Rzecz o poetach czasu zniewolenia

"Hemar. Poeta przeklęty" - reż. Piotr Szczerski - Teatr im. Stefana Żeromskiego w Kielcach

Premiera spektaklu "Hemar. Poeta przeklęty" według scenariusza i w reżyserii Piotra Szczerskiego w Teatrze imienia Stefana Żeromskiego w Kielcach zgromadziła publiczność wyjątkowo nie w sobotę, jak zazwyczaj ale w środę 17. września. Data była celowa - 75. rocznica napaści sowieckiej na Polskę, tak zresztą rozpoczyna się ten spektakl, przed budynkiem teatru na ulicy Sienkiewicza ustawiona jest mała scena aranżująca przedwojenny kabaretowy ogródek.

Artyści, bożyszcza przedwojennej publiczności, śpiewają niezwykle popularne szlagiery, do których teksty pisał lwowski satyryk i poeta Marian Hemar. Radosny nastrój kończy się jednak szybko, bo oto z bramy teatru wyjeżdża sam artysta i żegna się z publicznością wierszem o opuszczeniu ojczyzny i zaraz po nim wśród tłumu pojawiają się sowieccy sołdaci a na ekranie wyświetlony jest kontur przedwojennej Polski po IV rozbiorze. Widzowie dosłownie zapędzani są do gmachu teatru gdzie czeka na nich już nowa, socjalistyczna rzeczywistość. Na wejściu dostają muzealne kapcie by deptać w nich po nekrologach ofiar komunizmu jednocześnie oglądając swoistą galerię swoistych bohaterów PRL-u, ludzi budujących wasalną Polskę, często mordując przy tym politycznych przeciwników.

Docierając wreszcie na widownię każdy dostaje od aktorów przebranych za ZMP-owców tekst pieśni "Ukochany kraj" Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, do której muzykę napisał Tadeusz Sygietyński. Łatwo się domyślić po co widzom te kartki, by przypomnieli sobie jak jeszcze niewiele lat temu na szkolnych akademiach pełną piersią tę pieśń śpiewali, tę a później choćby hymn Armii Ludowej "O cześć wam panowie magnaci". Widzowie usłyszą jednak trawestację tego hymnu do słów Mariana Hemara śpiewaną przez duchy powstańców warszawskich ze sceny za "żelazną kurtyną". Dosłownie, scena od widowni oddzielona jest zasiekiem z drutu kolczastego i gdy na widowni publiczność zamknięta jest w dusznej przestrzeni z górującymi nad nią trybunami, wszak z przeróżnych trybun płynęło wówczas oficjalne słowo do ludu pracującego miast i wsi, tak za zasiekami mamy jakby wnętrze starego lampowego radia, jedynej trybuny z której można było poprzez Wolną Europę i inne zachodnie stacje, mimo całej procedury zagłuszania, usłyszeć wolne słowo.

Pomysł na aranżację przestrzeni teatralnej i pozateatralnej prosty, wymowny i skuteczny. Cała scenografia Jerzego Sitarza wnika w emocjonalny odbiór spektaklu z równą mocą jak słowa padające ze scen, na których rozgrywa się spektakl.

Przedstawienie Piotra Szczerskiego można by nazwać swoistym montażem słowno-muzycznym, gdyby to określenie nie miało właśnie wyraźnych socjalistycznych złych skojarzeń, o których większość widzów premierowego spektaklu doskonale pamiętała. Bohaterowie przedstawienia, a są to poeci, którym przyszło żyć i tworzyć w zniewolonym kraju, wypowiadają się głównie swoimi wierszami. Z kolei ze sceny za żelazną kurtyną dialog z nimi prowadzi postać, czy jak chce reżyser, duch Mariana Hemara. Dialog wierszami, które w ciętej satyrze pokazują obłudę komunistycznej nowomowy, istotę cenzury, dla której "Pan Tadeusz" to w istocie utwór niebezpieczny czyli w komunistycznej nomenklaturze reakcyjny. Poza wierszami kilka scen łamania sumień a to Władysława Broniewskiego a to Juliana Tuwima, czy Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, ale też niezłomnej postawy skatowanego przez tajną policję Wojciecha Bąka, walczących o godność słowa Zbigniewa Herberta czy Stanisława Barańczaka. Wreszcie wierzącej w nowy czas młodziutkiej Wisławy Szymborskiej. Dialog słowami, dialog poezją, miejscami dowcipny, przede wszystkim i z jednej i z drugiej strony pełen rozpaczy.

Wielka to też zasługa aktorów, którzy swoimi rolami spinają ten spektakl w jedną a wielowymiarową konstrukcję. Doskonałą kreację tytułową stworzył Dawid Żłobiński, pełen tęsknoty za utraconym domem. Nawet w rewelacyjnych pastiszach czy satyrach widać tę izolację, tę tymczasowość londyńskiego życia, do końca życia. W dwóch przypadkach Żłobiński użycza jedynie swej mimiki autentycznemu głosowi Hemara z archiwalnych taśm i robi to rewelacyjnie. Delikatnie a przez to tym bardziej wstrząsająco rolę Wojciecha Bąka prowadzi Andrzej Plata. Andrzej Cempura jako weteran wojny bolszewickiej i duch Herberta jednocześnie jest znakiem ludzkiej fizycznej słabości i jednocześnie mocy ducha.

"Hemar. Poeta przeklęty" jest długim, prawie trzygodzinnym widowiskiem, w którym doskonale współgrają ze sobą wszystkie elementy spektaklu. Przez ten czas nie jesteśmy obok, jesteśmy w środku nierównej dysputy i jednocześnie te wiersze, te poetyckie słowa, czujemy, że są w środku nas. Chyba o to chodziło reżyserowi, w każdym razie taki odbiór spektaklu ma moim zdaniem głęboki, wykraczający poza nieodległą przecież, a wciąż groźną historię, sens.

Ryszard Koziej
Radio Kielce SA
25 września 2014

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...