Rozmowy o "Interpretacjach"

XII Ogólnopolski Festiwal Sztuki Reżyserskiej Interpretacje

Rozmowy na początek Festiwalu.

Z Piotrem Uszokiem, prezydentem miasta Katowice rozmawia Henryka Wach-Malicka: 

Festiwal "Interpretacje" to ważny sprawdzian dla realizatorów teatralnych młodego i średniego pokolenia. Każdy, bez wyjątku, z dotychczasowych laureatów jest dziś artystą znanym i uznanym. Ale ten festiwal ważny jest także dla publiczności, która ma okazję zetknąć się z najnowszymi prądami artystycznymi. Pan też jest festiwalowym widzem... 

- ... choć nie tak wiernym jak bym chciał, bo obowiązki zawodowe nie zawsze mi na to pozwalają. Jestem jednak przekonany, że formuła "Interpretacji" rzeczywiście przynosi pożytek obydwu stronom teatralnego widowiska. To nie jest po prostu typowy przegląd, na który zaprasza się gościnne przedstawienia, lecz festiwal, na który można zostać zakwalifikowanym z konkretnego artystycznego powodu. Komisje, które oglądają przedstawienia w całej Polsce, robią to niezwykle rzetelnie, co sprawia, że "Interpretacje" mają swoją rangę i znaczenie. Z drugiej strony, publiczność ma okazję zetknąć się z nowoczesnym teatrem w takiej mocnej, festiwalowej pigułce. Zdarzało się, że niektóre spektakle wywoływały ogromne kontrowersje i dyskutowano o nich przez kilka dni. Moim zdaniem to znakomicie. Nie ma dobrego festiwalu bez emocjonalnego zaangażowania publiczności.

Ale dobry festiwal kosztuje. Od początku istnienia "Interpretacje" niemal w całości finansowane są przez samorząd Katowic. Czasy mamy ciężkie, jak więc ten patronat będzie wyglądać w przyszłości? 

- Z całą odpowiedzialnością za słowo mogę stwierdzić, że tak samo jak do tej pory. To sztandarowa impreza artystyczna naszego miasta i jeśli nie chcemy zaniżyć jej poziomu, cięcie kosztów nie może wchodzić w grę. Powiem nawet, że myślimy o zwiększeniu wydatków na jej przygotowanie w przyszłości. Ma to ogromne znaczenie w kontekście starań Katowic o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury. To, co dobre, warto promować na szerszym niż krajowe polu. Tym bardziej, że w Katowicach mamy wiele interesujących przestrzeni i budynków poprzemysłowych, w których współczesna sztuka, także teatralna, czuje się doskonale. Nie oznacza to bynajmniej, od razu uspokajam, że zagrożone są inne imprezy kulturalne w mieście. Musimy tak gospodarować finansami, żeby na wszystkie wydatki związane z kulturą starczyło pieniędzy. 

Czy myśli pan o zmianach programowych "Interpretacji"?

- Miasto nigdy w program i charakter festiwalu nie ingerowało i nie będzie tego robić. "Interpretacje" mają dyrektora artystycznego, a on ma swobodę wyboru repertuaru. My jesteśmy od zabezpieczenia logistycznego i finansowego i staramy się wywiązać z tego zadania jak najlepiej. 

***

Z Dorotą Pociask-Fiącek, dyrektorem Estrady Śląskiej rozmawia Ewa Niewiadomska:

Czy tegoroczny festiwal jest dużym wyzwaniem dla organizatorów? 

- Każdy festiwal to przede wszystkim zmagania z przeniesieniem na nasze sceny spektakli granych pierwotnie gdzie indziej. W tym roku na przykład na potrzeby spektaklu "Pijacy" Narodowego Teatru Starego w Krakowie sprowadzamy do Teatru Śląskiego scenę obrotową z Bydgoszczy. Przygotowania do każdego spektaklu wymagają też wizji lokalnej reżyserów, scenografów, oświetleniowców. Nad festiwalem pracujemy więc przez wiele miesięcy. 

Ważne jest również to, w jaki sposób podejmujecie w Katowicach festiwalowych gości. W tym roku pojawiły się jakieś nowe zadania?

- Trzeba tu zdecydowanie dopasować się do indywidualnych potrzeb twórców przyjeżdżających do Katowic. Zapewnić im maksymalny komfort pracy i zrozumieć, że biorąc udział w konkursie są obciążeni stresem. Zdarzają się też oczywiście sytuacje wyjątkowe. W tym roku reżyserująca spektakl "Samsara Disco" Agnieszka Olsten przyjedzie na "Interpretacje" z kilkumiesięcznym dzieckiem. Musimy stworzyć jej dobre warunki i do pracy, i do opieki nad nim. Ważne, aby goście wyjeżdżali z Katowic zadowoleni.

Teatromani przyzwyczaili się już, że na "Interpretacje" chodzimy nie tylko do Teatru Śląskiego, ale też do studia Telewizji Katowice...

- To prawda, w tym roku będzie podobnie. W telewizyjnym studiu zobaczymy między innymi spektakle "Samsara Disco", "Ostatni taki ojciec" i "ID". Ten ostatni zostanie też zarejestrowany przez TVP Kultura, co ma duże znaczenie dla promocji festiwalu w Polsce. 

Od dwóch lat mamy też po dwie prezentacje spektakli dziennie. Czy ta zmiana się sprawdza?

- Zainteresowanie biletami na "Interpretacje" jest ogromne przed każdym festiwalem. Nie jesteśmy w stanie pomieścić wszystkich widzów na jednym spektaklu. Dlatego drugi jest konieczny i najczęściej sprzedany. Cieszymy się, że dzięki temu na widowni mamy wielu studentów i rośnie nowe pokolenie tych, którzy kochają teatr.

Co roku zmienia się skład jury. Jak kolejne osoby z różnych artystycznych światów przyjmują zaproszenia na katowicki festiwal? 

- Zawsze z dużą radością. Chociaż wiemy, że aktorzy, reżyserzy, dyrektorzy teatrów czy pisarze mają ogromne trudności z odłożeniem swoich zajęć na cały tydzień. W tym roku na przykład zasiadający w jury Janusz Głowacki będzie kończył w Katowicach swoją powieść.

Czy w regulaminie konkursu pojawiają się jakieś zmiany? 

- Nie ma żadnych zmian związanych z nagrodami. Główną przyznaje oczywiście jury. Będą też nagrody dziennikarzy i publiczności. Zachęcam wszystkich do głosowania na sztukę, która najbardziej przypadnie im do gustu. W ten sposób widownia "Interpretacji" również tworzy historię festiwalu.

Henryka Wach-Malicka, Ewa Niewiadomska
Polska Dziennik Zachodni
15 marca 2010

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia