorocznej poznańskiej Malty był koncert amerykańskiej formacji Beirut, na której czele stoi magnetyzujący fanów 21-letni Zach Condon.
Gdybyśmy mieli usłyszeć, jak śpiewa gwiazda niemego kina Rudolf Valentino - to myślę, że właśnie takim aksamitnym głosem jak lider Beirutu. Jest w nim słodycz timbru Davida Byrne\'a z The Talking Heads, ale najbardziej zaskakuje jednak szlagierowy, niezwykle romantyczny sposób interpretacji w stylu lat 20. i 30. Niesamowite jest również to, że upodobał sobie bałkańskie motywy, które dopieszcza grą na trąbce z towarzyszeniem skrzypka i harmonisty, ale też wzmacnia punkową energią sekcji rytmicznej. Dlatego w muzyce Beirutu jest determinacja orkiestry występującej tuż przed końcem świata.
Przypomina się goszcząca kiedyś na Malcie weselno-pogrzebowa grupa Gorana Bregovicia. Beirut zagrał zresztą jego wielki przebój "Ederlezi", ale wszystko inne różni Condona od Bregovicia. Jego muzyka to nie jest gwiazdorski spacerek przez świat. Gdy Zach miał 16 lat, uciekł z Ameryki na Bałkany, ledwo uratowali go przed narkotykową śmiercią. Powrócił silny jak nigdy i doprowadził poznańską publiczność do zbiorowej ekstazy.
W spektaklu legendarnych weteranów sceny alternatywnej, amerykańskiego The Living Theatre "Mysteries and Smaller Pieces" rozczarowuje druga część rozpadająca się na bełkotliwe etiudy aktorów. Pierwsza fascynowała prostotą i zbiorowością działania. Lider grupy stojący nieruchomo przez kilkanaście minut na scenie - zmusił widzów do tego, żeby sami zostali aktorami. Kłopotliwa cisza eksplodowała improwizowanymi okrzykami i piosenkami.
Amerykanie mogli zacząć. Ich polifoniczny śpiew narastał, stawali się perfekcyjną teatralną maszyną do zbiorowych ćwiczeń i akcji. Mówili i krzyczeli to, co myśleli, głównie przeciwko wojnie w Iraku, i trudno odmówić skuteczności ich pozornie naiwnym, agitacyjnym środkom. Tak właśnie wygląda zorganizowana zbiorowość, tak właśnie w teatrze można mówić o tym, co kogo boli. Treść jest kwestią wyboru.