Rozum w kieliszku

"Pijacy" - reż: Barbara Wysocka - Stary Teatr w Krakowie

"Życie zaczyna się po pięćdziesiątce..., a po setce lub dwóch jest jeszcze lepiej", mógłby powiedzieć niemal każdy z bohaterów nowego spektaklu Barbary Wysockiej "Pijacy". Bawiąc się tekstem Bohomolca i próbując z niego wykrzesać tyle, ile tylko się da, reżyserka przedstawia stereotyp Polaka-pijaka.

Nie mamy tutaj do czynienia z nadmierną intelektualizacją tego, w gruncie rzeczy dość prostego i schematycznego, tekstu. Wysocka ogranicza się do zabawnej krytyki wszechobecnego alkoholizmu, „wódczanego” patriotyzmu czy „pijackiego” koła historii, mając świadomość niemożności stworzenia na bazie tekstu czegoś więcej. Stara się więc go ubarwić, uzupełnić o ciekawą aktualizację i wypełnić zabawną materią teatralną. Dzięki tym założeniom, „Pijacy” prezentują się bardzo dobrze.

Przez spektakl prowadzi nas dwójka narratorów-komentatorów, będących jednocześnie sługami gospodarza. Wyglądający na parę współczesnych nastolatków bohaterowie, posługują się dawnym tekstem z dystansem charakterystycznym dla kpiny. Już od pierwszej sceny, Wysocka daje wyraźnie do zrozumienia, że treść dramatu traktuje z przymrużeniem oka, ujawnia świadomość jego lekkości. Wprowadza nas jednocześnie już od samego początku w jednoznaczną i dosadną tematykę. Dowiadujemy się, że gospodarz nieustannie pije, a jego żona, pomimo tego, że radykalnie go za to potępia i krytykuje, również nieustannie pije, co zostaje bezpośrednio zwizualizowane. I odtąd będzie tak już do końca. Kieliszek kieliszkiem popędzany, a raczej butelka goniąca butelkę. Wszystko to wplątane zostaje oczywiście w intrygę, która jest jednak zaledwie dodatkiem do libacji – pokazuje, że dobro zawsze zwycięża, co w tym wypadku oznacza, że trzeźwy zdobywa ukochaną. I może odtąd spokojnie pić.

Bardzo dobrze się ten pijacki magiel ogląda. Fabuła jest dość ograniczona, a pomimo tego sporo się dzieje – oto kolejna otwarta butelka, następna burda, „nocne Polaków rozmowy” przy wódce. Wysocka komentuje tym samym polską rzeczywistość. Zmieniające się co jakiś czas banery sklepów i obrotowa scena sugerują przemijający czas, historię. Jedyny aspekt, który się w niej nie zmienia to nieodłączne „alkohole 24 h” widoczne na horyzoncie. Stałość tej polskiej cechy została ukazana w niebanalny sposób, za pomocą ciekawych środków inscenizacyjnych. Wysocka bardzo chce tu podkreślić współczesność i aktualność problemu. W tym celu też wprowadza historie, brzmiące niczym artykuły z „Faktu” i „Super Expressu”. Niewykluczone zresztą, że stamtąd właśnie pochodzą. Nie mogłam się jednak pozbyć wrażenia pewnej ograniczoności zarysowanego problemu. Fiat 126p, czyli słynny „maluch”, tworzący główną część scenografii, na myśl przywodzi czasy PRL-u, zaś cytowane zabawne opowieści o czynnościach popełnionych pod wpływem alkoholu odbyły się w miejscach, których nazwy sugerują małe miasto bądź wieś. Pili więc tylko w przeszłych czasach, a alkoholowe historie odbywają się tylko na wsi? Tego, że dzieje się to w naszym otoczeniu i ma to tak samo zgubny skutek, możemy się ledwie domyślać. To jednak „czepianie się” drobnostek. W „Pijakach” nie chodzi bowiem o szerszą analizę czy odkrywanie przyczyn zjawiska. Pił ojciec, pije syn, będzie pewnie pił wnuk- i basta!

Wysocka ma świadomość, że pokazuje tu pewną prawdziwą rzeczywistość, jednak opiera się na tekście, któremu daleko do wiarygodności. To raczej nieco schematyczna i moralizatorska opowiastka, z której ograniczonej treści reżyserka stara się wyzwolić poprzez dystans, widoczny zwłaszcza w ostatnich scenach oraz zastosowany konsekwentnie efekt obcości. Wprowadzenie figury swego rodzaju „teatru w teatrze” oraz niejednokrotne odniesienia do materii teatralnej stają się elementami zaplanowanej gry z tekstem. Mając takie przekonanie, możemy spokojnie oddać się podśmiewywaniu z pijackich wygłupów czy przekomarzaniu się, czyj przodek pił więcej, możemy słuchać alkoholowych bełkotów i wystrzałów kolejnych otwieranych butelek. Pod tym względem „Pijacy”, choć mogliby swą niewygodnością uwierać, sprawiają niekłamaną przyjemność. Co najmniej taką, jakbyśmy sami siedzieli i popijali z bohaterami.

Magdalena Urbańska
Dziennik Teatralny Kraków
5 maja 2009

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...