Rzecz o małych miasteczkach

"Nasze Miasto" - reż: Szymon Kaczmarek - Narodowy Teatr Stary w Krakowie

Niewiele już zostało małych miasteczek, w których życie toczy się spokojnie, leniwie, determinowane odwiecznym cyklem narodzin i śmierci. W przydomowych ogródkach pachną heliotropy i geranium, a śluby i pogrzeby kolejnych mieszkańców dostarczają tematów kronikom towarzyskim. Z dala od wielkiej polityki, zgiełku metropolii i gonitwy nie wiadomo za czym ludzie rodzą się, dorastają, zakładają rodziny, przeżywają mniejsze lub większe problemy dnia codziennego. Następnie odchodzą niezauważalnie, bezgłośnie. Pozostaje po nich jedynie tablica na parafialnym cmentarzu.

W podróż do takiego właśnie miasteczka widzów Narodowego Starego Teatru w Krakowie postanowił zabrać Szymon Kaczmarek. Młody reżyser sięgnął po trochę zapomniany dziś tekst dwudziestowiecznego amerykańskiego dramaturga, Thorntona Wildera, starając się wzbogacić serię kadrów z życia prowincji o prawie metafizyczną refleksję na temat życia i śmierci.

W pierwszym akcie naszym oczom ukazuje się prosta, ale wymowna scenografia autorstwa Kai Migdałek. Wynurzające się spomiędzy drewnianych klepek ogrodowe rośliny, rozsadzające je miejscami i oplatające niczym bluszcz, wywołują wrażenie niepokoju. W rogu sceny stoją niewielkie, kościelne organy. To przecież całe Grover's Corner - parę starych domów, wokół nich porośnięte bujną roślinnością ogródki i kościół, który jest nie tylko miejscem modlitwy, ale też spotkań towarzyskich i forum wymiany myśli. Dość ekscentrycznie ubrani aktorzy (daleko im do mieszczańskiej elegancji początku wieku), w takt prostego akompaniamentu wykonują zaimprowizowaną piosenkę na kilka głosów, uśmiechając się przy tym nieśmiało i nieco sztucznie. Tak jakby chcieli przekonać nas, że życie na ich małym skrawku planety to istna sielanka. Z niewielkich pudełek opatrzonych nazwiskami, przywodzących na myśl szufladki na akta, szpitalne kartoteki, bądź nagrobne tablice, wyjmują stosy zapisanych papierów i rekwizyty potrzebne im do odegrania swoich ról w spektaklu. Całe ludzkie życie zamknięte jest w czterech drewnianych ściankach. Następnie, wywoływani przez Reżysera (w tej roli Szymon Czacki), w niemalże szopkowej konwencji wygłaszają swoje kwestie, odgrywają proste scenki, nie identyfikując się zbytnio ze swoimi postaciami.

Marcin Kalisz wychodzi na chwilę z roli doktora Gibbsa, by jako profesor Willard wygłosić wykład monograficzny na temat Grover's Corner. Tomasz Cymerman jako redaktor Webb w pewnym momencie wciela się nie tylko w referenta, ale także (mniej lub bardziej udanie) w zadającą pytania publikę. Liczba postaci względem tekstu oryginalnego zredukowana została do ośmiu najważniejszych, które przerzucają się także kwestiami nieobecnych.

Szymon Kaczmarek, tworząc na scenie coś w rodzaju laboratorium, zgubił gdzieś oś dramaturgiczną tekstu Wildera, jaką jest koncepcja "teatru w teatrze". "Reżyser" jest reżyserem tak naprawdę tylko z nazwy. Szymon Czacki to bardziej konferansjer lub wodzirej, ubrany w staromodny, nieco groteskowy garnitur. Kaczmarek podjął jednak dość udaną próbę nadania papierowym, wilderowskim postaciom głębi psychologicznej. Umiejętnie skonstruował ledwie zarysowany w oryginale konflikt pokoleniowy między Emilką a jej matką (warto wspomnieć, że zachowanie Emilki nosi wszelkie znamiona kompleksu Elektry). Z Myrtle Webb uczynił niekochaną, spragnioną czułości żonę, piękną niegdyś kobietę, sprowadzoną teraz do płytkiej roli kury domowej. Redaktor Webb to zamykający się w swoim świecie pracoholik, intelektualista zdradzający cechy autystyczne. Szczególnie poruszająca (dzięki świetnej grze Justyny Wasilewskiej) jest scena, kiedy Myrtle szuka bliskiego, fizycznego kontaktu ze swoim mężem i zostaje przez niego odrzucona.

Nieco gorzej wypada próba podjęcia refleksji nad życiem i śmiercią. Odwieczny krąg narodzin, dorastania i odchodzenia potraktowany został banalnie. Oczekiwana refleksja wybrzmiewa pusto i sztucznie - jak groteskowy i przerysowany lament nad trumną przedwcześnie zmarłej Emilki. Tym samym sprowadza spektakl o sporym potencjale do roli rodzinnej kroniki, albumu ze zdjęciami, pocztówki.

Katarzyna Misiuk
Teatralia
6 lutego 2012

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia