Romku, zostań Romkiem

recenzja książki „Z Kłosem przez życie" - autora: Jagoda Opalińska - Wydawnictwo Prószyński i S-ka

„Z Kłosem przez życie" to autobiograficzna opowieść o niełatwych początkach, intensywnym rozwinięciu oraz odrobinę stonowanej w ostatnich latach (jednak wciąż aktywnej!) podróży Romana Kłosowskiego po zakątkach środowiska artystycznego. W sercach publiczności zapisał się przede wszystkim jako pierwszy budowniczy stolicy – Maliniak z kultowego „Czterdziestolatka", którego postać zestawiano z jego osobą przez kolejne lata, przysłaniając przy tym niejednokrotnie pozostałe dokonania artysty. Teatr, telewizja, estrada, radio, produkcje filmowe, poczynania reżyserskie, a także dyrekcja łódzkiego Teatru Powszechnego - to wszystko składa się na pokaźny bagaż artystycznych dokonań, na wszelakich możliwych przestrzeniach.

„Opowieść Romana Kłosowskiego o Romanie Kłosowskim" - tak w skrócie można nakreślić ramę lektury wydanej z okazji jubileuszu sześćdziesięciolecia na scenie. Kulisy kariery, a także życia prywatnego zostały spisane w imieniu artysty przez Jagodę Opalińską, wieloletnią znajomą aktora. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie, jednak stylistyka daleko odbiega od swobodnej formy „wywiadu-rzeki". Autorka odchodzi od prostego, „popowego" sposobu wypowiedzi, a perypetie Kłosa ubiera w intelektualną, chwilami erudycyjną oprawę, przeplatając wyszukane słownictwo zwrotami podchodzącymi wprost od artysty. Sam bohater opowieści, znany ze swej skromności i dużego dystansu do siebie, książkę kwituje krótkimi słowami „Jagódko kochana, wszystko bardzo dobrze, nawet za bardzo, gdyż zrobiłaś ze mnie wytwornego faceta [..] jestem w książce zbyt elegancki [...] tryskam urodą...urodą języka". Komentarz zdecydowanie trafny - historia podana jest czytelnikowi z dużą wyrazistością i starannością literacką. Mało w formie Maliniaka, więcej tego, co naprawdę siedzi głęboko w duszy aktora. Choć sam uważa się za człowieka prostego, a publiczność często stawiała na jego pozorną plebejskość, Kłosowski jest osobą bardzo wszechstronną, oczytaną, z ogromnym talentem. Jego autobiografia nie powinna być napisana szablonowo, porównywalnie do tysiąca innych, wydawanych w ostatnich latach na polskim rynku. Przez zabawną, porywającą narrację przebija się artystyczny kunszt, co stanowi doskonałe połączenie.

Wspomnienia Romana Kłosowskiego zostają ujęte w kilkunastu odsłonach, niczym w teatrze mamy do czynienia z kilkoma aktami. Pierwszy to kurtyna, drugi kulisy no i w końcu życie zakulisowe, niedostępne na co dzień dla widzów. Zmagania z trudnym początkiem młodego aktora „bez warunków", czyli bez wyglądu amanta, którego braki z uśmiechem na ustach były mu przez lata wypominane, pokazują jak twardy orzech do zgryzienia miał Kłosowski walcząc o swoje marzenia. „Pan musi wiedzieć, że pan jest, z grubej rury strzeliwszy kurdupel jamnikowaty", „Po raz pierwszy człowiek o tak nikczemnej posturze dostał się do tej szkoły!" – takie i podobne opinie przez lata współtowarzyszy młodemu Kłosowi. Nie da się jednak ukryć, że mimo wielu krytycznych uwag i początkowej niepewności ze strony mentorów, nie brakowało im nigdy wiary w jego możliwości. Szedł do przodu jak burza, podejmując się kolejnych ról i coraz większych wyzwań. Na deskach teatru stworzył wiele niezapomnianych kreacji takich jak Szwejk (w spektaklu Janusza Zaorskiego) i Ryszard III (reżyserowany przez Jerzego Hoffmana). Choć teatr zawsze był najbliższy jego sercu, nigdy nie stronił od telewizji. Zbiór jego filmowych ról stanowi pokaźny dorobek. „Eroica", „Ewa chce spać", „Hydrozagadka", „Kramarz" to tylko przykładowe filmy, dzięki którym Kłosowski zapisał się w sercach publiczności na lata. Tak jak już wcześniej wspomniałam, nawet gdyby chciał (choć już nawet nie próbuje), nie ucieknie nigdy od roli Maliniaka w Czterdziestolatku dzięki, której zdobył ogromną popularność, utrzymującą się do dzisiaj.

Cała historia zawarta w książce, nie zawsze zgodnie z chronologią, płynie przez kolejne wcielenia artysty. Lektura przede wszystkim oscyluje wokół wspomnień dotyczących poszczególnych ról Kłosowskiego, jest wspomnieniem nauczycieli, współpracowników i teatralnych przyjaciół aktora. Nie brakuje tutaj nic. Znajdziemy zarówno opisy kilku gorzkich chwil, zabawne przygody sceniczne oraz wiele anegdot zza kulis. Całość składa się na bardzo ciekawy obraz życia i pracy polskiego aktora w latach zarówno politycznych burz, jak i spokojniejszego odrodzenia w latach 90.

Przez historię kariery artystycznej Romana Kłosowskiego nieustannie przewijają się wątki z jego życia prywatnego, które dzielił z ukochaną żoną, dziećmi oraz niesfornymi zwierzakami. Nie zabrakło wspomnień ze ślubu, narodzin dzieci oraz licznych wakacji „Państwa Kłosów". Anegdoty zawarte w lekturze bawią, a co najważniejsze ukazują, iż „wielki aktor" jest całkiem „normlanym człowiekiem" (w co na pewno nigdy nie wątpili ci, którzy znają go osobiście). Gdy tylko praca zaczynała wchodzić „z butami" do domu, zaraz do działania ruszała „Pani Kłos", na którą zawsze małżonek mógł liczyć. „Nastrój przedpremierowo-histeryczny. Łeb pęka, czuję wewnętrzny łomot. Trzeba się jednak ogarnąć. Wracam do domu krokiem skazańca. Otwieram drzwi i słyszę głos Pani Żony: «Gapciu, jesteś w butach, wynieś śmieci.» Proszę Państwa, to jest to! Rodzinny krytyk dał mi właśnie czytelny znak, żebym nie gwiazdorzył." Takie wsparcie zarówno od strony rodziny jak i przyjaciół to, to co zawsze dodawało Kłosowskiemu siły. Stąd nawet w momencie gdy do głosu zaczęły dochodzić pewne problemy zdrowotne aktor zawsze z determinacją kontynuował pracę artystyczną. Nie poddaje się do samego końca, zaznaczając przy tym, że ostatniego słowa na scenie jeszcze nie wypowiedział, kończąc swoją opowieść zwrotem: „Stuka mi dopiero zawodowa sześćdziesiątka, czyli grubo mniej niż PESEL-owe osiemdziesiąt cztery. Chciałbym jeszcze Państwa zaskoczyć aktorskim wybrykiem. Chciałbym!!!".

„Sześćdziesiąt lat minęło, jak jeden dzień" można byłoby zanucić pod nosem tuż po zakończeniu lektury, jednak mam wrażenie, że w tym przypadku nie byłoby to na miejscu, gdyż Kłosowski wycisnął życie artystyczne jak cytrynę, dając publiczności jak najwięcej siebie. Książka, będąca zbiorem wspomnień aktora, świetnie sprawdza się w roli publikacji okolicznościowej. Znajdziemy tu wiele ciepłych słów skierowanych w stronę tych, którzy przez lata towarzyszyli aktorowi zarówno w dobrych, jak i gorszych chwilach. Dodatkowo ksiązka została wzbogacona o kilkanaście prywatnych zdjęć z archiwalnych albumów aktora, które jeszcze bardziej określają, jakim człowiekiem jest Roman Kłosowski. A cytując słowa wypowiedziane przez jego syna: „jest przede wszystkim dobrym człowiekiem".

Katarzyna Majewska
Dziennik Teatralny Opole
12 sierpnia 2013

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...